16. Dość

1.6K 89 20
                                    

  Całą noc spędziłam na próbie dodzwonienia się do Tony'ego, Steve'a i nawet Natashy ale nikt nie odbierał. Nie rozumiałam o co wczoraj chodziło. Dlaczego miałam się spakować i co to za tajemnica? Byłam tak bardzo wykończona. Śmiałam się i płakałam na przemian. Nie mogłam nawet wyjść bo Tony kazał zamknąć Jarvisowi drzwi. Przelewała się przeze mnie co chwilę fala złości.

- Rose? Śpisz? - zapytał łagodnie Tony.

- Gdzie ty byłeś? Dochodzi ósma rano. Naprawdę tak  ciężko było Ci odebrać telefon? - naskoczyłam na niego kiedy tylko pojawił się w progu drzwi.

- Nie mogłem. Przepraszam. - posłał mi przepraszające spojrzenie. - Spakowałaś się?

- Nie? - zirytowałam się. - Masz mi wyjaśnić co się dzieje do cholery bo to wszystko jest chore.

  Mężczyzna głośno westchnął.

- Nie teraz. Pogadamy w samochodzie.

  Po tych słowach wparował do garderoby i wyciągnął z górnej półki walizkę. Otworzył szafkę i zaczął z niej przekładać moje rzeczy do owej walizki. Robił to tak szybko, że nie wiedziałam jak zareagować.

- Zaniosę tą a ty spakuj sobie kosmetyki i co jeszcze potrzebujesz.

   Wyszedł bez słowa na zewnątrz. Kurwa, skąd miałam wiedzieć co zabrać skoro nie wiedziałm gdzie jadę i na jak długo. Byłam tak rozgoryczona, że miałam ochotę sie drzeć i drzeć ale to nie miałoby najmniejszego sensu. Czułam, że w gen sytuacji nie mam nic do powiedzenia.

  Zabrałam mniejszą torbę i jednym ruchem zgarnęłam do niej kosmetyki i inne pierdoły leżące na komodzie. Tak samo zrobiłam z rzeczami z łazienki. Ze złością wyszłam na korytarz i założyłam buty i kurtkę. Zgarnęłam jeszcze laptopa i torbę z książkami i czekałam w przedsionku na powrót Starka.

- Wszystko? - zapytał z zasmuconą miną.

- To jest konieczne?

  Nie usłyszałam odpowiedzi. Brunet w zamian za to wziął moje rzeczy, chwycił za rękę i pociągnął do wyjścia. Na zewnątrz stało kilka samochodów. Tony położył moją torbę do jednego z nich i kazał wejść do środka i chwilę później usiadł obok mnie.

- Możemy jechać. - rzucił do kierowcy.

  Zacisnęłam szczękę. Denerwowała mnie ta niewiedza. W ogóle to całe zamieszanie było nie do zniesienia. Nic nie było do zniesienia.

- Rose...

- Dowiem się w końcu co się dzieje? - wrzasnęłam.

- Tak. - odwrócił na moment wzrok. -  Jesteś w niebezpieczeństwie. Muszę cię ukryć przed pewnymi ludźmi na jakiś czas.

- Co? Niby dlaczego? - zmarszczyłam czoło.

- To wszystko jest skompikowane...Okazało się że Amstrong pracował dla Ręki. Obserwował nas i wszystko o nas wiedzą. Powiedział mi to bo się wystraszył kiedy do niego przyszedłem.

- To wszystko bez sensu. Co to ma wspólnego ze mną? Co on Ci powiedział? - nie odpuszczałam.

- Że chcą cię zabić. - spojrzał mi w oczy. - Przeze mnie. Dlatego muszę cię chronić. - rzucił z przejęciem.

- Bez sensu. - pokręciłam głową. - Niech po prostu po mnie przyjdą. Nie ma nic do stracenia...

- Przestań. - brunet krzyknął tak głośno że aż podskoczyłam na miejscu.

   Zamilkłam i odwróciłam wzrok w okno. Całe napięcie ze mnie uciekło jak powietrze z balona. Byłam zawiedzona. Dopiero co zaczęłam znów dogadywać się z Tony'm, a znów muszę to stracić. Im głębiej o tym myślałam i analizowałam tym bardziej czułam wielką pustkę.

-  Tony...Ja nie chcę znowu być daleko od ciebie. - szepnęłam prawie przez łzy ale nie odwróciłam się w jego stronę. Usłyszałam tylko jak głośno wypuszcza z siebie powietrze jakby trzymał je tam cały dzień.

- Ja też tego nie chcę ale muszę zrobić wszystko żeby cię chronić.

                             ***

Nie wiem ile zajęło nam dotarcie do nowego mieszkania. Godziny zlewały mi się w jeden ciąg. Byłam strasznie zmęczona ale nie mogłam spać. Moje ciało było jak kłębek nerwów.

- Słuchaj. - odezwał się Tony kiedy zaparkowaliśmy. - Studia możesz kontynuować zdalnie. Jeśli będziesz gotowa masz napisać do wykładowców, zaczną ci przesyłać zadania. - westchnął. - Najlepiej byłoby gdybyś nie wychodziła w ogóle z domu.

- To wszystko? - zapytałam bo liczyłam na coś więcej niż rozmowa o studiach.

- Kocham cię. - Tony delikatnie mnie pocałował i oparł swoje czoło o moje. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę. - Idź z nią i zanieść jej rzeczy do góry.

  Mężczyzna odsunął się ode mnie i obrócił głowę w drugą stronę jakby ciężko mu było siedzieć obok mnie. Nacisnęłam klamkę i wyszłam bez słowa na zewnątrz.

Spojrzałam na wysoki apartamentowiec. Wyglądał pięknie ale w tamtym momencie nienawidziłam go. Obejrzałam się za siebie żeby spojrzeć jeszcze raz na narzeczonego ale przyciemniane szyba samochodu uniemożliwiła mi to.

  Kierowca stanął obok mnie z moimi rzeczami i dał znak żebyśmy szli. Spuściłam wzrok i bez słowa ruszyliśmy do wnętrza budynku. Tam Michael, bo tak nazywał się nasz kierowca, załatwił wszystko w recepcji i wręczył mi klucze do drzwi. Wjechaliśmy windą na szóste piętro w całkowitym milczeniu.

- Dziękuję dam już sobie radę. - uśmiechnęłam się blado do siwiejącego mężczyzny pozwalając mu odejść.

  Wsunęłam kartę przez czytnik i weszłam do środka. Od razu uderzyła mnie w oczy wszechobecna biel. Odłożyłam walizki gdzieś na bok i rozejrzałam się wokoło. Dostrzegłam, że przy telewizorze stała półeczka z płytami. Kiedy podeszłam bliżej okazało się że wszystkie to były moje ulubione lub takie które oglądałam razem z Tony'm. Uśmiechnęłam się do siebie. Ruszyłam do wykonanej ze stali półki na książki. Tam również stały moje ulubione tytuł oraz te najnowsze. Widać było, że chciał jak najbardziej mi to wynagrodzić.

  Na lodówce z kolei znalazłam numery telefonów gdybym coś potrzebowała. Na przykład gdybym chciała coś ze sklepu była do niego osobna karteczka, tak samo z lekarzem czy obsługą recepcji.

  Wróciłam do salonu i stanęłam przed oszkloną ścianą patrząc na miasto. W końcu usiadłam na podłodze i przyciągnełam do siebie kolana. Poczułam się tak bardzo słaba. Zaczęłam płakać z bólu, który przeszywał mnie całą. Poczułam, że mam tego wszystkiego dość.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz