Rozdział 28: HARRY

563 33 3
                                    

**

Trzymałem Louis'a w niepewności do samego końca. Zawiązałem mu nawet oczy, zanim dojechaliśmy do celu. Kontakty Zayn'a umożliwiły nam oglądanie domu kolejnego dnia. Kiedy spojrzałem na ten potężny budynek, wiedziałam, że to było miejsce, które Louis pokocha. Pomijając fakt, że ogród z przodu, jak i z tyłu był ogromny. Cała posesja była ogrodzona wysokim, betonowym płotem, a potężna i wielka brama była na kod. Nie było mowy, aby ktokolwiek z fanów bądź dziennikarzy tutaj wtargnęli. Jedyną wadą było to, że trzeba było samemu pomalować ściany czy umeblować. Zayn i Liam byli z nami, mieli zapisać wszystko na kartce. Co i w jakich ilościach potrzebowaliśmy. Louis miał ustalić kolor ścian, a potem w sklepie dobrać wszystkie meble i dodatki. 5 Seconds of Summer pakowało manatki i wylatywali na dniach do Londynu. Mieli przerwę od nagrywania, więc mogli nam pomóc. Louis też już dawno ich nie widział. Miałem załatwioną niezłą niespodziankę dla niego.

— Długo jeszcze?

— Jeszcze chwilę, Boo. Nie gorączkuj się tak.

— Łatwo ci mówić, bo ty wszystko widzisz!

Zaśmiałem się pod nosem, przez co bardziej się zdenerwował. W międzyczasie otworzyłem bramę kodem. Nie wiem, skąd Zayn wytrzasnął tego mężczyznę, ale to był cud z nieba. Już rano dostałem kod do bramy oraz nazwę aplikacji, którą musiałem pobrać. Wjechałem jego pierwszy, a za mną Zayn i Liam. Zaparkowałem na podjeździe i rozpiąłem swój pas. Louis zrobił to samo.

— Okay, a teraz możesz już ściągnąć opaskę, kochanie.

Zesunął materiał z oczu i szybko wyszedł z samochodu. Spojrzałem na niego zmartwiony, a potem zrobiłem to samo.

— Nie! Harry!

— Właściwie to... — Zaczął Zayn, podając klucze szatynowi. — Mój znajomy polecił. Możesz wejść.

Louis kiwnął szybko głową i popędził do drzwi. Otworzył je i do naszych uszów rozległ się pisk. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem do przodu. Louis rozglądał się po holu jak szalony. Ja też byłem w szoku, jak duże to było.

— Boże, to nasze?

— Czekałem na twoją decyzją. Możemy się przejść, a ja ci trochę o tym opowiem — powiedziałem, a on przytaknął. Ruszyliśmy do przodu, najpierw do pomieszczenia gdzie miała być kuchnia, tak zgaduję. — W takim razie... Jak widziałeś, a może nie... Dom jest otoczony wielkim płotem, brama jest na kod, więc nie ma możliwości, aby ktokolwiek się tutaj dostał. Z przodu i z tyłu jest wielkie podwórko. Dzieci miałby gdzie się bawić.

— Ile jest pokoi?

— Tutaj? Zayn mówił coś, że na dole są trzy. W każdym jest łazienka. Na górnym piętrze jest główna sypialnia i pięć dodatkowych. W każdej jest łazienka. Kuchnia, salon, mała sala kinowa znajduje się też na parterze. Wejście do garażu również. Z salonu można przejść do ogrodu. Jedyny minus jest taki, że musimy to sami umeblować.

— Zapomniałeś dodać, że na poddaszu są dwa dodatkowe pokoje, gdy ktoś chciał totalnej izolacji. Prowadzą na to drugie schody. Poza tym, na dolnym i na górnym piętrze są łazienki na korytarzu, jeden gabinet do góry, jeden na dole. Jak będziecie chcieli pokój gier, skoro tam nic nie ma, możecie przerobić na domowe studio, aby Louis miał gdzie ćwiczyć czy nagrywać jak będzie siedzieć w domu.

Spojrzałem z wdzięcznością na Zayn'a. Louis wydawał się zakochany w tym miejscu. Obrócił się do mnie i szeroko się uśmiechnął.

— Bierzemy to! I to w tej chwili!

— Tak myślałem — powiedział ponownie Zayn i szeroko się do nas uśmiechnął. — Mój znajomy niedługo przyjdzie z umową kupna. A w tym czasie... Louis, co tu być chciał? Dyktuj, a my zapisujemy i pojedziemy na zakupy!

Stwierdzenie, że Louis był podekscytowany, to było małe słowo. Widziałem ten blask w jego oczach, jak mówił, co by to chciał. Zaczynałem wierzyć, że własny dom i urządzanie go było małym marzeniem Lou. Nie widziałem go jeszcze tak szczęśliwego, pełnego energii i emanował taką energią w ogół, że sam miałem ochotę uśmiechać się do wszystkich. Taki widok mnie radował. Kiedy on był szczęśliwy, ja też byłem. Uwielbiałem go widzieć takiego.

— Macie już wszystko? — Zawołałem, kiedy minęły prawie trzy godziny. Siedziałem pod ścianą i grałem w jakieś gry w telefonie. Louis nawet mi się nie pozwolił wtrącić w żaden wybór, a ja mu na to pozwalałem. Wiedziałem, że był szczęśliwy. — Dupa mnie boli od tego siedzenia!

— Louis ci ją później wymasuje... Auć! Za co?!

Zaśmiałem się, ale zaraz zauważyłem ich, jak schodzą ze schodów. Louis podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął, machając mi listą przed nosem. Była cholernie długa i na sto procent nie było szansy, abyśmy dzisiaj zdążyli wszystkiego kupić.

— To teraz na zakupy?

— Na jedzenie! Jestem głodny! Nasze dzieci są głodne!

Pokiwałem głową i chwilę po tym znaleźliśmy się w samochodzie.

— Na co masz ochotę?

— McDonald?

— Niech będzie. Napisz do Zayn'a, aby jechał za nami do McDonalda. Zjemy w środku.

Dwadzieścia minut później i parę narzekań Louis'a złożyliśmy zamówienie. Louis i Liam usiedli do stolika, a ja z Zee staliśmy i czekaliśmy na zamówienie.

— Masz szczęście.

— Hm? — Odwróciłem się do niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. — Jakie szczęście?

— Ustatkujesz się. Masz rodzinę, stary. To już nie przelewki.

— Wiem, Zayn, wiem. Cieszę się z tego, bo powoli o tym myślałem, a Louis spadł mi jak z nieba. Poza tym dużo on ma tam na tej liście. Ta karta wyglądała jakby była w całości zapełniona.

Zaśmiał się i uśmiechnął się pocieszająco.

— Będziesz musiał zaprosić swoją mamę do pomocy. Louis wymyślił sobie naprawdę bardzo dużo rzeczy do kuchni. Wydawał się taki szczęśliwy, jak mówił, co ugotuje w nowej kuchni.

— Naprawdę? Jeszcze dzisiaj zaproszę mamę, przyjdzie do Londynu!

Chwilę później odebrałem nasze zamówienie i poszliśmy do stolika. Widziałem wzrok każdego, ale nie przeszkadzało mi to. Louis dobrał się do swojego burgera, jakby nie jadł miesiąc! Uśmiechnąłem się do niego i starłem serwetką sos z jego policzka. Był jak duże dziecko, ale to w nim najbardziej kochałem.

— Louis?

— Co?

— Myślałeś nad blogiem kulinarnym?

Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.

— Ludzie wchodziliby na to tylko, dlatego że ja to bym prowadził. Nie byłoby w tym szczerości.

— A może... W ten sposób zmotywowałbyś większą część fanów, tych dorosłych, do próbowania, chociaż? Nie każdy tak umie gotować tak, jak ty, skarbie.

— Pomyślę nad tym.

Perfect → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz