Rozdział 48: HARRY

435 30 8
                                    

**

Czułem tę przerażającą ciszę w całym domu. Nawet dzieci nie płakały. Musiałem siedzieć w niej przez cały czwartek aż nie przyjechała moja mama. Była zdenerwowana moim stanem i pytała się, czy na pewno chcemy jechać. Chciałem powiedzieć, że nigdzie nie jedziemy, ale Louis wyrwał się do odpowiedzi. Zdziwiła mnie jego determinacja. Nie odzywałem się, bo widziałem jego wzrok. Kiedy chciałem się zapakować, zauważyłem, że moja walizka jest już gotowa. To było co najmniej dwa razy dziwne. Nic nie mówiłem. Również Louis poszedł spać na noc do pokoju dzieci. Dziewczynki na razie były razem w pokoju. W późniejszym wieku chcieliśmy dać osobne pokoje.

Jednak Louis...

On mnie denerwował swoim zachowaniem. Sam powtarzał, że on nigdzie nie pojedzie, chce być w domu i kropka. Coraz bardziej mnie to dziwiło.

— Harry, skarbie?

— Co?

Spojrzałem na matkę, która podała mi kubek z herbatą. Głowa mnie już nie bolała, więc mogliśmy to wziąć za znak, że żadnego wstrząsu mózgu nie ma. Czasami teraz rwący i pulsujący ból w ogół rany był nie do wytrzymania, ale dało się żyć. Westchnąłem i upiłem łyk z kubka.

— Co się dzieje pomiędzy tobą a Louis'em?

— Nic takiego. To nic poważnego.

— Okłamywać możesz swoich przyjaciół, a nie własną matkę. Mów co się dzieje.

Westchnąłem i oparłem się o kanapę.

— Po prostu... Louis się mocno ode mnie odsunął. Ja rozumiem, że chce spędzić z dziewczynkami i Freddie'm dużo czasu. Jest świetną mamą dla nich. Nie wiem... Ja chyba się boję, że Louis przestanie mnie kochać? Nie wiem. Panicznie się tego boję.

— Harry — powiedziała i chwyciła mnie za dłonie. — Ty nawet nie widzisz, jak Louis cię kocha. Rozmawiałam z nim. Po pierwsze, dobrze wiesz, okoliczności pierwszej ciąży, tego, że Freddie wychowywał się u babci, a Louis nie ma żadnych wspomnieć z tego okresu. Po drugie, Louis chce być naprawdę dobrą mamą. Kocha całą waszą czwórkę, a praca, dom, dzieci i ty, go przytłacza. Nie wie, jak zorganizować czas, aby spędzić z każdym trochę czasu. Louis mówił, że nawet nie ma czasu na rozmowę z Ashton'em, a oni nadal są w Londynie. Może to nie jest wytłumaczenie, ale ma na głowie kolejne wywiady, koncerty, kolejną płytę i Sky go nakręca, aby dołożyć jeszcze jakieś konkursy.

Otworzyłem szeroko oczy.

— Super. Louis nawet mi nawet nic nie mówi.

— Skarbie. On wie, jak byś zareagował. Poza tym sam masz na głowie trasę koncertową i za niedługo promocję i sprzedaż płyt. Lou też wie, że zespół jest dla ciebie całym światem i nie chce psuć ci humoru swoimi problemami.

— Nie mógł mi sam tego powiedzieć? — Zapytałem. — Każdy problem da się rozwiązać. Po to są rozmowy w związku. Za trochę mniej niż rok, mamy wziąć ślub. Tak planujemy. Co, jeśli Louis się do tego czasu rozmyśli?

Spojrzałem na matkę, która patrzyła na coś za mną. Obróciłem się i zamarłem.

— Myślisz, że mógłbym przestać kochać osobę, która dała mi jakąkolwiek szansę na lepsze jutro, dobre i szczęśliwe życie? Że mógłbym cię olać tylko dlatego, że ty masz swoje koncerty, a ja mam swoje? Myślisz, że mi pasuje to... Że nie mam tyle czasu dla wszystkich? — Zapytał Lou, trzymając kosz z praniem. Dzisiaj był cały dzień w domu. — I może na początku nie chciałem nigdzie jechać. Nie przez dzieci. Nie widziałem swoich sióstr już dawno. Przez ostatnie pięć lat widziałem je tylko raz i to one przyjechały tutaj. Chciałem zwolnić z pracą.

Opuścił kosz i założył ręce na piersi.

— Ale Lou....

— Nie, Harry. Po rozmowie z Niall'em, wczoraj, zrozumiałem, że zaniedbałem wszystkich. Chciałem to naprawić, zaczynając od nas. Nie wiem, czy wiesz, że gdyby nie ja i moja menadżerka to spędzałbyś cały czas w studiu? Od cholernego rana do cholernego wieczora. Jednak Sky poprosiła waszego menadżera. Musiałem się jej w jakiś sposób odpłacić.

— Louis, ale tak nie...

— Och. Przestań. Idę spać, bo muszę jutro rano jechać do sklepu, aby kupić mleko i pieluszki dla dziewczynek, bo ty nie dojechałeś do sklepu.

Obrócił się i wyszedł z salonu.

— Louis!

— Nie. Zostaw mnie w spokoju. Już załatwiłem, że Niall zawiezie nas na lotnisko i odbierze w niedzielę. Bądź gotowy na piątą.

Chciałem coś powiedzieć, ale naprawdę nie wiedziałem co. Oparłem się zrezygnowany o kanapę. Spojrzałem na swoją mamę.

— Wiedziałaś, że tam stoi? Mówiłaś to specjalnie?

— Nie! Za kogo ty mnie masz, Hazz! — powiedziała od razu. — Wszedł, kiedy skończyłeś mówić.

Prychnąłem pod nosem i spojrzałem na herbatę. Pewnie była już zimna. Podniosłem się z kanapy i ruszyłem do góry. Chciałem z nim porozmawiać. Musiałem z nim porozmawiać. To nie mogło się dzisiaj tak skończyć. Nie chciałem, aby myślał tym. Nie chciałem, aby myślał, że wątpiłem w jego miłość. Otworzyłem drzwi od pokoju dziewczynek. Siedział na fotelu. Rozszerzyłem oczy, domyślając się, że spędził na nim wczorajszą noc.

— Louis?

— Wyjdź.

— Nie — powiedziałem i wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi i kucnąłem obok niego. Podniosłem jego głowę. Jego łzy łamały mi serce. Starłem je natychmiast.

— Wyjdź stąd. Teraz. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Nie rozumiesz? Mam ci to przetłumaczyć na jakiś inny język?

— Lou...

— Nie mamy o czym rozmawiać — powiedział i odwrócił głowę w stronę okna. — Nie chcę z tobą rozmawiać. Nigdy nie spodziewałem się, że kiedyś... Pomyślisz o tym, że mógłbym przestać cię kochać. Nie mógłbym przestać cię kochać.

— Może...

— Nie, Harry. Ja myślałem o tym. Wiem, że to ja spieprzyłem to. Za mało czasu poświęcałem ci, dzieciom. Przede wszystkim tobie. Już napisałem do Sky. Odwołałem pracę nad kolejną płytą. W czerwcu kończę swoją karierę.

— Co? Nie! Nie możesz! Oszalałeś, Louis?!

— Nie. Mogę. Właśnie to zrobiłem. Jeżeli nie umiem pogodzić rodziny i pracy, nie będę pracować. Chcę mieć dla was czas. Nie chcę, aby moje dzieci myślały, że je zaniedbuję — powiedział, a pod koniec głos mu się załamał. Patrzyłem na niego i naprawdę nie mogłem w to uwierzyć. — Możesz czuć się szczęśliwy, Harry. Będę przy was od czerwca i nigdzie nie będę wychodzić, nie będę wyjeżdżać. Będę cały czas was.

Perfect → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz