35. Nie powinienem

1.4K 90 86
                                        

- Dobrze się czujesz? Nie musimy iść...

  Głos Thora dochodził do mnie ale nie rozumiałam co mówi. Mój wzrok, słuch i umysł próbował pojąć to że znajduje sie w Asgardzie. Szliśmy różokolorowym mostem, a przed nami rozciągał się przepiękny widok różnej wielkości domów, niektóre błyszczały na złoto, a inne przybrały ciemniejszy kolor. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie ogromny budynek przypominający trójkąt zrobiony z organów kościelnych. Był z czystego złota, a dzięki padającym blaskom słońca stawał się jeszcze bardziej zachwycający.

- Potrzebujesz lekarza? Mogłaś źle zareagować na podróż..

- Nie, jest w porządku. - uciszyłam boga dając znak, że ma się nie martwić. - Po prostu nie wierzę, że tu jestem. - blondyn uśmiechnął się niemrawo. - Co jest? Thor jeśli mój pobyt tu to kłopot to...ja..przyjechałam tu pod wpływem impulsu. Czuję... - zalałam go potokiem słów, dopóki mnie nie uciszył.

- Nikomu tu nie przeszkadzasz. - stanął naprzeciw mnie. - Cieszę się że tu jesteś. - obdarzył mnie najszczerszym uśmiechem jaki miał w zanadrzu ale widziałam, że coś to trapi. Uniknęłam jednak zbędnego wypytywania.

    Kiedy weszliśmy do miasta przechodzący ludzie uśmiechali się i kłaniali Thorowi. On czasami odwzajemniał to uśmiechem ale nie zwracał im większej uwagi. Ja z kolei skupiłam się na ubiorze mieszkańców. Długie, dostojne suknie, szaty wyglądały przepięknie. Widziałam tak ludzi ubranych w telewizji. Asgard wydawał się być dla mnie naprawdę stary.

  Kiedy dotarliśmy pod wrota pałacu poczułam suchość w ustach. Tutaj naprawdę widziałam w Chórze następcę tronu. W idealnie dopasowanej, srebrnej zbroi i zarzuconen czerwonej pelerynie wyglądał jak ktoś naprawdę ważny. Zwłaszcza w porównaniu z tym co musiał ubierać w Nowym Jorku czy we Włoszech. Tym bardziej złapał mnie stres, że będą musiała rozmawiać z jego rodzicami czyli królem i królową. W co ja się wpakowałam.

- Tutaj jest twoja komnata. -  wskazał mi okrągłe drewniane drzwi i zaprosił do środka. Wnętrze było przestronne. Ogromne łóżko z baldachimem, kominek, okna za złotymi zasłonami, biało-srebrne komody i stoliki przyozdobione były białymi kwiatami. - To jedyne pomieszczenie gdzie jest telewizor. My ich tutaj nie potrzebujemy ale pomyślałem, że będziesz chciała mieć kontakt z rzeczywistością. Zasieg też tu jest. - spojrzałam na niego zdziwiona i poruszona zarazem. - No co? Mówiłem, że Asgard wcale nie jest tak zacofany. - puścił mi oczko.

- Nie trzeba było. Dziękuję. - zacisnęłam jego dłoń, a on wyraźnie się zmieszał czego nie zrozumiałam. Niestety nie zdążyłam zapytać.

- Zaraz tutaj przyjdzie krawcowa żeby cię zmierzyć i uszyje ci suknię bo wiesz, że twoje rzeczy tu nie przejdą.

  Położył torbę, którą ze sobą zabrałam na komodę przy łóżku i wyszedł. Podeszłam tam i opadłam na miękki materac. Spojrzałam w telefon, który oprócz jednej wiadomości od operatora i nieodebranego połączenia od mamy był pusty. Liczyłam na chociaż jednego sms-a od Tony'ego. Mógł napisać obojętnie co byle bym wiedziała, że o mnie myśli jednak wszystko wskazywało, że nie obchodzi go co się ze mną dzieje. Dlatego też chciałam być w Asgardzie. Blisko Thora. On obdarzał mnie ciągłą uwagą i martwił się każdą drobnostką. Był opiekuńczy i stanowczy aż zanadto ale dziecku było to potrzebne. Na myśl o dziecku przelała się przeze mnie fala stresu, a w głowie kłębiło pytanie co dalej?

Wkrótce potem przyszła krawcowa z kuferkiem pełnych nici i igieł oraz skórzaną torbą. Wzięła ze mnie wszystkie niezbędne wymiary i pomogła założyć sukienkę, która na mnie pasowała chociaż jej zdaniem i tak była delikatnie za duża więc zaczęła przyszywać szybko i zręcznie w różnych miejscach. Kilkanaście minut później stałam przed lustrem w pięknej beżowej sukience sięgającej ziemii. Była luźna na dole i doskonale opinająca u góry z luźnymi rękawami. Ciemnowłosa widząc mój zachwyt uśmiechnęła się szeroko.

Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz