Przebudziłam się ale nie byłam w stanie otworzyć oczy. Powieki były zbyt ociężałe mimo, że czułam się wyspana jak nigdy. Analizowałam co się wczoraj wydarzyło. Ktoś mnie odurzył i porwał. Serce podniosło mi się do gardła. Czułam jednak, że leżę na miękkim materacu, przykryta tak samo delikatną kołdrą. Mimo lęku w końcu niepewnie otworzyłam oczy. Byłam w jasnym pomieszczeniu. Przynajmniej tak wywnioskowałam patrząc na sufit i ścianę przede mną. Serce znów przyspieszyło mi tempa kiedy postanowiłam się podnieść. Lekko zakręciło mi się w głowie więc przymknęłam oczy chcąc przerwać te wirowanie.
- Wypij to. Będzie ci lepiej.
Otworzyłam oczy i mimowolnie wydałam z siebie okrzyk, który był połączeniem zdziwienia, niedowierzania i euforii.
- Tony to naprawdę ty czy mam jakieś omamy?
Przestraszyłam się jego widoku mimo, że strasznie się cieszyłam. Było to po prostu kompletne zaskoczenie. Nie wiedziałam co powinnam zrobić ani jak się zachować. Co w ogóle jest między nami. Mimo to cieszyłam się niesamowicie.
- To ja. - posłał mi szczery uśmiech i usiadł na skraju łóżka. Miał zmęczoną i bladą twarz. - Odurzyłem cię środkiem usypiającym dlatego tak dziwnie się czujesz ale mu...
- Tak bardzo się o ciebie martwiłam. - dotknęłam jego twarzy, czując kilkudniowy zarost. On z kolei otarł łzę, która spłynęła po moim policzku. - O co chodzi z tym wszystkim? - zapytałam roztrzęsionym głosem. Czułam się jakbym śniła. Nie dopuszczałam do siebie myśli o stracie Tony'ego ale moja nadzieja ciągle słabła. Teraz kiedy siedzę obok niego czuje się szczęśliwa. Szczęśliwa ale i zagubiona.
- Muszę się ukrywać. - wzruszył ramionami. - Nie chciałem cię tutaj sprowadzać ale Steve mówił, że prowadzisz własne śledztwo.
- Steve wiedział, że nic ci nie jest? Dlaczego mi nie powiedział? - oburzyłam się.
- Wiedział w zasadzie tylko on i właśnie na wypadek gdybyś robiła coś nieodpowiedzialnego. - stwierdził.
- A co jest nieodpowiedzialnego w szukaniu narzeczonego, który zaginął? - zapytałam z wyrzutem.
- Mogło ci grozić niebezpieczeństwo. - pokręcił głową. - Nie rozmawiajmy teraz o tym wszystkim. - Tony był jakiś nieswój. - Jak się czujesz. A właściwie czujecie? - uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.
Kiedy zadał pytanie nie wiedzieć czemu pomyślałam o Thorze. O tym jak się zamartwiał o mnie i dziecko, i przejmował się nami. Zwłaszcza rozmyślałam o naszym pocałunku. O tym krótkim epizodzie między mną, a bogiem. Nie chodziło o to że chciałabym do tego wrócić bo nie poczułam do Thora tego samego co do Starka ale o sam fakt, że to się wydarzyło. Przerażał mnie fakt, że w końcu będziemy musieli o tym wszystkim porozmawiać.
- Wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się automatycznie dotykając brzucha.
- Wiesz już czy to chłopiec czy dziewczynka?
Zmarszczyłam czoło.
- Nie wiem. Długo nie byłam u lekarza ale chyba jeszcze za wcześnie. - zaczerwieniłam się ze wstydu. Dopiero teraz tak naprawdę zrozumiałam, że nie mam pojęcia o byciu matką.
Tony chyba to zauważył bo uśmiechnął się pokrzepiająco i pogładził mnie po ręce.
- Jestem tak samo przerażony. - zaśmiał się. - Ale spróbuję pogadać dobrze? - wskazał niepewnie na mój lekko zaokrąglony już brzuch.
Zdjęłam dłoń i podniosłam koszulkę. Zdziwiłam się widząc wypukły brzuch. W pierwszym momencie pomyślałam, że zwyczajnie przytyłam ale widać było, że to nie to. Tony uklęknął przy łóżku tak żeby nachylić głowę zaraz obok mojego brzucha. Rozczulił mnie ten widok.
- Hej mały. - zaczął mówić. - Tutaj twój tata. Mam nadzieję, że będziesz chłopcem ale to taka mała sugestia. - zironizował. - Odzywam się dopiero teraz bo mam małe kłopoty i dawno nie widziałem twojej pięknej mamy. Porobiło się tu niezłe bagno dlatego błagam bądź tam jak najdłużej bo na tym świecie wcale nie jest kolorowo, a tam przynajmniej się wyśpisz. - zaśmiałam sie ale ten widok mnie wzruszał. - Będę na ciebie czekał z niecierpliwością, a tym czasem ty trzymaj kciuki żeby twoja mama mi wybaczyła. Wiesz, staram się jak mogę żeby być dla niej ideałem bo jest dla mnie najważniejsza ale wyobraź sobie, że twój tata umie wszystko skomplikować w zaledwie kilka sekund. - westchnął. - Wiem, że jest na mnie teraz zła albo czuje cokolwiek innego czego nie chcę przyznać. - chłopak spojrzał mi w oczy. - W końcu będę musiał z nią poważnie pogadać więc proszę bądź grzeczny żeby nie była bardziej zła, jasne? - szepnął.
Chwyciłam podbródek mężczyzny i podniosłam tak żeby zwołać go pocałować. Kiedy dotknęłam jego ciepłych ust momentlanie poczułam jak te motylki w brzuchu powracają. Tak bardzo mi to brakowało. Jego uśmiechu, cwaniakowania i braku powagi mimo, że teraz był widocznie speszony to w jego oczach ciągle widziałam tego zagubionego, dobrego chłopca. Mojego chłopca.
***- Gdzie my właściwie jesteśmy?
Zapytałam kiedy Tony stawiał na stole zrobione wspólnymi siłami śniadanie. Znajdowaliśmy się w małym, jak na gust Tony'ego domu. Był w jasnych, przytulnych kolorach i wystroju. Nie był jednak urządzony. Jakby dopiero go kupił. Wcześniej nie wiedziałam o jego istnieniu.
- Kupiłem ten dom niedawno. Służy mi za kryjówkę dlatego jesteśmy praktycznie w środku lasu. - odparł siadając obok mnie przy drewnianym stole.
- Jak długo jeszcze zamierzasz się tak ukrywać? - zapytałam poważnie.
- Mam pewien plan żeby w końcu pokonać rękę. Ale to jeszcze trochę potrwa.
- Mam nadzieję, że weźmiesz do pomocy resztę Avengers. - uniosłam brew.
- Zobaczę. - zmieszał się. - Nic nie jest wiadome.
Odchrząknęłam i zajęłam się jedzeniem. Była między nami niezręczna atmosfera mimo, że obydwoje cieszyliśmy się swoim towarzystwem.
- Co do mnie i Thora... - nie wytrzymałam.
- Rose, nie musisz...
- ... to nic nie znaczyło. Thor o tym wie.
- Wiem, że nie znaczyło. Nie mam ci tego za złe. - pogładził mnie po dłoni na co uśmiechnęłam się niemrawo ale z ulgą. - Skoro już zaczęłaś...Wtedy w Asgardzie powiedziałaś, że nie umiesz mi zaufać... - zatrzymał się.
- To prawda. - przęłknęłam głośno ślinę. - To wszystko co ostatnio miało miejsce, te tajemnice, wyjazdy, twoje zachowanie...
- Zachowałem się okropnie i nic tego nie usprawiedliwi.
- Nie musisz. Wszystko teraz rozumiem ale i tak przyjdzie moment kiedy opowiesz mi każdy szczegół.
- Oczywiście, że opowiem. Będę się też starał i twoje zachowanie i ciebie każdego dnia kiedy...
- Kiedy wszystko wróci do normalności? - dokończyłam za niego, a on przytaknął. - Nie wiesz jak długo to potrwa. - stwierdziłam. - Jak mogę ci pomóc? - zapytałam całkiem poważnie.
- Nie mogę cię narażać.
- Przecież dobrze wiesz, że teraz nie odpuszczę. - uniosłam wymownie brew, a brunet głęboko westchnął kręcąc głową.
Teraz musiałam mieć blisko siebie Tony'ego. Nie ważne co będzie nie chcę go stracić. Odsunęliśmy się od siebie ale nie mogę go kolejny raz stracić. Teraz będę walczyć.
CZYTASZ
Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)
RomanceKontynuacja książki "Jesteś jeszcze za mała" Pokonali najtrudniejszy etap. Przyznali się do siebie i w końcu chcieli w spokoju skupić się na własnym szczęściu. Jednak nie wszystko jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Rose jest na drugim roku...