- Wysłuchaj mnie chociaż. - kobieta wyglądała tak samo jak wtedy na przystanku, miała idealny makijaż, elegancki, beżowy płaszcz i ułożone włosy.
- Nie mam o czym z tobą rozawiać, jasne? Nie mam matki i to koniec tematu. - syknęłam.
Nagle strasznie rozbolał mnie żołądek. Poczułam, że zacznę wymiotować więc szybko wbiegłam do łazienki. Brzuch mi się skręcał z bólu kiedy nie miałam już czym wymiotować. Oparłam się o ścianę próbując odetchnąć i przeanalizować co się właściwie przed chwilą stało. Jeżeli faktycznie ona mnie urodziła to ma tupet. Nie pamiętam dokładnie jej twarzy, a przecież przez tyle lat musiała się zmienić. Fakt, że zjawia się po tylu latach doprowadza mnie do szału. Przez nią były wszystkie nasze problemy. Opuściłam toaletę i mu mojemu nieszczęściu nadal tam była.
- Jeszcze tu jesteś? - warknęłam zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć. - Tato a ty nie mów, że jej wybaczyłeś.
- Słonko, każdy zasługuje na drugą szansę. - szepnął niepewnie.
- Oszalałeś? To przez nią piłeś. Przez nią nie mieliśmy normalnego życia. Sprawiła nam same kłopoty, a ty gadasz o drugiej szansie? - zaczęłam krzyczeć. - Zostawiłas trójkę swoich dzieci bez słowa wyjaśnienia. Przez te wszystkie lata nie wysłałaś nawet głupiej kartki na urodziny. - zwróciłam się do niej. - A Ethan i Emily? Ciekawe co oni na to.
- Oni już wiedzą. - odezwał się tata. - Zdziwili się ale próbują się z tym oswoić. - podrapał się po głowie.
- To w końcu jeszcze dzieci ale ode mnie nie licz na jakiekolwiek wybaczenie. Dla mnie nie istniejesz.Rzuciłam szybko i wróciłam do salonu gdzie zostały moje rzeczy. Nie zważając na to że ktoś może tu wejść zaczęłam się przebierać we wczorajsze ubrania. Kiedy skończyłam chwyciłam torebkę i piżamę, i szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia.
- Miło było tato. - rzuciłam na odchodne mierząc kobietę wręcz morderczym wzrokiem.
Odjechałam kilka kilometrów od domu i zatrzymałam się na poboczu jakiejś spokojniejszej drogi. Dopiero wtedy emocje ze mnie zeszły. Wściekłość na matkę mieszkała się z żalem do Starka. Nie wiedziałam jak on mógł mi to zrobić. Chociaż w sumie to powinnam wiedzieć, że jest do tego zdolny. Wiedziałam, jaki jest. Wyjęłam z torebki telefon i włączyłam go. Było w nim kilkadziesiąt wiadomości i nieodebranych połączeń w większości od Tony'ego. Kiedy je przeglądałam natknęłam się na wiadomość od Rethy. Dzisiaj sobota, kompletnie zapomniałam że miała dzisiaj przyjechać. Wybrałam jej numer.
- W końcu. - usłyszałam jej głos. - Próbowałam się do ciebie dodzwonić cały ranek.
- Miałam wyłączony telefon. Kiedy będziesz?
- Właśnie wyszłam z samolotu.
- Świetnie. - wypaliłam. - Przyjadę po ciebie, czekaj przed wyjściem.
Rozłączyłam się i skierowałam w stronę lotniska. Nie miałam teraz nic innego do roboty. Z Tony'm nie miałam ochoty rozmawiać, Chris pewnie teraz nie wie nawet co się wokół niego dzieje, a w u taty siedzi ta kobieta. Dodałam gazu i droga zajęła mi o połowę krócej niż powinna. Mimo wszystko ucieszyłam się kiedy zobaczyłam Rethe przy wejściu. Jej burza pokręconych włosów wyraźnie wyróżniała się ponad tłumy przechodniów.
CZYTASZ
Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)
RomanceKontynuacja książki "Jesteś jeszcze za mała" Pokonali najtrudniejszy etap. Przyznali się do siebie i w końcu chcieli w spokoju skupić się na własnym szczęściu. Jednak nie wszystko jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Rose jest na drugim roku...