Siedziałam przed przed kominkiem w swojej komnacie rozmyślając o tym co powiedział mi dzisiaj Loki, a w tle leciały jakieś głosy z telewizora. Zgodziłam się na jego pomoc ale tak naprawdę nie wiem czy faktycznie tego chciałam i czy w ogóle w to wierzyłam. Z jednej strony zależało mi na Thorze i nie chciałam żeby przestał się mną interesować ale wolałabym żebyśmy widzieli w sobie jedynie przyjaciół. I jeszcze Tony i dziecko. Na tą myśl coś wywaliło mi wnętrzności do góry nogami. Pogładziłam delikatnie brzuch. Co będzie z tym biednym dzieckiem? Nie wiem czy sama dam radę je wychować, a Tony nie wykazuje większego zainteresowania. Chciałabym wierzyć w jego tłumaczenie ale nie mogłam. Po prostu nie. Nagle rozległ się ciche pukanie do drzwi, które wyrwało mnie z tego dziwnego transu.
- Proszę. - powiedziałam obojętnie.
- Możemy pogadać? - do pomieszczenia wszedł Thor z tak samo obojętną miną jak moja.
- Jasne. Usiądź. - skupiłam wzrok na ogniu, a bóg usiadł na fotelu obok.
- Mogę wiedzieć o czym rozmawiałaś z Lokim?
Wypalił nagle, a ja niemal zachłysłam się śliną.
- Chodzisz za mną? - oburzyłam się.
- Nie bądź śmieszna. Dałaś mi jasno do zrozumienia, że nie mam na co liczyć z twojej strony więc po co miałbym za tobą chodzić? - mówił z kpiną w głosie. - To w końcu mój zamek i wiem o większości rzeczy, które się tutaj dzieją.
- Myślałam, że rozumiesz moją decyzję. - spojrzałam na niego niepewnie. - Nie chciałam cię zranić przecież wiesz...
Mężczyzna spojrzał na mnie rozgniewanym i zrezygnowanym wzrokiem. Wziął głęboki oddech jakby próbował oczyścić swoje myśli i po chwili znów na mnie spojrzał ale był już całkiem zobojętniały.
- Chodzi mi tylko to żebyś nie ufała Lokiemu i nie próbowała wciągać się w jego gierki.
- Przecież to twój brat. Dlaczego tak go osądzasz? - próbowałam bronić czarnowłosego.
- Nie osądzam tylko wiem jaki jest. - wywrócił oczami.
- A jednak ciągle go obrażasz. Powiedział mi że chce się zmienić. Dla ciebie to nic nie znaczy? - uniosłam brew.
- Wyciągnę go z każdych kłopotów jakiekolwiek by one nie były bo jest moją rodziną i zrobię dla niego wszystko ale znam też jego charakter. - wziął głęboki wdech. - I wiem, że on się nie zmieni.
Nie rozumiałam go. Według mnie Loki był naprawdę przekonujący. Zwykle umiem rozpoznać kiedy ktoś kłamie lub naciąga prawdę, a on tego nie robił.
- Każdy zasługuje na szansę.
- Nie rozumiesz co mówię. - stwierdził. - Sama nie dałaś Starkowi szansy chociaż próbował ci się wytłumaczyć. - spojrzał mi w oczy. - A próbujesz mi mówić coś o dawaniu szans. Trochę to ze sobą nie współgra. - zironizował.
Nie rozumiałam dlaczego jest tak na mnie zły. Widziałam jak żyła na jego czole zaczyna pulsować, a mięśnie napinają się. Działo się tak tylko wtedy gdy emocje biorą nad nim górę co zdarza się rzadko. Thor jest z reguły opanowany i stara się noe ulegać uczuciom dlatego teraz obawiałam się co może zrobić mimo, że bezgranicznie mu ufałam.
- Możesz się uspokoić? - zapytałam chociaż mnie samą coś po woli trafiało. - Wiesz, że z Tony'm było inaczej...
- A ze mną jak było? - wypalił nagle. - Pocałowałaś mnie z braku adrenaliny czy chciałaś zastąpić Tony'ego?
- Thor..
- Tylko znowu nie przepraszaj. - wstał zakładając ręce na biodra. - Nie jestem na ciebie zły. - spojrzał na mnie. - Bardziej zawiedzony. I nie chodzi o to, że mnie nie chcesz albo o to, że myślisz non stop o Tony'm, ani nawet o to, że przez ciebie biłem się z najlepszym przyjacielem tylko o to że sama nie wiesz czego chcesz.
Westchnęłam i dopiero po krótkiej chwili byłam w stanie cokolwiek powiedzieć.
- Masz rację. Nie wiem czego chcę i nie kontroluje swoich emocji ale wiem, że zależy mi na tobie jako przyjacielu. Nie masz pojęcia jak jestem ci wdzięczna za wszystko co dla mnie robisz. - uśmiechnęłam się krótko. - Byłeś przy mnie kiedy nie miałam nikogo innego i dałeś uczucie, że jestem dla kogoś ważna. Dziękuję ci za to. - bóg uśmiechnął się i pokręcił głową. - I błagam nie bądź na mnie zły już. - posłałam mu smutną minę, a on delikatnie parsknął śmiechem.
- Jesteś niemożliwa.
Uśmiechnęłam się wiedząc, że go mam. On nigdy się długo nie gniewa a przynajmniej na mnie nigdy. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy dopóki nie dobiegły nas głosy z telewizora. Akurat leciały wiadomości i zapowiedzieli, że Nick Fury wygłosił jakieś oświadczenie. Ja byłam po prostu ciekawa, a jeżeli dotyczyło to Avengers to Thor by wiedział wcześniej, a on tak samo z zaciekawieniem spojrzał na telewizor. Niedługo potem na ekranie pojawiła się postać Nicka Fury'ego.
- W wyniku ostatnich wydarzeń jakie miały miejsce w naszym mieście oraz po za nim chciałbym przekazać pewien niestety smutny fakt. Jeden z Avengers, wszystkim znany Tony Stark, który brał udział w samotnej misji jaką samodzielnie wybrał, zaginął. Nie mamy z nim żadnego kontaktu ani ostatnich śladów po nim. Misja ta była związana z bardzo niebezpiecznymi ludźmi i ich osobnym konfliktem dlatego jesteśmy prawie przekonani, że... - Nick przełknął tutaj ślinę. -...Anthony Stark nie żyje. Nie wydam jednak ostatecznego oświadczenia dopóki nie będziemy o tym do końca przekonani.
Na końcu słychać było krzyki i odgłos aparatów reporterów. Fury zszedł ze sceny nie zwracając na nich uwagi i zaraz zniknął gdzieś za agentami i na ekran powróciła krótkowłosa prezenterka. Czułam jak robi mi się słabo.- Thor... - głos zaczął mi się łamać, a ręce trząść. - Powiedz, że to nieprawda.
- Rose, ja...Nie słuchałam go bo żołądek odmówił mi współpracy i zaczął zwracać to co ostatnio zjadłam wprost na podłogę. Thor przytrzymał moje włosy i zarazem mnie całą bo co chwilę czułam jak odlatuje. Zaczęłam płakać nie mogąc przyjąć myśli, że ostatnio mogłam spotkać go ostatni raz.Robiło mi się słabo i niedobrze na zmianę aż w końcu moja głowa opadła na miękki materiał.
Okej teraz serio przepraszam i obiecuje, że rozdziały będą znowu częściej się pojawiały! A teraz zapraszam do komentowania, zadawania pytań itd bo mam dobry humor i dużo energii
Buziaki! ❤
CZYTASZ
Daj mi wszystko // Tony Stark (część druga)
RomanceKontynuacja książki "Jesteś jeszcze za mała" Pokonali najtrudniejszy etap. Przyznali się do siebie i w końcu chcieli w spokoju skupić się na własnym szczęściu. Jednak nie wszystko jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Rose jest na drugim roku...