Rozdział 15: LOUIS

775 60 15
                                    


**

Powrót do Londynu był jeszcze cięższy niż sama jazda do Doncaster. Korki, korki i jeszcze raz korki. Nienawidziłem tego. Spojrzałem na chłopca, który zajadał się frytkami z McDonalda. Tak, byłam tak bardzo odpowiedzialnym ojcem, który pozwalał jeść własnemu dziecku to paskudne jedzenie. Prychnąłem pod nosem i sam wygryzłem się w burgera. To był dopiero paradoks! Harry spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Było już po dziewiątej wieczorem, a my byliśmy dopiero godzinę za moim rodzinnym mieście.

— Z czego się rechoczesz co?

— Z niczego, kochanie. Niczego.

Prychnąłem drugi raz i spojrzałem na niego. Harry Styles, Boże. Jak ja go kochałem. Mocno go kochałem, a on być może nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie wiem, czy on był świadomy, że nasza relacja nabrała tempa i wszystko odbierałem dwa razy mocniej i intensywniej. Nawet drobne gesty.

— Mam coś na twarzy?

— Nie! Tata po prostu...

— Freddie! Jesteś zbyt mądry na swoje lata — powiedziałem, a chłopiec spojrzał na mnie urażony. — To sprawy dorosłych, porozmawiamy, jak dorośniesz, mały.

Chłopiec uśmiechnął się do mnie szeroko i zaczął ponownie jeść frytki. Posunąłem mu swoje, bo nie miałem na nie ochoty. Uśmiechnąłem się, aby pokazać, że nie straciłem swojego dobrego humoru. Poprawiłem się na siedzeniu i podniosłem fotel, aby Freddie miał więcej miejsca. Było za dużo ludzi, aby siedzieć w środku budynku. Zdecydowanie też za dużo moich fanów, jak i Harry'ego. Nie wiedziałem też, jak miałem poinformować media o moim dziecku. Martwiło mnie to. Sky... Cholera, Sky!

— Harry! Zapomniałem powiadomić Sky o tym!

— O tym też pomyślałem — powiedział. Odetchnąłem z ulgą. — Sky jest bardzo... Zainteresowana twoim synem. Tak jak pewnie wszyscy. Słyszałem od Niall'a, że Ashton natychmiast przyjeżdża i miał ich odebrać za dwa dni.

— Tak. Wiem o tym. Ashton jest bardzo ciekawy. Nie pokazywałem mu zdjęć. Kiwnął głową i dokończył swojego burgera. Ja wypiłem trochę coli i resztę dałem chłopcu, aby popił po frytkach.

— Najedzone brzuchy? — Zapytał Harry, a Freddie krzyknął "Tak!". — W takim razie, komu w drogę temu czas! Możesz iść spać, Free. Ty tak samo, Lou. Będziemy w twoim mieszkaniu za jakieś trzy godziny, może za cztery jak będą ogromne korki.

— Dobrze. Idziesz spać, Freddie?

Spojrzał na mnie śpiącymi oczami i pokiwał głową. Przytulił do siebie swoje ulubione przytulanki i zamknął oczy. Rozczulił mnie widok. Dlaczego go tak perfidnie zostawiłem? Dlaczego byłem tak pieprzonym egoistą?

— Co jest, Lou?

— Nic. Ja... Po prostu teraz pluję sobie w brodę, że go tak zostawiłem. Byłem egoistą, Harry. Pomyślałem tylko o sobie, a nie o tym, jak to dziecko, mój własny syn będzie się czuł. Co ja mu powiem za kilka lat, jak mi się zapyta o coś, co robił, będąc małym bobasem? Co mu powiem, jak będzie chciał zdjęcia, filmiki? Co ja wtedy zrobię?

— Wtedy mu wszystko wytłumaczysz, Lou. Będzie na tyle duży, aby zrozumieć. Widzisz, jaki jest mądry teraz. Zapytaj babci, czy ma zdjęcia, filmiki. Jak będzie pytać poniżej szesnastego roku życia, to mu pokażesz to co będziesz miał, a później mu wytłumaczysz.

— Jeszcze jest pewna kwestia, o którą zacznie pytać. A gdzie jego mama? Co ja mam mu powiedzieć? Mówił do mnie tata, ale może... „To ja jestem twoją mamą". Może to przyjmie do wiadomości, a co jeśli powie: „Gdzie mój tata?". Co ja mam mu powiedzieć? Nie wiem. Zniknął. Nawet nie wiem, kto nim jest?

Spojrzałem na Harry'ego, który zagryzał wargę. Westchnął i spojrzał na mnie kątem oka.

— A może... Nie. To głupie.

— Powiedz, Harry. Nie ma głupich rzeczy — powiedziałem i położyłem swoją dłoń na jego. Widziałem, jak się uśmiechnął. — Proszę.

— Może powiemy, że ja... Jestem jego tatą? Nie musi wiedzieć prawdy. Kiedyś mu to wytłumaczysz. Ważne, aby teraz czuł się dobrze. Wiem, że mówił do mnie wujku, ale... Dzieciak jest słodki jak cukierek i traktowałbym go, tak czy tak, jak własnego syna.

Do moich oczu napłynęły łzy. Szybko zamrugałem, aby ich się pozbyć.

— Jesteś tego pewny? Dziecko to jest wielka odpowiedzialność i...

— Louis. Ja cię namówiłem, aby pojechać po niego. Powiedziałem, że ci pomogę. Biorę na siebie połowę obowiązków i połowę odpowiedzialności za niego.

Kiwnąłem głową. Ścisnąłem lekko jego dłoń. Harry był cudowną osobą z cudownym charakterem.

— Musimy rozwiązać jeszcze jeden problem.

Spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi.

— Jaki?

— Mieszkamy u mnie czy u ciebie?

Zaśmiałem się cicho i zakryłem usta dłonią, aby tylko nie obudzić chłopca.

— No co? Freddie jest bardzo mądrym chłopcem, zaraz zauważy, że jego rodzice powinni mieszkać razem — powiedział, a ja przyznałem mu rację. — Ja dzielę mieszkanie z Niall'em, niby jest duże, ale on...

— Rozumiem. I tak zaproponowałbym ci, abyś wprowadził się do mnie — powiedziałem i poczułem ciepło na policzkach. — Mam dużo miejsca. Zmieścimy się w trójkę. Freddie ma też tam urządzony pokój, a ja jestem przywiązany do tego mieszkania. Wszędzie jest blisko i Freedie'ego trzeba zapisać do przedszkola, jako czterolatek... Powinien chodzić, tak myślę. Nie wiem. Chcę być dobrym rodzicem.

— Tak. To dobry pomysł. Na razie wstrzymajmy się z tym. Sky pomoże nam coś wymyślić, co powiemy mediom. Cztery lata temu One Direction nie było znane. Może...

— Może powiemy, że wtedy się poznaliśmy, była mała wpadka i teraz po takim czasie się dowiedziałeś, i chcesz wychowywać syna?

— Myślisz, że to jest dobry pomysł? Nie chcę, aby były jakieś kłopoty. Najpierw pewnie muszę porozmawiać z mamą i siostrą, aby one nie były zaskoczone — powiedział i spojrzał na mnie, a potem szybko wrócił wzrokiem na szosę. — Nasi przyjaciele pewnie podzielą nasze zdanie, chociaż Ashton... Jest dosyć przerażający.

Uśmiechnąłem się pod nosem i odgarnąłem swoje włosy z czoła. Spojrzałem z ukosa na bruneta. Cholernie przystojny i chyba mogłem powiedzieć, że cały mój.

— On nie jest straszny. Po prostu się o mnie martwi.

Oparłem się zagłówek i przymknąłem oczy.

— Idź spać, skarbie — powiedział, a ja uśmiechnąłem się na to urocze słowo. Czułem się kochany i wyjątkowy tylko dla niego. — Obudzę cię, jak będziemy na miejscu.

Kiwnąłem głową i chwilę później poczułem dłoń Styles'a na moim udzie. Gładził je spokojnie, a ja robiłem się bardziej senny. Nie wiedziałem, w którym momencie zasnąłem. Obudziłem się dopiero na czymś miękkim. Otworzyłem oczy i rozglądnąłem się po swojej sypialni. Słyszałem wesołe śmiechy. Uśmiechnąłem się i po cichu dotarłem do salonu. Schowałem się za ścianą i słuchałem, jak Harry zajmuje się Freddie'm.

— Wujku?

— Słucham, słońce.

— A tata mówił ci, gdzie moja mama? Pytałem babci, ale ona nic nie mówiła.

— Och, skarbie, chodź do mnie — powiedział, a mi bardziej zatrzepotało serce. — Jesteś mądrym chłopcem, prawda? Więc...

— Możesz mi powiedzieć! Zrozumiem!

Uśmiechnąłem się. Harry wziął na siebie obowiązek powiedzenia temu dziecku, takiego kłamstwa. Moje serce bolało, ale Freddie miał dużą szansę na szczęśliwe życie z dwójką rodziców. Wstrzymałem oddech.

— Widzisz, skarbie... To ja jestem twoim tatą.

— Ale tata...

— To jest mamusia. Nosił cię pod swoim serduszkiem i opiekował się tobą, jak byłeś w brzuszku. Tatuś nie wiedział o tobie, ale teraz już jestem i razem z twoją mamusią. Teraz cię nie opuścimy. Mamusia bardzo cię kocha i razem ciężko pracowaliśmy. Teraz będziemy już razem i nikt cię nam nie zabierze.

— A, kochasz moją mamę?

— Bardzo kocham twoją mamę. Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Tylko nic nie mów, to nasza tajemnica, dobrze?

— Dobrze! A mnie kochasz?

— Bardzo cię kocham, a teraz trzymaj się mocno. Musimy iść obudzić mamusię. Zaraz będzie dwunasta, śniadania nie jadł, a za dwie godziny będzie obiad!

Rozszerzyłem oczy i uciekłem do sypialni. Wskoczyłem pod kołdrę i w chwili, kiedy weszli do pokoju, podniosłem się z łóżka. Spojrzałem na Harry'ego, a potem na swojego syna. Freddie wskoczył na łóżko i przytulił mnie mocno.

— A tatuś powiedział, że cię bardzo kocha!

— Freddie! To miała być nasza tajemnica!

Perfect → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz