🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑𝟏 🌺

859 53 6
                                    

🌺

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🌺

— Jack, daj rękę.— zażądał Nicky, gdy cała trójka wyszła z domu. Chłopiec posłusznie podał brunetowi rękę, a jego drugą chwyciła Madeline i uśmiechnęła się czule w jego stronę.

— Gdzie najpierw idziemy?— zapytała, przenosząc swój wzrok na Nicky'ego, który wyglądał na delikatnie zmartwionego.

— Najpierw pójdziemy na plac zabaw, a później na pyszne lody. Oczywiście, Jack, tak jak obiecałem, dostaniesz trzy gałki.— wyjaśnił Nicky i poczuł wibracje telefonu, który miał w tylnej kieszeni swoich jeansowych spodni.

— Halo, mamo?

— Tak, to ja, i nie mam zbyt dobrych wieści.

Usłyszał głos matki i zmarszczył brwi. Skoro były to złe wieści, mogło chodzić tylko i wyłącznie o Jacka, ewentualnie o coś jeszcze gorszego.

— Jakie złe wieści?

— Ciotka wyrzekła się Jacka.

— Czekaj, co? Jak to wyrzekła? Co to teraz oznacza?

— Powiedziała nam, a raczej wykrzyczała, że nie chce się nim już dłużej zajmować. Nie chciała go rodzić, ale nie było jej stać na aborcję, więc musiała go urodzić. Znęcała się nad nim, zgrywała taką miłą i kochającą matkę przed nami wszystkimi, abyśmy się nie domyślili, bo gdyby odebrali jej Jacka, odebraliby jej także wszystkie zasiłki, które na niego dostawała, oraz alimenty. Wykrzyczała to nam wszystkim i wyszła z domu babci bez pożegnania. Próbowaliśmy się do niej dodzwonić, ale nie odbiera. Najprawdopodobniej ma wyłączony telefon.

— O cholera.

— W niedzielę wieczorem się nie zjawi, więc nie ma sensu na nią czekać. I tak teraz po tym wszystkim nie oddałabym jej Jacka.

— Jak ona mogła?! Przecież Jack to jeszcze małe dziecko! Może mieć traumę do końca życia!

— Też jestem tym faktem zszokowana, Nicky. Rozmawiałam z wujkiem Erikiem. Pod koniec tygodnia weźmie Jacka do siebie, na razie młody zostaje u nas. Nie oddam go z powrotem w ręce tego potwora. Erik na pewno dobrze się nim zajmie, jestem tego pewna.

— To dobrze, że wujek weźmie go do siebie. W końcu będzie szczęśliwy.

— Już od dawna chciał to zrobić, ale Jackie mu nie pozwalała. Wniesie sprawę do sądu o opiekę nad Jackiem.

— Mam nadzieję, że wygra. Musi wygrać.

— Dobrze, nie mówmy już o tym. Porozmawiamy, kiedy wrócimy. Co robicie?

— Jakieś pięć minut temu wyszliśmy z domu i idziemy na plac zabaw, a później na lody.

— To dobrze. Będę kończyć, babcia woła na kawę. Wracamy jutro wieczorem. Pa, skarbie!

Dlaczego Wierzysz w Miłość? • Nicky Harper Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz