Rozdział 22: HARRY

701 39 0
                                    


**

Spojrzałem na Louis'a, który siedział i widoczne było, że był zdenerwowany. Byłem tak zaskoczony tymi testami ciążowymi, że nie mogłem nawet logicznie pomyśleć.

— Ja zdaję sobie sprawy z tego, że nie chciałeś mieć teraz dzieci. Czy w ogóle. Nie wiem. Ja nie wiem, kiedy to się stało. Ja... Ja się boję, po prostu i-i jeżeli będziesz chciał...

— Zgłupiałeś, Louis!? Nic nie zdążyłem powiedzieć, a ty już stwierdzasz najgorsze! — powiedziałem podniesionym tonem głosu. — Nie jestem głupi, wiedziałem, że gdy się nie zabezpieczymy, możemy mieć dziecko, ale nie sądziłem, że przy trzech razach też jest szansa. Nie sądziłem, że to tak będzie szybko. Chciałem z tobą porozmawiać o tym. Wiem, że masz trasę, konkursy, fundację na głowie, ale damy sobie radę tak? Nie zakładaj najgorszego, Lou.

— Ale trasa... Co powie, Sky?

— Zaprosimy ją tutaj jutro po południu, powiemy i przyspieszymy premierę płyty, trasę, konkursy będą po trasie. Inaczej się nie da.

— Ale fani...

— Oni zrozumieją, kochanie — powiedziałem i wstałem. — Zjedz kolację. Pójdę po Freddie'go, zrobię mu kolację i go wykąpię. I nie możesz go dźwigać!

Westchnął, ale zaczął jeść. Poszedłem po małego, który grzecznie siedział na łóżku. Uśmiechnął się do mnie.

— Idziemy się wykąpać?

— Ale mamusia...

— Mamusia je kolację, ty też zjesz, jak się wykąpiesz, dobrze?

Kiwnął głową i poszedł ze mną do łazienki. Trochę mi zajęło, aby go wykąpać. Ubrałem go w piżamkę w samochodziki, którą uwielbiał. Posadziłem go w kuchni i zrobiłem mu kanapki oraz kakao. Spojrzałem na Louis'a. Spał na kanapie. Uśmiechnąłem się lekko. Chłopiec dokończył jedzenie i zaniosłem go do łóżka.

— Mamusia powiedziała, że...

— Spróbujesz zasnąć u siebie? Jak nie będziesz mógł, to przyjdź, dobrze? Muszę porozmawiać jeszcze z mamą.

Kiwnął głową i przytulił do siebie misia. Przymknąłem jego pokój i udałem się do salonu. Usiadłem obok Louis'a, który momentalnie się przebudził. Spojrzał na mnie i ziewnął.

— Harry, przytul mnie.

Zaśmiałem się, ale zrobiłem to, co powiedział. Wtulił się w mój bok i przymknął oczy.

— Sky mnie naprawdę zabije — mruknął pod nosem. — Czekaliśmy bardzo długo na nową płytę i trasę.

— Mam wolne do końca tego roku, Lou. Potem zaczniemy na nowo nagrywać, ale potem znowu wolne. Damy sobie radę tak? Do końca tego roku, a zostało jeszcze tylko parę miesięcy, pomogę ci ze wszystkim, kochanie. Zrobimy pokój dla dziecka, kupimy wyprawkę. Rozglądnę się za domem na obrzeżach Londynu, zamieszkamy tam, gdzie jest więcej przestrzeni. Dzieci tego będą potrzebować — powiedziałem. — Albo najpierw dom. Będziemy mogli tam urządzić pokoik do maluszka. Freddie też pewnie będzie chciał większy pokój.

Kiwnął głową i mocniej się przytulił. Westchnąłem.

— Damy sobie radę?

— Damy. Moja mama też pomoże, Gemma. Na święta zaprosimy twoje rodzeństwo, co ty na to? Będziemy mieć mnóstwo miejsca, aby ich przenocować. Mamy do tego przeszło dziewięć miesięcy.

— Mam nadzieję, Harry. Muszę umówić się do swojego lekarza, aby to potwierdził.

Louis chwilę później zasnął, a ja delikatnie przeniosłem go do sypialni. Sam jeszcze nie mogłem iść spać. Nie było zbyt późno, więc wziąłem telefon i poszedłem do kuchni. Wybrałem numer do Ashton'a. Nie obchodziło mnie to, że mogła być u nich noc. Kazał mi dzwonić o każdej porze, gdyby coś się działo. To była sytuacja kryzysowa. Nie musiałem długo czekać, aby odebrał.

— Cześć Harry, coś się stało? Coś nie tak z Louis'em?

— Cześć Ash. Mam dobrą nowinę — powiedziałem i przez chwilę się zawahałem. — Będziesz wujkiem. Cieszysz się?

— Wiedziałem o tym od jego pierwszej gorączki, którą wtedy miał — powiedział ze śmiechem, a mnie wmurowało. — Miał mi napisać, jak zrobi testy. Zapisz go do lekarza i wspieraj go, Harry. On naprawdę potrzebuje twojego wsparcia. Źle przechodził pierwszą ciążę ze względu na okoliczności, a on naprawdę cię kocha, mimo że tego ci nie powie, bo się boi.

— Wiem o tym. Już rozmawialiśmy. Lou mocno się boi, co z trasą i płytą.

— Sky będzie napewno wyrozumiała i rozwiążecie to razem. Louis nie musi się bać jej zdania. Uwierz mi, jeszcze nie widziałem, aby Sky tak o kogoś dbała. Ona naprawdę traktuje go jak swojego syna. Zrobi dla niego wszystko. Dla was. I mam jeszcze jedną prośbę.

— O co chodzi?

— Zrób coś, aby Lou miał pewność, że nie zostawisz go z dwójką dzieci. Może nie widać tego po nim, ale on się tego mocno boi. A nie może się stresować w ciąży.

— Zrobię wszystko, a teraz muszę szukać domu. Dzieci będą potrzebować dużo miejsca.

— I właśnie o takie zachowanie mi chodzi. Opiekuj się nimi. Przylecimy zobaczyć wasz dom, jak tylko kupicie. Do zobaczenia, Harry.

Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo się rozłączył. Uśmiechnąłem się do siebie. Odłożyłem telefon i musiałem wejść do sypialni po laptopa. Najciszej jak umiałem, wszedłem, zabrałem sprzęt i na paluszkach uciekłem do salonu. Chciałem poszukać czegoś dużego i przede wszystkim, czegoś bezpiecznego dla dzieci, jak i dla nas. Wiadomo jacy fani potrafili być. W domu powinniśmy czuć się bezpiecznie. Nie chciałbym być gdziekolwiek i martwić się o Louis'a i dzieci. Oni przede wszystkim musieli czuć się bezpieczni. Duży, przestronny, mający dużo światła i wielki ogród. Byłem w stanie zapłacić każdą sumę. Musiałem się trochę naszukać. Nie chciałem domu do remontu, chociaż... Louis miałby zajęcie, wybierając meble czy chociażby kolor farby. Nie, potrzebowaliśmy czegoś na szybko. Znalazłem jedną ofertę i zastanawiałem się, czy nie zadzwonić. Nie było późno, bo ledwo ósma. Jednak zapisałem numer w kontakty i zakodowałem, aby zadzwonić jutro z samego rana. Znalazłem też przy okazji firmę, która zajmowała się przeprowadzką. Zawahałem się. Odrzuciłem tę firmę. Wolałem poprosić Zayn'a, Niall'a i Liam'a o pomoc. Przy ich pomocy byłem pewny, że nasze rzeczy trafią do domu, a nie do czyjś łap. Koło dziesiątej, kiedy przeglądałem łóżeczka, doszedł do mnie cichy płacz. Zerwałem się z kanapy i popędziłem najpierw do Freddie'go. On spał. Przeraziłem się, jak tylko mogłem. Ruszyłem szybko do sypialni. Louis siedział na łóżku i zwyczajnie płakał. Cholera jasna.

— Louis? Wszystko w porządku?

Spojrzał na mnie i jeszcze głośniej zapłakał. Przytuliłem go najmocniej, jak umiałem.

— J-ja myślałem, że...

— Shh, spokojnie. Ja tutaj cały czas jestem. Szukałem dla nas domu, wiesz? Mam jeden na oku.

Spojrzał na mnie, a ja otarłem jego łzy. Uśmiechnąłem się do niego. Musiała minąć chwila, aby się uspokoił.

— Przepraszam. Myślałem, że stwierdziłeś...

— Kochanie, jestem tutaj cały czas i nie zamierzam cię zostawiać, rozumiesz? — Spojrzałem na niego i westchnąłem pod nosem. To chyba był czas, aby wyznać to, co do niego czułem naprawdę. — Nie zostawię cię z wielu powodów. Najważniejsze jest, że... Że po prostu... Bardzo cię kocham, Louis. Nie wyobrażam sobie tego, aby budzić się bez ciebie. Nie wyobrażam sobie, aby cię nie było. Ja potrzebuję cię. Bardzo, bardzo, bardzo cię kocham Louis.

Na chwilę zamarł, a potem się ode mnie odsunął. Nie wiedziałem, czy zbłaźniłem się do końca, czy coś innego. Nie patrzył na mnie, tylko złączył nasze dłonie i mocno ścisnął.

— Przez ten cały czas odkąd każdy zna moje nazwisko, brakowało mi tylko jednego — powiedział i spojrzał na mnie. — Nigdy tego nie szukałem, bo wiedziałem, że miłość znajdzie mnie sama. Wiedziałem, że prędzej czy później ona mnie znajdzie, wiesz? Kiedy... Kiedy zobaczyłem pierwszy raz twoje zdjęcie, kiedy Ashton pokazał mi waszą piosenkę i zobaczyłem cię... Wiedziałem, że tylko ty potrafiłbyś zabrać moje serce. Może wiele razy miałem szansę poznać się, ale zbyt mocno się bałem. Możliwe, że Ashton wiele razy mnie namawiał, abym do ciebie napisał, może coś wspólnie nagrał. Bałem się wyjść z tą propozycją sam, bo nie wiedziałem, czy mnie nie odrzucisz. Byłem tak tobą oczarowany, dopóki nie zauważyłem, że czuję coś do ciebie innego niż dziecinne zauroczenie. — Przerwał na chwilę i uciekł wzrokiem na drzwi. Na jego twarz wpłynął uśmiech. — Nie wiem, od kiedy i w jaki sposób zdążyłem się w tobie zakochać. Bałem się, że kiedy to usłyszysz... To uciekniesz, zostawisz mnie, bo byłoby tego za dużo. Ja naprawdę cię kocham i...

Uciszyłem go pocałunkiem. Tyle mi wystarczyło. Kochał mnie i to wystarczyło. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Teraz powinno wszystko się układać dobrze. Miałem nadzieję, że teraz wszystko złe od nas ucieknie.

Perfect → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz