39. Jesteś pierwszą

1.3K 89 70
                                    

- O matko...  - jęknęłam trzymając się za głowę. Obudziłam się w ceglanej komnacie, która mieściła się w skrzydle szpitalnym zamku.

- Jak się czujesz? - zapytała mnie pielęgniarka.

- Strasznie boli mnie głowa. Ile spałam? - usiadłam na łóżku opuszczając nogi na posadzkę.

- Niecałą godzinkę. - uśmiechnęła się podając mi zielony wywar. - Wypij to.

  Nie myśląc długo wlałam sobie ciecz do ust jednym tchem. Zdegustowana wykręciłam twarz. To coś było cholernie nie dobre. Gorzki smak został mi na jezyki i palił gardło. Kobieta widząc moją męczarnnie podała mi filiżankę herbaty.

- Zapomniałam, że masz inny organizm niż my tutaj. Wybacz.

  Uśmiechnęłam się dając znak, że nic się nie stało.

- Wie pani może czy Tony Stark tutaj jeszcze jest? - zapytałam.

- Oczywiście, że jest. Kiedy spałaś strasznie się pokłócili z Thorem. Pokłócili to może nawet i za małe słowo. - odparła ze skwaszoną ale i lekko rozbawioną miną.

- Co ma pani na myśli?

- Potłukli się trochę rozwalając przy tym jedną z kolumn podtrzymujących zamek. W ostatniej chwili udało się powstrzymać zawalenie.

Westchnęłam głęboko i opadłam na poduszkę. Byłam zła na Thora, wypowiedział takie słowa, które do końca namieszały mi w głowie mimo, że wiedział, że zaraz pojawi się Tony. A Stark...Brakowało mi go ale jednonocześnie nie mogłam mu wybaczyć jego zachowania. To wszystko za bardzo bolało.

Wyszłam cicho z pomieszczenia kierując się do swojej sypialni. Zdążyłam mniej więcej poznać i ogarnąć tysiące korytarzy zamku aby w tam w końcu dotrzeć. Zdjęłam z siebie nieświeżą, beżową sukienkę, wzięłam szybki prysznic, ułożyłam niesforne włosy i postawiłam na jasnoróżową sukienkę. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam do okrągłej sali gdzie najprawdopodobniej znajdowali się ci dwaj "bohaterowie".

  Miałam rację. Siedzieli kilka metrów od siebie na marmurowych schodach wokół fontanny. Nie zauważyli mojego przyjścia chociaż siedzieli w ciszy. Nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Mieli potargane włosy i posiniaczone twarze. Odchrząknęłam dając znak, że jestem. Mężczyźni momentalnie wstali na równe nogi.

- Rose..  - zaczął niepewnie Tony.

- Zostawię was. - stwierdził Thor i szybko wyszedł. Spojrzałam wymownie na Tony'ego. Przybrałam kamienny wyraz twarzy chociaż miałam ochotę wybuchnąć płaczem.

- Wszystko ci wytłumaczę. - zaczął ciemnowłosy.

- Co chcesz mi niby tłumaczyć? - warknęłam. - To, że traktowałeś mnie jak przedmiot? Jak przestawiałeś z kąta w kąt? Najpierw jakieś kryjówki, potem Włochy. - uniosłam brew. - Jak wyśmiałeś fakt, że będziemy mieli dziecko? - powiedziałam ostatnie zdanie cicho ale dobitnie.

- Nie chciałem tego robić. - szepnął. - Naprawdę. Groziło ci niebezpieczeństwo.

- Słyszysz siebie? - parsknęłam. - Co ma wspólnego moje bezpieczeństwo z traktowaniem mnie jak śmiecia?

- To wszystko jest inaczej. - zająkał się. - Musiałem... - zagryzł kostki u rąk tamując w ten sposób łzy. - Cieszę się z dziecka, cieszę się że jesteś i że nic ci nie jest. - przerwał na chwilę. - Tak bardzo cię kocham. - wykrztusił z siebie.

- Tony, ja po prostu nie umiem ci tego wybaczyć. - moja pancerna twarz zaczynała runąć. - To mnie za bardzo boli. - rozpłakałam się.

- Kurwa. - warknął. - Ta cholerna Ręka groziła tobie i mi. Bałem się, że cię złapią. Ukrywałem cię, a przez telefon udawałem obojętnego bo bałem się że podsłuchują.  - ręce mu się trzęsły. -  Błagam, zrozum to.

- To ja cię proszę, przestań. Nie mam siły tego słuchać. - łkałam. - Dużo dla ciebie zniosłam ale teraz przestałam ci ufać.

- Rose... - głos mu się załamał. - Nie rób mi tego. Ty byłaś przedmiotem szantażu dla mnie bo wiedzieli, że jesteś najważniejszym co mam. - chciał się do mnie zbliżyć ale się odsunęłam.

- Przykro mi. Ja nie potrafię...

  Pozwoliłam złą cieknąć po moich policzkach i powoli wycofywałam się do wyjścia. Tony stał z żalem i wściekłością w oczach. Wyglądał mizerniej niż kiedykolwiek indziej. Widziałam rozpacz malującą się na jego twarzy. Z jednej strony pragnęłam go i jego bliskości, a z drugiej nie mogę na razie mu tego wytłumaczyć bo po prostu nie umiem. Uczucia są naprawdę popieprzone.

- To przez Thora, prawda? - zatrzymałam się. - Wolisz być z nim.

  Przęłknęłam o wiele za głośno ślinę po czym obróciłam się szybko w jego stronę. Spojrzałam prosto w jego ciemno czekoladowe oczy.

- On dał mi to czego potrzebowałam kiedy ciebie nie było. Opiekował się mną i dbał o mnie i dziecko. Nigdy mu tego nie zapomnę. Jest dla mnie zajebiście ważną osobą ale niestety moje serce wybiera takich dupków jak ty. Nikt inny się nie liczy. - stwierdziłam pewna siebie. - Ale na razie nie mam ochoty cię widzieć. Nie wiem czy da się to odbudować. - szepnęłam i wyszłam z pomieszczenia.

Biegłam przez korytarze zamku próbując po prostu zniknąć co oczywiście było niestety niemożliwe.  W końcu moje serce dało o sobie przypomnieć bo nie mogłam złapać oddechu. Usiadłam pod ścianą głęboko oddychając. Łzy zastąpił żal. Siedziałam tak, a w głowie miałam kompletną pustkę. Nie myślałam o niczym, a jednak miałam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje. Tkwiłam w tej nicości dopóki nie przyszedł jeden ze strażników informujący mnie, że Thor mnie szukał, a teraz czeka na mnie w bibliotece. Bez słowa dałam zaprowadzić się strażnikowi do boga.

- Jak się czujesz? - od razu zatroszczył się blondyn kiedy dotarłam.

- Dobrze. -odparłam. - Musimy porozmawiać.

- Jeśli chodzi o to co się...

- Thor. - zatrzymałam go gestem ręki i usiadłam w fotelu. - Nie chcę żebyś kłócił się z Tony'm przeze mnie.

- Ale...

- Nie będę z nim na razie. - nie dałam mu dojść do słowa. - Z tobą też nie. - spojrzałam mu w oczy, które ukazywały mieszankę wybuchowych emocji. -  Przepraszam, że cię ranię ale nie mogę inaczej. Przepraszam, że dałam ci zbędną nadzieję na cokolwiek między nami.

  Spuściłam wzrok. Słyszałam tylko jak Thor głęboko wdycha i wydycha powietrze.

- Jasne. Mogłem się tego spodziewać.

  Zrobił kilka kroków i zaraz usłyszałam trzask wrót. Zostałam sama z echem odbijającym się po pokoju. Głowa nadal mi pękała, a serce nie było w lepszym stanie. Dotknęłam brzucha myśląc, że mam na razie tylko tą małą istotę, która mnie nie zawiedzie.

- No proszę. - zamarłam słysząc męski głos, byłam pewna, że jesteśmy tutaj sami. - Jesteś pierwszą dziewczyną, która dała kosza mojemu braciszkowi. - stanął przedemną czarnowłosy mężczyzna z głupkowatym uśmiechem na ustach. Myślałam tylko o jednym. Thor ma brata?

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz