**
Wakacje, wakacjami. Zakończyły się przedwcześnie, kiedy przeczytałem artykuł o sobie. Znowu byłem rozpieszczoną gwiazdą, która wygrzewała się na hiszpańskim słońcu pośród przyjaciół z Australii. Dlaczego oni wiecznie atakowali moją osobę? Sky kazała mi natychmiast wracać, bo przewidziała mój atak paniki. W ciągu dwóch dni byłem spakowany, miałem bilet powrotny. Na trzeci dzień siedziałem już w swoim mieszkaniu, otoczony ciszą. Nie dotykałem telefonu, nie chciałem mieć z nikim kontaktu. Jedynie przychodziła do mnie moja menadżerka, która podstawiała mi jedzenie pod sam nos oraz moje lekarstwa, które zapomniałem wziąć tego feralnego dnia. Miałem wyłączony telefon, nawet na chwilę nie odpaliłem telewizora czy laptopa. Siedziałem całe dnie w łóżku i starałem się odgonić złe myśli, jakie gromadziły się w mojej głowie. W ciągu czterech dni chciałem sięgnąć po większą, śmiertelną dawkę leków. Powstrzymywało mnie to, że nie chciałem zawieść swoich fanów, nie chciałem, aby płakali, nie chciałem, aby byli zawiedzeni. Nagle chwyciłem swój telefon i go włączyłem. Musiałem dłuższą chwilę odczekać, aby wszystkie powiadomienia przyszły. Miałem tyle nieodczytanych wiadomości, nieodebranych połączeń, że chwyciłem się za głowę. Najpierw wszedłem na Instagram. Spojrzałem na relację Styles'a. Upuściłem telefon na pościel. Był w Hiszpanii, w tym samym miejscu co ja pięć dni temu. Jęknąłem pod nosem. Wszedłem na jego profil i zobaczyłem nowe zdjęcia. Harry, Luke, Calum, Michael, Ashton, Zayn, Niall i Liam. Cała ósemka. Uśmiechnąłem się do zdjęcia i poczułem pieczenie oczu.
— Nie płacz ty ośle jeden! — powiedziałem cicho do siebie i odszukałem konwersację z Niall'em.
Niall: Cześć, Lu! Co tam u ciebie?
Niall: Coś się stało, że nie odpisujesz?
Niall: Halo, Louis?
Niall: Dlaczego wróciłeś wcześniej z wakacji?
Niall: Zasłużyłeś na nie, wracaj tutaj!
Niall: Co się stało?
Niall: Wszyscy pytają, czy wszystko dobrze.
Niall: Jak będziesz mógł, to się odezwij, telefon mam cały czas przy sobie.
Niall: Możesz na mnie liczyć, w każdej porze dnia.
Niall: Czy naprawdę wszystko dobrze?
Westchnąłem i nic nie odpisałem. Nie miałem ochotę na nic odpisywać ani rozmawiać. Zmusiłem się, aby napisać najprostszą odpowiedź.
Ja: Wszystko dobrze, nie musicie się martwić. Bawcie się dobrze.
Zablokowałem telefon i rzuciłem go na drugą stronę łóżka. Odkryłem się i ruszyłem pod prysznic. Wziąłem ubrania na przebranie i poszedłem do łazienki. Prysznic zajął mi niecałe dziesięć minut. Osuszyłem ciało ręcznikiem i założyłem bieliznę, czarną koszulkę i tego samego koloru dresy. Osuszyłem włosy i rzuciłem ręcznik gdzieś w bok. Wróciłem do pokoju i wziąłem telefon oraz laptopa. Ruszyłem do salonu i odłożyłem wszystko na stolik. Laptop włączyłem i poszedłem do kuchni. Wziąłem karton soku i suche płatki czekoladowe. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk z Skype. Westchnąłem, ale kliknąłem „odbierz". Odłożyłem picie i jedzenie na bok. Chwyciłem telefon i cierpliwie czekałem aż obraz i dźwięk się ustatkuje.
— Louis? Dzięki Bogu!
Spojrzałem na Ashton'a, który wyglądał, jakby zarwał kilka nocek. Podkrążone oczy, cienie pod nimi, wyschnięte usta, przetłuszczone i rozczochrane włosy. Był przeraźliwie blady.
CZYTASZ
Perfect → larry ✔
Fanfiction"Ale jeśli lubisz sprawiać kłopoty w hotelowych pokojach I jeśli lubisz sekretne spotkania Jeśli lubisz robić rzeczy, których wiesz, że nie powinniśmy robić Kochanie, jestem idealny Kochanie, jestem dla ciebie idealny" Uwaga: - Występowanie MPREG ...