Edit: Muszę trochę odkopać stare faniki...
Postaram się dodawać codziennie!
**
Po raz kolejny tego dnia uśmiechnąłem się i pomachałem do tłumu. Koncerty były czymś, co mnie męczyło, ale dawały mi satysfakcję z tego, co robiłem. Czekałem na moment, w który mogłem zejść ze sceny, pójść, się przebrać w luźne dresy i koszulkę, a potem udać się do hotelu. Byliśmy w Paryżu, niedaleko domu, ale czekały na mnie jeszcze dwa koncerty, zanim mogłem skupić się na odpoczynku, nagrywaniu nowych piosenek i udzielaniu wywiadów. Ten rok zaczął się dosyć specyficznie. Dostałem trzy propozycje koncertów charytatywnych, na które się zgodziłem. Jeden miałem za sobą. Niezmiernie się cieszyłem, że pomimo mojej nieaktywności w muzyce, ludzie nadal przyjmowali mnie ciepło. Miałem bardzo oddanych fanów, którzy czekali na nowy krok w moim życiu albo na jakikolwiek nowy ruch w moim życiu. Do tej pory jedynie co robiłem to, spałem, jadłem, siadałem przed telewizorem, czasami pisałem piosenki do nowej płyty i na końcu dnia szedłem spać. Od roku męczyła mnie rutyna, więc bardzo ucieszyłem się na wieść o koncertach. Spojrzałem na godzinę w telefonie. Było po dziesiętnej wieczorem. Odblokowałem telefon i spojrzałem na tapetę z Harry'm Styles'em. Westchnąłem ciężko i zablokowałem telefon. Cholera, chciałem kiedykolwiek spotkać tego gnojka, ale za każdym razem się mijaliśmy. Ba, on nie wiedział, że ja istniałem, mimo że tak samo, jak on — byłem piosenkarzem. Przebrałem się i ruszyłem do wyjścia, po drodze żegnając się z ludźmi. Ekipa robiła swoje i byłem wdzięczny im za tą tak ciężką pracę. Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem w kierunku hotelu. Nikt nie znał prawdy o mnie. Każdy widział mnie jako „rozpieszczoną gwiazdę, która ma wszystko", a ja po prostu byłem sobą i nie uważałem się za kogoś wielkiego i lepszego od innych. Byłem zwykłym, prostym człowiekiem, który nie szukał atencji u innych osób. Nie jeździłem drogim autem, nie zamawiałem limuzyn, taksówek, nie chodziłem do drogich restauracji, nie jeździłem na jakieś wyszukane i ekskluzywne wakacje, jedynie co miałem to mieszkanie, a raczej apartament na najwyższym piętrze dla świętego spokoju oraz pełną garderobę ubrań. Świat był okrutnym miejscem, ale niestety miałem wiele rzeczy do zrobienia, za nim upuszczę ten świat, pomyślałem. Przede wszystkim postawiłem sobie za cel wydanie płyty i ułożyć trasę koncertową, sam osobiście. Tylko ja wiedziałem ile i w jakiej częstotliwości potrafiłem śpiewać. Moja menadżerka bardzo to zrozumiała. Była złotą kobietą, traktowała mnie jak własnego syna. Miała te czterdzieści parę lat, trzymała się dobrze. Jedynie w jej życiu brakowało tego jedynego mężczyzny, którego mogłaby pokochać ze wzajemnością. Do hotelu trafiłem krótko przed dwudziestą trzecią. Ochroniarz wpuścił mnie bez problemu, a ja udałem się od razu do swojego pokoju. Nie byłem nawet głody, chociaż nie jadłem od kilku godzin. Nienawidziłem zostawać sam ze swoimi myślami. Były dla mnie utrapieniem, tego nienawidziłem. Poczułem wibracje w kieszeni i chwyciłem telefon. Uśmiechnąłem się, bo dzwoniła menadżerka.
— Louis? Jesteś już w hotelu? Nie poczekałeś na samochód!
— Cholera, czy oni muszą ci wszystko mówić? — powiedziałem i podszedłem do windy. Wcisnąłem guzik. — Jestem już dużym chłopcem, dla przypomnienia. Skończyłem dwadzieścia lat.
— To nie zmienia faktu! Nie możesz tak znikać po koncercie. Nie chcę, aby coś ci się stało, Lou.
— Wiem, wiem.
— Weź leki na noc i zobaczymy się rano. Przyjadę i zostanę z tobą do końca koncertów.
— Nie mu...
— Ale chcę. Koniec dyskusji, Louis! Dobranoc!
Rozłączyła się, zanim cokolwiek powiedziałem. Westchnąłem zrezygnowany i wszedłem do windy. Wcisnąłem guzik z numerkiem pięć i drzwi po chwili się zamknęły. Oparłem się o ścianę i spojrzałem na siebie w lustro. Moje niebieskie oczy kiedyś wyrażały szczerą radość. Byłem zbyt beznadziejny, aby tę radość uzyskać. Żałowałem wiele rzeczy, które kiedyś zrobiłem. Bardzo chciałem cofnąć czas aż do trzy lata i odkręcić to, co się stało. Winda zatrzymała się i wyszedłem z niej. Udałem się do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Nie chciało mi się nawet ściągać butów czy iść się umyć. Jeden koncert mnie wykończył. Jeden. Nie wiedziałem jak miałem przetrwać kilkanaście, aby zadowolić wszystkich fanów. Podniosłem się i chwyciłem telefon. Zacząłem przeglądać portale i zobaczyłem jeden post, który o mało co nie przyprawił mnie o zawał.
CZYTASZ
Perfect → larry ✔
Fanfiction"Ale jeśli lubisz sprawiać kłopoty w hotelowych pokojach I jeśli lubisz sekretne spotkania Jeśli lubisz robić rzeczy, których wiesz, że nie powinniśmy robić Kochanie, jestem idealny Kochanie, jestem dla ciebie idealny" Uwaga: - Występowanie MPREG ...