32. Żartujesz.

1.2K 90 62
                                    

  Kiedy zeszłam do salonu było około dziesiątej. Nie spałam praktycznie całą noc przez co czułam się nie do znieniesienia. Najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i zniknęła ale wiem, że wtedy ciężko będzie mi wydostać się z tego stanu.
Usiadłam na fotelu naprzeciw Thora, który ze zamyśloną miną w pierwszej chwili w ogóle mnie nie zauważył. Skrzyżowałam ręce na brzuchu i zatopiłam się w za dużej bawełnianej bluzie patrząc na chłopaka jakby miał mi powiedzieć coś co wszystko zmieni.

- Powiedz mi czemu naprawdę Tony mnie tu ukrywa. - rzuciłam poważnie.

-  O czym ty...

- Nie udawaj. Dobrze wiem, że to nie są żadne pieprzone wakacje. - uniosłam się.

- Nie mogę ci powiedzieć. Im mniej wiesz tym lepiej. -  westchnął.

- Jeśli mam powiedzieć Tony'emu o dziecko muszę wiedzieć takie rzeczy.  - mina Thora momentalnie się zmieniła.

- Przykro mi. Nie mogę. - wzruszył bezradnie ramionami. - Wzięłaś tabletki? - zmienił temat.

-  Nie powiem Tony'emu. - Thor westchnął z zażenowaniem.

- Wzięłaś?

  Pokiwałam twierdząco głową niezmiernie zirytowna. Thor to wyczuł i nic więcej nie powiedział. Siedział nadal nad czymś rozmyślając. Patrząc na niego zrobiło mi się go szkoda. Wyznaje mi, że coś do mnie czuję, a potem ja oznajmiam, że będę miała dziecko z Tony'm. Na pewno jest mu z tym źle i dziwię się jak zachowuje spokój. Po chwili do pomieszczenia weszła Retha głośno ziewając.

-  Co wam jest? Ktoś umarł? - zapytała patrząc na nas i opadła na kanapę obok Thora. Wczoraj wróciła kiedy już spałam i nie miałam okazji z nią pogadać. - Nie no serio co wam jest? -  zapytała widząc, że nie reagujemy.

- Jestem w ciąży. -  powiedziałam chociaż to zdanie ledwo przeszło mi przez gardło.

-  Co kurwa? - Retha wytrzeszczyła oczy. - Ale że Starkiem tak? -  spojrzałam na nią gardząco.

-  No, a niby z kim innym?! - warknęłam.

- Musiałam się upewnić. O na pierdole.

   Dziewczyna na moment zamilkła i w tym momencie wszyscy siedzieliśmy z grobowymi minami. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam płakać i śmiać się jednocześnie. Chyba mnie to wszystko przerastało.

- Powiedziałaś Tony'emu?

- Nie.

- To na co czekasz?

- Ona mu nie chce mówić. - odezwał się Thor, który grał teraz obrażonego.

- Co? - zdziwiła się Retha.

- To nie ma sensu. - zobojętniałam. - Wątpię żeby go to obchodziło.

- Jeny zaraz wracam. - rzuciła Retha wybiegając zakrywając usta rękoma. Standard, zawsze przesadzała z alloholem.

  Thor spojrzał na mnie troskliwie i przybliżył się do fotela, na którym siedziałam.

- Wiem i rozumiem, że boisz się jego reakcji ale cokolwiek on teraz robi powinien wiedzieć. - spojrzał mi głęboko w oczy. - Zadzwoń do niego. Będzie dobrze. Zawsze masz przy sobie mnie i Rethe. -  uśmiechnął się niepewnie.

- Dobra, powiem mu. -  szepnęłam, a on wrócił na swoje miejsce. - Teraz powinnam zadzwonić?

- Zrób to kiedy poczujesz, że będziesz gotowa.

   Oparłam głowę na zagłówku fotela. Zacisnęłam mocno powieki. W myślach przelatywały mi wszystkie możliwie scenariusze naszej rozmowy. Odetchnęłam głęboko. Właściwie to dlaczego boję się mu to powiedzieć? To mój narzeczony, jego dziecko, a poza tym kocham go i znam na wylot. Wyjęłam z bluzy telefon i wystukałam do Tony'ego wiadomość, że musi pilnie oddzwonić tak jak wczoraj kazał mi Thor.

- Napisałam. - spojrzałam na blondyna, który uśmiechnął się pokrzepiająco.

   Przewracałam w dłoniach telefon włączając to i wyłączając na zmianę. Wchodziłam w kontakty, czekałam na sms-a i podkręciłam głośność w telefonie. Weszłam w konwersacje z nim i ze zdziwieniem spostrzegłam, że wysłałam ja dopiero trzy minuty temu. Kiedy rozbrzmiał dzwonek i zobaczyłam Tony'ego na wyświetlaczu omal nie dostałam zawału.

- Jezu, dzwoni. - spanikowałam.

- Wyjdę... - odezwał się Thor ale ja zdążyłam pierwsza wybiec na taras prawie taranując Rethe.

  Na zewnątrz odetchnęłam głęboko i w końcu odebrałam.

- Hej... - wydusiłam z siebie.

- Coś się dzieje? - usłyszałam jego poważny głos w słuchawce.

- Ja..bo chodzi o to...po prostu..

Rose. Jeśli napisałaś tego sms-a tylko po to żeby zwrócić moją uwagę...

- Jestem w ciąży. - wypaliłam przerywając jego najprawdopodobniej wywód. Mężczyzna zamilkł, a ja przełknęłam głośno ślinę.

- Żartujesz, tak? - odezwał się po chwili.

- Chciałabym...

- Rose, kurwa żartujesz tak? - podniósł głos. - Myślałem, że bierzesz tabletki.

- O co ci chodzi? Myślisz, że co? - zawahałam się. - Mogłam o nich zapomnieć raz czy dwa..

- Japierdole wszystko nie tak... - warknął, słyszałam szum w słuchawce więc musiał chodzić w kółko jak zawsze gdy się denerwuje. - Nie mogę teraz rozmawiać.

- Tony? -  zdziwiłam się. - Powiedz, że  wszystko będzie dobrze... - szepnęłam czując jak się trzęsę.

- Rose, to naprawdę nie jest pora. - rzucił śmiejąc się nerwowo. - Nie dojadę jednak do was. Zadzwonię jak będę miał czas. Trzymaj się. - rzucił obojętnie do bólu ale nie rozłączył się jakby chciał coś dodać, czekałam ten ułamek sekundy z nadzieją jednak w końcu usłyszałam krótki dźwięk oznajmiający zakończenie rozmowy.

Osunęłam się na ziemię i oparłam o balustradę. Pozwoliłam łzą lecieć po policzkach. Poczułam się taka słaba i bezradna. Nie rozumiałam zachowania Starka. Jeszcze dzień przed wyjazdem wszystko było dobrze. Wręcz idealnie. Rozumiem, że wiadomość o dziecku to zdziwiła ale ja też tego nie planowałam. Może on już nie chce ze mną być, a dziecko popsuło jego zamysł...

- Co się dzieje? - Thor podszedł do mnie szybko i uklęknął obok.

- Stwierdził, że to jakiś żart. Wściekł się. - Retha dołączyła do nas ze zmartwioną miną. - Potem powiedział, że nie przyjedzie i zadzwoni jak będzie miał czas. - przetarłam szczypiące już od łez oczy.

- Niech się jebie. - Retha przytuliła mnie mocno do siebie. - Będę najlepszą ciotką na świecie. - zaśmiała się. -  Bo chyba nie chcesz go usuwać prawda? - spoważniała odrywając się ode mnie.

-  Myślałam o tym ale nie byłabym w stanie tego zrobić. -  odetchnęłam, a Thor wydawał się jakby ta odpowiedź go rozluźniła.

- Pogadasz z nim? - zwróciłam się do blondyna. - Nie chcę żeby był wściekły.

- Jasne. - odsunął się delikatnie dając mi i Rethcie przestrzeń.

- Dobra chodźmy gdzieś bo wprowadzam za bardzo depresyjne nastrój.

  Wstałam próbując się otrząsnąć. Musiałam coś ze sobą zrobić bo czułam się okropnie. Widząc pobłżliwe spojrzenia Rethy i Thora czułam się jeszcze gorzej. Wymusiłam na twarzy uśmiech i z tykającą bombą wewnątrz mnie ruszyłam do pokoju żeby doprowadzić się do porządku chociaż z zewnątrz mimo, że mała myśl o rozmowie ze Starkiem łzy same mi się pchały w oczy.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz