47. Miło było

1.1K 81 57
                                    

- Następnym razem nie baw się w profesora bo słabo ci to wychodzi. - odezwał się mężczyzna, ostentacyjnie bawiąc się nożem w dłoni. 

- Jak nas znaleźliście? - zapytał Tony.

- Twoja dziewczyna niestety nie umie dyskretnie używać mikrofonu. - parsknął. - Weszliśmy do gabinetu kiedy ona skoczyła. Przyczepienie do zbroi nadajnika nie było trudne. - uśmiechnął się cwaniacko. - Poddaj się Stark. Nie chcemy robić wam krzywdy.

 Po jego słowach jak na zawołanie do środka weszła reszta mężczyzn ubranych na czarno. Ten, który z nami rozmawiał miał dłuższe czarne włosy i smukłą sylwetkę. Przeżuwał gumę obserwując nasze twarze. Na mojej na pewno malowało się przerażenie, a Tony wydawał być się nieprzejęty. Jedyne co w nim widziałam to płomień wściekłości w oczach.

- Może porozmawiamy o tym na osobności? - zapytał mężczyzna, a Tony przystał na to ruchem głowy. - Obstawcie dom. Jeden zostaje z dziewczyną. - wydał rozkaz swoim ludziom po czym weszli z Tony'm do innego pokoju.

  Mężczyzna, który miał ze mną zostać, do tej pory miał twarz zakrytą kapturem podszedł bliżej mnie i zdjął go. Kiedy to zrobił nogi się pode mną ugięły. Zestresowałam się i to bardzo. Myślałam, że mam ten rozdział za sobą. W jednej sekundzie wszystko co najgorsze do mnie powróciło. Pewność siebie uleciała ze mnie, nie byłam w stanie się ruszyć. Nie wierzyłam, że stoi przede mną Amstrong. Co prawda nie wiedziałam co dokładnie się z nim stało po interwencji Tony'ego ale starałam się do tego nie wracać. Przyjrzałam się jego twarzy, która kiedyś tak idealna, teraz wyglądała jak z horroru.  Miał blizny ciągnące się od skroni wzdłuż linii szczęki. Wyglądały jakby ktoś głęboko wbił nóż w jego twarz. Kolejna znajdowała się przeciągnięta od brwi pod oko. Przełknęłam głośno ślinę.

- Ładne prawda? - zaczął tym swoim tajemniczym głosem, od którego zbierało mi się na wymioty. - Wszystko przez ciebie, szmato. Twój bohater mi to załatwił. - stanął nade mną tak żebym mogła czuć jego oddech na twarzy.

- Tony by ci tego nie zrobił... - wycedziłam przez zęby.

- Oczywiście, że Stark nie pozwoliłby na pobrudzić sobie ręce - parsknął. - Zrobił ze mnie zboczeńca i opłacił ludzi w więzieniu żeby się mną zajęli. 

- Powiedz może, że ci się nie należało. - zebrałam w sobie siłę. Bałam się go ale nie dam kolejny raz się poniżyć.

- Sama się prosiłaś suko. - po tych słowach wymierzył pięścią w moją twarz. Nie utrzymałam równowagi i obaliłam się wprost na komodę za mną. Nie poczułam bólu ale strach. Strach o dziecko. - Zniszczyłaś całe moje życie. - kopnął mnie w żebra na co zawyłam z bólu, a on uklęknął naprzeciw mnie. Poczułam stróżkę krwi spływającą po mojej twarzy. Mężczyzna nie próżnował. Chwycił moją głowę i jej bokiem uderzył  w szafę. Syknęłam z bólu. 

- Przestań... - szepnęłam co musiało go rozdrażnić bo po wymierzył kolejny cios  w moją twarz. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Próbowałam wstać ale powoli traciłam przytomność, a Amstrong żeby do tego nie dopuścić potrząsał mnie ciągle wyzywając, szarpał za włosy i zaciskał dłonie na moich rękach żeby zostawić siniaki. Prawie zwymiotowałam kiedy zaczął wpychać mi język do gardła. Policzkował mnie kiedy nie oddawałam pocałunków. Byłam ledwo przytomna. Trzymałam dłoń na brzuchu żeby ochronić dziecko chociaż wiedziałam, że niewiele to pomoże. 

- Zostaw ją. - usłyszałam głos Tony'ego. Amstrong odsunął się ode mnie i wtedy zobaczyłam w drzwiach mojego narzeczonego, który przytrzymywał za gardło mężczyznę, z którym wyszedł i przystawiał pistolet do jego głowy. 

Kiedy Tony mnie zobaczył przerażenie i wściekłość zawitało na jego twarzy. Ciemnowłosy, którego trzymał zaśmiał się szyderczo. Wykorzystał chwilę słabości Starka i wymierzył mu cios  w brzuch. Myślałam, że zrobił to pięścią ale musiał mieć nóż ukryty w rękawie bo widziałam, że rozciął Tony'emu koszulkę, która zaraz zafarbowała się krwią. Tony przeklął i chwycił się za zranione miejsce. Widać, że cierpiał ale na szczęście rana nie mogła być głęboka. W ten sposób chłopak mógł szybko wyrwać mu z ręki pistolet. Kiedy to zrobił wymierzył go wprost we mnie.

- Zabije ją jeśli nie dasz nam tego czego chcemy. - wycedził  mężczyzna. 

- Opuść broń. - zza Starka wyłoniła się Natasha, a za nią wkroczył Steve, Clint i Thor. Tony zdawał się być tym tak samo zaskoczony jak ja bo zmierzył ich pytającym spojrzeniem. Natasha stała z bronią wycelowaną w ciemnowłosego, a Clint łuk wymierzył w Amstronga.

- Myślę, że możemy się dogadać. - odezwał się głównodowodzący gangu, który powoli zaczął wchodzić do domu przez taras. Prawdziwa ruska ruletka.

- Daj dziewczynie tu podejść. - powiedziała ostro Natasha. Mężczyzna kazał mi ruchem głowy wstać. Zrobiłam to ociężale. Poczułam się bezpieczniej kiedy Tony przytulił moją głowę do swojego barku. Zrobił to tak jakby chronił kilkuletnią dziewczynkę przed kłótnią rodziców. Broń ich szefa jednak ciągle spoczywała wycelowana we mnie.

- Dajcie mi po to co chcę, a odpuścimy wam. 

- Nie to wy dacie nam to co chcemy czyli spokój, a wtedy my nie będziemy was ścigać żeby was wszystkich wyeliminować. - beznamiętnie stwierdziła agentka. 

- Niestety... - przerwał mu hałas związany z przybyciem reszty jego ludzi. Widziałam po jego twarzy, że nie chciał żeby mu teraz przerywali. Któryś z nich wycelował pocisk w naszą stronę ale Steve okazał się szybszy i osłonił swoją tarczą kulkę. Wtedy Natasha nie wytrzymała i trafiła prosto w udo ich dowódcy. Ten zgiął się lekko ale nie uklęknął. - Stop. - zatrzymał mężczyzn przed kolejnymi strzałami. - Idźcie. - powiedział do nas. 

 Natasha zmierzyła cały pokój wzrokiem i powoli kazała nam się wycofać. Byliśmy już za progiem do wejścia, kiedy chłopak zawołał Tony'ego. On z kolei nie zamierzał tego zignorować i zrobił krok w tył żeby spojrzeć kruczoczarnemu w oczy. 

- Miło było cię poznać. - parsknął.

 Kolejne wydarzenia zdawały się mieć zwolnione tempo. Szef gangu nacisnął spust wymierzając strzał prosto w Tony'ego. Natasha zalała go wtedy serią postrzałów. Przeraziłam się, a adrenalina wzięła nade mną górę.Nie wiedząc co robić po prostu szybko stanęłam przed Tony'm. Nie mogłam pozwolić żeby coś mu się stało. Brunet  krzyknął coś i próbował przesunąć się ze mną w drugą stronę ale nie zdążył . Poczułam przeszywający ból ale nie trwał on długo. Upadłam na podłogę w ramionach Tony'ego, a ostatnie co słyszałam to krzyki i strzały. Wszystko to zdawało się być jak przez mgłę. Jeden wielki, niewiadomy chaos przeszywający mi głowę. Wszystko to jednak nagle się skończyło.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz