20 stycznia, profesor Slughorn zorganizował szczególne, poświąteczne spotkanie, na które zaproszeni byli członkowie klubu wraz z osobami towarzyszącymi, ale także poprzedni klubowicze i inni goście
— Callum — Tatiana podeszła do chłopaka i oznajmiła mu radośnie — Zbieraj się. Musisz znakomicie się dzisiaj prezentować.
Chłopak zmarszczył brwi i zapytał:
— A jest jakaś specjalna okazja?
— Tak. Slughorn organizuje wielkie przyjęcie, na które oczywiście otrzymałam zaproszenie. — Oznajmiła — Informuję Cię o tym, jako, iż jesteś moją osobą towarzyszącą.
Callum uśmiechnął się, wstał z fotela i pocałował dziewczynę.
Ostatnimi dniami był nieco poddenerwowany. Ludzie szeptali mu do ucha coraz to dziwniejsze plotki na temat Tatiany, które ku jego uldze okazały się być bujdą.
Spojrzał na swoją dziewczynę z czułością i rzekł:
— Jestem szczęściarzem, mogąc iść na owe przyjęcie z najpiękniejszą dziewczyną w szkole.
Przyjęcie Slughorna okazało się być wystawnym balem z orkiestrą i parkietem do tańca.
Tatiana wkroczyła do pomieszczenia u boku Calluma, który na tę okazję przyodział smoking. Dziewczyna zaś, prezentowała się olśniewająco. Swoje długie, ciemne włosy spływały jej delikatnymi falami po plecach, zaś jej długa suknia, koloru czarnego znakomicie prezentowała się na jej kształtnym ciele.
Kilku chłopaków nie kryło nawet się z tym, iż wodzili za nią wzrokiem, nie zważając na groźne spojrzenia Calluma.
Tom rozmawiał właśnie z profesorem Slughornem, kiedy dostrzegł za jego plecami Tatianę. Jego źrenice się powiększyły, kiedy lustrował ją wzrokiem. Przyznał w myślach, iż nie ma ona nawet najmniejszej konkurencji wśród obecnych tutaj dziewcząt.
Zatliło się w nim małe pragnienie, którego mimo starań nie mógł się wyzbyć. Tatiana już od dłuższego czasu zawojowała jego myśli, toteż nie mógł odwrócić od niej wzroku.
— Tom? — Chłopak zamrugał szybko oczami i niechętnie spojrzał na Slughorna.
— Tak, panie profesorze?
— Pytałem dlaczego nie przyszedłeś z osobą towarzyszącą.
— Powiedzmy, że moja osoba towarzysząca wybrała się na przyjęcie z kimś innym.
Głośna muzyka odbijała się echem od ścian przestronnego pomieszczenia. Zebrani goście świetnie bawili się tańcząc, popijać drogie trunki oraz zajadając się przeróżnymi ciastami.
Tatiana tańczyła z Callumem, do wolnego kawałka, rozglądając się przy tym dookoła. Cieszyła się, iż muzyka zwolniła tempa, ponieważ miała czas na odpoczynek.
Kiedy utwór dobiegł końca, oboje ruszyli do stołu by się czego napić. Nagle pojawił się przy nich Amycus Carrow, który oznajmił Callumowi, że szuka go profesor Glentoran.
— Ale teraz? — Zapytał wyraźnie niezadowolony Callum.
— Nie patrz tak na mnie. — Rzekł Carrow — Ja tylko przekazuję Ci wiadomość.
Callum zerknął przepraszająco na Tatianę i zapytał:
— Nie będzie problemu, jeśli zniknę na chwilę? Poradzisz sobie sama?
Tatiana kiwnęła głową i patrzyła jak chłopak opuszcza przyjęcie. Wzięła od kelnera kieliszek szampana, kiedy nagle pojawił się przy niej Tom.
Zerknęła na niego, przyznając w myślach jak znakomicie prezentuje się on w smokingu.
— Jak się bawisz, Tatiano? — Zapytał chłopak.
— Wybornie. A Ty?
Tom wbił wzrok w dziewczynę i wyciągając ku niej rękę, zapytał:
— Zatańczysz ze mną?
Zaskoczona owym pytaniem, zerknęła na drzwi, za którymi zniknął Callum po czym odłożyła kieliszek na stół i chwyciła dłoń Toma.
Ślizgon zaprowadził ją na parkiet i wmieszali się w tłum tańczących gości. Wolna, głośna muzyka zagłuszyła mocno bijące serce Tatiany, kiedy Tom objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.
Jedną rękę zarzuciła na jego ramię, zaś druga pozostała w jego dłoni.
Poruszali się wolno do rytmu piosenki, nie spuszczając z siebie wzroku.
Tatiana chciała coś rzec, zacząć jakiś temat, by móc zająć czymś swoje myśli, lecz jedyne o czym myślała w tamtym momencie, to dłoń Toma spoczywająca na jej plecach i jego ciemne oczy, które lustrowały jej twarz.
Coś się pomiędzy nimi zmieniło. Nie słyszeli już muzyki, ani rozmów gości. Jedynie swój cichy oddech i głośne bicie serc.
Tom spojrzał na usta dziewczyny, nie zważając na otaczających ich ludzi. Nachylił się ku niej, na co Tatiana wzięła głęboki oddech. Czuła, że powinna temu zapobiec, jednakże skrycie pragnęła by Tom posunął się jeszcze dalej. Ich usta dzieliły milimetry, kiedy nagle muzyka ucichła.
Momentalnie odsunęli się od siebie, robiąc krok do tyłu. Zerknęli za otaczających ich gości, którzy na całe szczęście nie zwrócili na nich uwagi.
Nie wypowiedzieli ani słowa, po prostu patrzyli sobie w oczy, jakby w tamtym momencie wydarzyło się coś istotnego. Coś, czemu nie mogli już dłużej zaprzeczać.
CZYTASZ
Dziedzic Slytherina • Tom Riddle
FanfictionCały świat doskonale wiedział kim był Tom Riddle, znany bardziej jako Lord Voldemort. Mimo upływających lat, jego imię wciąż wymawiano z trwogą i obawą. Jej imienia nie pamięta już nikt. Nikt z obecnie żyjących. Odeszła w zapomnienie. Ale on nie zap...