Rozdział 27: LOUIS

589 34 9
                                    

**

Kiedy się obudziłem, było już rano. Harry'ego nie było w łóżku, co mogło oznaczać jedno - studio. Westchnąłem i ze zdziwieniem spojrzałem na swoją 'piżamę'. Miałem na sobie jedną z koszulek Harry'ego i swoje bokserki. Musiał mnie przebrać. Uśmiechnąłem się do siebie i założyłem kapcie, które zauważyłem obok łóżka. Wziąłem koc i owinąłem się nim. Ruszyłem do kuchni na pół śpiący. Nalałem sobie sok i wypiłem go duszkiem. Dziś był cudowny dzień. Nie męczyły mnie od rana mdłości, z czego byłem zadowolony. Spojrzałem przelotnie na salon, gdzie zauważyłem Niall'a, Liam'a, Zayn'a, Harry'ego, Freddie'go i laptopa, gdzie było całe 5 Seconds Of Summer. Zmarszczyłem brwi i ziewnąłem.

— Co jest grane? O czym nie wiem?

— Nic, skarbie. Możesz iść jeszcze spać. Potem ci wszystko później, dobrze?

Kiwnąłem głową i poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Nie mogłem spać. Naprawdę. Raz się obudziłem i to na tyle późno, abym opuścił sobie sen. Wziąłem jakieś dresy z szafy i założyłem je. Poprawiłem włosy dłonią i ruszyłem do ponownie do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Zaparzyłem sobie herbatę imbirową, którą ostatnio Harry kupił. Zrobiłem dwie kanapki z chlebka z dodatkiem imbiru. Wziąłem to wszystko i ruszyłem do salonu. Harry właśnie zamykał laptopa i obrócił się w moją stronę.

— Louis, jest dopiero przed ósmą.

— To i tak jest bardzo późno! Freddie już wstał?

— Jeszcze nie — powiedział Harry i przyciągnął mnie do siebie. — Niall zdeklarował się, że zabiera dziś małego do siebie i zostaje tam na noc, a my musimy coś zrobić.

Spojrzałem na wyżej wymienionego. Zmarszczyłem brwi.

— Co? Ale...

— Cicho bądź! Słuchaj Harry'ego. Spodoba ci się to!

Przytaknąłem, bo nic innego mi nie zostało. Położyłem głowę na ramieniu Harry'ego i przytknąłem oczu. Może trochę byłem zmęczony i gdybym poleżał, to może zmrużyłbym jeszcze chociaż na godzinę oczy. Wyprostowałem się po chwili i chwyciłem kanapkę.

— A co to za niecne plany przeciwko mnie? Dlaczego o niczym nie wiem?

— Bo... Dowiesz się za dwa tygodnie! I nie marudź — powiedział Zayn i zgarnął mój kubek z moją herbatą. Wziął łyka i od razu się skrzywił. — Boże! Co za cholerstwo! Jak ty to możesz pić?!

— Wiem, że jest to okropne, ale przynajmniej nie mam mdłości i jest mi z tym dobrze.

Zjadłem powoli śniadanie i dopiłem herbatę. Harry oddelegował mnie do sypialni, abym przebrał się w jakieś bardziej "używalne" ubrania. Ubrałem lepsze dresy i bluzkę, która nie była zbyt obcisła.

— Louis?

— Co!? — Krzyknąłem, kiedy wkładałem bluzę na siebie. — Czego Niall? Nie musisz stać przed drzwiami. Po prostu wejdź do środka.

Uśmiechnął się do mnie, kiedy przekroczył próg pokoju. Przekręciłem oczami, ale spojrzałem na niego i posłałem mu uśmiech.

— Spakujesz małego i dasz całą listę wytycznych co do niego?

Kiwnąłem głową i wystrzeliłem z pokoju jak na procy. Pakowanie nie zajęło mi długo. Dałem mu dwie koszulki z krótkim, dwie z długim, dwie pary spodni, dwie pary bielizny, trzy pary skarpetek, rozpinaną bluzę i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że powoli wariowałem. Spakowałem to końca jego małą walizkę, bo wiedziałem, że "nocka u wujka Niall'a" nie skończy się na jeden, a na dwóch. Dopakowałem jego drugą, ulubioną piżamkę. Jego kapcie i zapasowe buty. Naszykowałem też ubrania do ubrania na dziś. Spojrzałem na chłopca i pocałowałem go w czółko. Nadal sobie nie wybaczyłem, że potrafiłem go zostawić. Nie wyobrażam sobie, co on musiał czuć przez trzy lata. Teraz chciałem być najlepszy, aby miał jak najwięcej wspomnień ze mną. Zapiąłem walizkę Freddie'go i wziąłem ją ze sobą. Postawiłem przy drzwiach i spojrzałem na Niall'a, który rozmawiał z Zayn'em i Harry'm.

— Okay, Niall. Spakowałem jego rzeczy. Są w korytarzu. Znam cię i wiem, że na jednym "nocowanku u wujka Niall'a" się to nie skończy. Nie pozwól mu iść późno spać, nie pozwalaj mu jeść samej czekolady. Dopakuj mu jeszcze jego szczoteczkę i pastę, jak umyje zęby po śniadaniu, jego kocyk i przytulankę, poduszeczkę... Pamiętaj o tym, aby obejrzał swoją ulubioną bajkę o siódmej. Możesz dzisiaj mu zrobić kakao i grzanki z serem na kolację. Um... Co jeszcze... A! Nie pozwól mu siedzieć zbyt blisko telewizora, bo ostatnio tak zaczął siadać. Żadnego śmieciowego żarcia. Może frytki, ale nie więcej. Sądzę, że powiedziałem wszystko, ale gdyby coś się działo, cokolwiek, płakałby, dzwoń, ja nawet w środku nocy przyjadę!

— Louis, spokojnie. Nie panikuj. Weź oddech. Pamiętasz, co doktor mówił? Masz zmniejszone leki. Oddech jest ważny. Oddychaj i nie denerwuj się. Freddie już był parę razy u Niall'a, Zayn'a czy Liam'a. Dobrze się z nim zajmują. Nie musisz się przejmować, skarbie.

— Tak, ale... — Zacząłem mówić, ale przerwałem przez natarczywy wzrok Harry'ego. — Dobra, oddech jest ważny. Freddie będzie w bezpiecznych rękach. Ja pierdolę! Przecież to Niall!

— Ja tu nadal stoję! — Odezwał się i pomachał do mnie. — Poradzę sobie. Nie chcę cię martwić, ale co to dopiero będzie, jak będziesz musiał wyjechać na koncerty, jak te Babys Styles będą malutkie.

Otworzyłem szeroko oczy i od razu pokręciłem głową.

— Nie ma nawet takiej kurwa mowy! Nie zostawię ich! Nie!

— Niall! Kurwa, widzisz, co zrobiłeś?! — Krzyknął Harry, przez co podskoczyłem.

— Przepraszam! Nie chciałem, no...

Pokręciłem głową, starając się odgonić łzy. Udałem się do kuchni i wziąłem głęboki wdech. Nie chciałem zostawiać swoich dzieci. Nie chciałem popełniać tego błędu po raz kolejny. Nie mogłem na to pozwolić. Nie i koniec.

— Louis, skarbie?

Obróciłem się w stronę Harry'ego. Westchnął i podszedł mnie przytulić.

— Nie będziesz musiał ich zostawić. Dobrze o tym wiesz. Jednak... Koncerty się nie zagrają. Jutro jesteśmy umówieni z Sky. Porozmawiamy z nią i ona ci wszystko wytłumaczy, tak?

— A-ale?

— Kochanie... Nie chcesz zawieść fanów, prawda? Zawsze możemy wpaść na jakiś koncert do ciebie. Jakoś to pogodzimy. Będzie ciężko, ale damy sobie radę, tak?

— Okay. Damy sobie radę. Jak nie my, to kto?

Uśmiechnąłem się do niego, odpowiedział tym samym.

— A teraz chodź. Musimy się powoli zbierać.

— Ej! Poczekaj! Chcę buziaka!

Zaśmiał się, ale pochylił się, aby mnie pocałować.

— Dalej! Freddie już nie śpi! Czeka nas dzisiaj cały dzień roboty!

Pokręciłem głową na krzyk Zayn'a. Wyszliśmy z kuchni. W tym samym czasie Freddie wyszedł całkowicie ubrany i gotowy.

— My teraz zjemy śniadanie. Dopakujemy się i lecimy na cały dzień zabawy! A wy róbcie, to co macie robić. Klucze podrzucę wam, jak przywiozę małego — powiedział do mnie i do Harry'ego, a potem odwrócił się do chłopca. — A teraz, majtku, na śniadanie! Nas statek powoli opłynie.

— Aj, aj kapitanie!

Perfect → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz