8. Chodźmy

1.6K 101 11
                                    

- Więc co się właściwie stało? - zagadnął mnie Chris, podczas gdy ja wypalałam kolejnego papierosa z jego paczki.

- Ugh. - skrzywiłam się i poprawiłam na siedzeniu jego samochodu. - Tony zrobił ze mnie idiotkę.

- Dlaczego?

  Spojrzałam na niego zastanawiając się czy właściwie powinnam mu się żalić.

- Na weselu Rogersa całował się ze swoją byłą miłością.

  Rzuciłam to z ironicznie przesłodzonym głosem. Chris otworzył buzię i wypuścił z niej szybciej powietrze. Odezwał się dopiero po chwili.

- I przyszedł ci to powiedzieć tak?

- Tak.

- Powinnaś chociaż to docenić, że sam się do tego przyznał, a nie ukrywał tego przed tobą.

- Co? Bronisz go? Macie jakąś cholerną solidarność jąder czy jak? - podirytowałam się.

- Nie. - Chris zaśmiał się. - Nie bronię go ale nie chcę też żebyś to od razu skreślała. - spojrzałam na niego zdezorientowana, nie rozumiałam dlaczego to mówi. - Dobra, mniejsza. - pokręcił głową. - Co robimy skoro już zrywamy się z połowy zajęć?

- Nie wiem. Nie chcę wracać do domu bo pewnie go tam spotkam, a nie ma ochoty na niego patrzeć.

- Rozumiem.

  Zapadła chwila ciszy.

- Teoretycznie jest sobota. - zaczęłam mówić. - Możemy skoczyć na jakiegoś shota czy coś. - rzuciłam luźno.

- Myślałem, że nie pijesz. - Chris tym razem odpalił papierosa.

- Przez ostatni czas po prostu nie chciałam.

- Mhmm. - westchnął. - Ale jest dopiero południe, gdzie ty chcesz teraz pić?

- Jesteśmy w Nowym Yorku, Chris. Po prostu jedźmy i na pewno coś znajdziemy.

  Nie musiałam go dłużej namawiać. Wyrzucił przez okno końcówkę papierosa i zaraz potem odpalił samochód.

Na początku po prostu błądziliśmy ulicami miasta, rozmawiając o przeróżnych rzeczach. Jednak nie wracaliśmy do tematu Tony'ego. Stwierdziłam, że później zastanowię się co zrobić z tym co mi powiedział.

Z jednej strony Chris miał rację. Tony przecież przyznał się sam do tego co zrobił ale z drugiej strony zdradził mnie. Zabolało mnie to tak bardzo. Był jedyną osobą, której ufałam w stu procentach, a teraz czułam sie tak bardzo oszukana. Miałem ochotę się rozpłakać i zniknąć. Czułam się jak kiedyś, gdy siedziałam sama w pokoju z chęcią zniknięcia gdzieś pod ziemię.

  Otrząsnęłam się jednak gdy Chris coś do mnie powiedział. Ustaliliśmy, że najpierw pojedziemy coś zjeść, a dopiero później pojedziemy do klubu. Oczywiście nie obyło się bez długiego rozmyślania gdzie chcemy zjeść i w ten sposób dopiero około szesnastej znaleźliśmy się w klubie, czyli o tej godzinie o której kończylibyśmy zajęcia.  Był to pierwszy lepszy bar w okolicy bo szczerze mówiąc kluby w Nowym Yorku nie różnią się od siebie za wiele, a poza tym miałam ochotę po prostu się napić.

  Czułam jak pierwszy shot rozgrzewa całe moje ciało, a z każdym kolejnym cały stres ulatywał i wszystko było o wiele prostsze.

- Chris. - zagadnęłam chłopaka gdy usiadł wrócił na miejsce obok mnie.

Jego ciemne włosy były delikatnie sklejone od potu ale mroźne oczy miały ten sam błysk co zawsze.

- Tak? - posłał mi ten swój uroczy uśmiech.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz