23. Nieźle ci idzie

1.4K 82 39
                                    

Pov Rose

Dzisiaj, po ponad miesiącu, miałam w końcu wrócić na uczelnię. Z jednej strony brakowało mi studiów ale zdawałam sobie sprawę z zaległości jakie miałam. Nie wiedziałam czy zdam czy nie ale przecież trzeba patrzeć w przyszłość.

- Dzwoń jeśli będziesz czegoś potrzebować. - stwierdził Tony kiedy tylko zaparkowaliśmy pod uczelnią. Uparł się że mnie odwiezie. - Nie dam rady cię odebrać bo mam ważne spotkanie ale numer kierowcy masz wpisany w kontaktach.

- Jestem dużą dziewczynką Tony. - rzuciłam sarkastycznie ale z uśmiechem.

- Wiem ale kiedy jestem w tym miejscu myślę tylko o tym skurwielu.. - zacisnął pięść na kierownicy. - Na pewno nie chcesz zmienić uczelni?

  Zmiana uczelni wchodziła w grę ale nie chciałam zostawiać Chrisa. Wiedziałam, że rozmawia tam praktycznie tylko ze mną chociaż połowa lasek za nim biega.

- To przez Amstronga spotkałeś się z tą całą Reką? W końcu on też do niej należał. - spojrzał na mnie niezrozumiale.

-  To był jakiś powód ale oni ci grozili więc nie mogłem tak tego zostawić. - spuścił wzrok. - Ale wszystko przynajmniej poszło tak jak powinno. -  wyszczerzył się.

- Co tam tak naprawdę się stało?

- Co masz na myśli? - skrzywił się.

- Wiem, że ta rana nie była przypadkowa. I że coś ci tam groziło. - spoważniałam.

- Masz rację. - przyznał. - Na szczęście już po wszystkim.

- Nie, chcę wiedzieć co się tam wydarzyło. - prawie krzyknęłam.

- Okej. -  nie oponował dłużej. - Ale nie teraz. Pogadamy w domu, dobrze? - powiedział łagodnie.

- Niech ci będzie. - odparłam beznamiętnie i ucałowałam go w policzek na pożegnanie.

- Uważaj na siebie. -  rzucił na odchodne.

  Wysiadłam z czarnego porche, które przykuło wzrok kilku młodych studentów. Kiedy weszłam do uczelni niemal od razu przeszły mnie ciarki. Nieprzyjemne wspomnienia wróciły bardziej niż się tego spodziewałam. Do tego bałam się że zaraz gdzieś tu zobaczę swojego oprawce co było niemożliwe bo Tony załatwił mu dobre kilka lat więzienia ale strach mnie nie opuszczał. Idąc szerokim, korytarzem, a potem schodami, czułam na sobie wzrok innych studentów. Jedni mierzyli mnie krytycznym spojrzeniem, które osądzało mnie jako ściemniarę, a inni patrzyli z politowaniem chcąc powiedzieć, że mi współczują ale boją się wyśmiania.

Szłam powoli na ostatnie piętro próbując nie zwracać uwagi na spojrzenia ale było to o wiele trudniejsze niż się wydaje. To mniej więcej takie uczucie gdy wszyscy śpiewają ci sto lat i wgapiają się w ciebie, a ty zupełnie nie wiesz co powinnaś ze sobą zrobić. Tak. To dokładnie takie samo uczucie.

W końcu zobaczyłam w oddali powód mojej obecności tutaj. Chrisa. Stał oparty o ścianę i wpatrywał się w ludzi na niższych piętrach ponieważ ostatnie zataczało koło nad pozostałymi. Nie powiedziałam mu że dzisiaj wracam. W ogóle prawie ostatnio z nim nie rozmawiałam. Nie wiedziałam jak się teraz zachowywać po tym co mi wyznał.

-  Hej. - uśmiechnęłam się stając obok niego. Niemal rozpromienił się na mój widok.

- Hej. - wyszczerzył się. -  Nie spodziewałem się ciebie. Myślałem, że zmienisz uczelnię.

-  Nie chciałam cię tu zostawiać. -  odparłam delikatnie się uśmiechając.

  Oboje zamilkliśmy wiedząc, że musimy nawiązać chociaż trochę do tematu jaki zaczęliśmy w domu Chrisa. Zrobiło się niezręcznie i poczułam jak serce mi przyspiesza ze stresu.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz