[𝐂𝐨𝐦𝐩𝐥𝐞𝐭𝐞𝐝]
[𝐰𝐨𝐫𝐝 𝐜𝐨𝐮𝐧𝐭: 𝟔𝟕,𝟖𝟑𝟑]
Pierwsza część trylogii „Różany zapach szczęścia".
🌺 Madeline i Nicky zawsze uważali, że łączy ich tylko przyjaźń...
[𝐍𝐢𝐜𝐤𝐲 𝐇𝐚𝐫𝐩𝐞𝐫 × 𝐎𝐂]
[𝐎𝐂 - 𝐌𝐚𝐝𝐞𝐥𝐢𝐧𝐞 𝐒𝐦𝐢𝐭𝐡]
[𝐆�...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
🌺
— Naprawdę wam gratuluję!— pisnęła Anne, przytulając Nicky'ego oraz Madeline, którzy chwilę temu wrócili z meczu, który razem z drużyną wygrali.
— Dziękujemy, ale to nie tylko nasza zasługa. Inny też świetnie grali.— stwierdziła Madeline z szerokim uśmiechem.
— Ale tak sobie pomyśleliśmy z mamą, że już jesteście na tyle dorośli, że zrobimy wam remont w pokoju. Wiecie, różowe motylki na ścianach to chyba nie to, co lubicie?— zapytał Tom, a różowowłosa zrobiła oburzoną minę.
— Hej, moje motylki na ścianie obok łóżka to skarb, okej?— zaśmiała się, zakładając ręce na piersi.
— Więc jutro przyjeżdżają panowie od remontu.— dokończył Tom z szerokim uśmiechem.
— Ale, że jutro?— zapytał oniemiały Nicky. Pierwsze słyszeli o remoncie, a musieli przecież spakować potrzebne rzeczy. Musieli także ćwiczyć piosenkę na jutrzejszy konkurs, przez który także się stresowali.
— Tak. Weźcie wszystkie swoje rzeczy i przenieście do pokoju, w którym spał Jack. Ubrania, kosmetyki i tym podobne. Meble oraz farbę wybrałam ja i Dawn, ale gwarantuję, że się wam spodobają.— odpowiedziała podekscytowana Anne z uśmiechem na twarzy.
— Dobrze. W takim razie idziemy tam ogarnąć.— mruknęła Madeline i razem z Nickym pobiegli na górę, do siebie do pokoju.
— Madeline?— oboje usłyszeli głos Dawn pukającej do drzwi. W końcu nauczyła się, aby pukać do drzwi, a nie wchodzić bez zapowiedzi.
— Tak?— zapytała blondynka, wstając z podłogi, na której sortowała papiery, podchodząc do drzwi i je otwierając.
— Pomyślałam, że pomogę ci z toaletką i szafą. Na pewno przyda ci się pomoc, a znając Nicky'ego, o kosmetykach i ubraniach nie będzie chciał słyszeć.— zaśmiała się i wskazała palcem na brata, który po chwili wyszedł z pokoju z jednym kartonem w ręku, prychając.
— Mogłabyś?— spytała różowowłosa z ulgą wymalowaną na twarzy, a Dawn pokiwała głową i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, wchodząc do środka.
— Oczywiście, że tak. Mów, w czym ci pomóc?— zapytała Dawn, robiąc poważną minę. Obie po chwili wybuchnęły śmiechem, ale zabrały się do pracy.
— Najpierw muszę przesortować kosmetyki. Jest ich tak dużo... Połowa z nich już dawno jest wyschnięta albo ich nie używam. Mogę ci oddać, jeżeli będziesz chciała. Mówiłaś, że podoba ci się ten błyszczyk, chcesz?— zapytała, podchodząc do swojej toaletki.
— Oczywiście, że chcę!— pisnęła i włożyła błyszczyk do kieszeni swoich jeansów.— Zdradzę ci tylko, że twoja nowa toaletka jest duża i podświetlana, ma ogromne lustro. Jest idealna!— pisnęła podekscytowana Dawn, a Madeline zerknęła na nią.— Zamówiłyśmy z mamą jedno łóżko.