Po obudzeniu się przez swój znienawidzony budzik wstaje z łóżka i biorę z szafy pierwsze lepsze trochę cieplejsze ubrania ze względu na to, że za oknem panowała kompletna ulewa. Zapowiadało się na kolejną burzę.
W łazience doprowadzam się do porządku, słuchając przy tym muzyki lecącej z telefonu. Pocieszającym dla mnie faktem jest to, że mam dzisiaj tylko cztery lekcje ze względu na nieobecność nauczycieli.
Kiedy mój makijaż był już skończony, związuje włosy w lekko rozwalonego koka i po zabraniu z pokoju plecaka schodzę na dół. W domu jak zwykle nikogo oprócz mnie nie ma.
Po nałożeniu butów i wzięciu parasolki wychodzę z domu. Szybkim krokiem idę w stronę szkoły znajdującej się na szczęście niedaleko mojego domu. Spoglądam na zegarek i widzę, że jest już kilka minut po dzwonku.
Daje znać Alice, że już zaraz będę, więc niech coś wymyśli dla nauczycielki, żeby ta nie wpisała mi spóźnienia.
Będąc w szkole, idę do szafki i zostawiam tam niepotrzebne rzeczy, po czym kieruje się do klasy. Na wejściu rzucam szybkie, dzień dobry i siadam do ławki przyjaciółki.
-Mam nadzieję, że dużo mnie nie ominęło- sapie ze zmęczenia.
-Ledwo obecność zdążyła sprawdzić.
Oglądam się dyskretnie po klasie i moim oczom ukazuje się Christian siedzący z Liamem. Zawzięcie o czymś rozmawiają, widząc ich miny, rozmowa nie należy do najprzyjemniejszych.
-O czym oni mogą rozmawiać?- pytam Alice z zaciekawieniem.
-Szczerze mówiąc, to nie wiem, być może rozmawiają o tym, co on rozpowiada. Powiedziałam dla Liama o naszej wczorajszej rozmowie, mam nadzieję, że nie jesteś o to na mnie zła.
-Nie jestem spokojnie, może to nawet i lepiej, bo może Liam będzie mógł jakoś temu zaradzić- oznajmiam, spoglądając na nią.
-Miejmy taką nadzieję Naomi.
Przez resztę lekcji siedziałyśmy cicho i starałyśmy się słuchać nauczycielki. Ciężko było mi przestać myśleć o tym wszystkim. Nie ukrywam, że rozmowa Liama z Chrisem bardzo mnie ciekawiła. Dawno nie widziałam, aby Williams miał taki wyraz twarzy, musiał być naprawdę wkurzony.
•••••
Będąc po trzeciej lekcji, razem z Alice idziemy razem do stołówki. Przy ladzie biorę do jedzenia frytki, sałatkę z kurczakiem i na deser serek waniliowy. Idąc do stolika ktoś, mnie popchnął, po odwróceniu się ujrzałam chłopaka, przez którego na sam jego widok podnosi mi się ciśnienie.
Patrzył na mnie z tym swoim cwaniackim uśmiechem, który nigdy nie wróżył nic dobrego.
Starałam się, nie zwracać na niego uwagi i zaczęłam jeść swój posiłek. W międzyczasie wyciągnęłam z plecaka notatki na biologię i zaczęłam sobie wszystko powtarzać.
Do naszego stolika dosiadł się Liam o dziwo sam, a nie ze swoim przyjacielem.
-Widzę, że macie jakieś notatki na ten sprawdzian, mogę przeczytać?
-Pewnie- mówię, podając mu kartki.
-Co to jest, masakra mama mnie zabije, bo będę miał z tego jedynkę jak nic.
Rodzice Liama są bardzo wymagający wobec niego, jak i jego młodszego brata. Zaplanowali im przyszłość, która nie bardzo im się podoba. Jack jak na razie jest na etapie zostania strażakiem natomiast Liam chciałby otworzyć swój warsztat samochodowy.
Kiedy rodzice dowiedzieli się o jego planach, stanowczo oznajmili mu, że może o tym tylko pomarzyć, ponieważ ma iść na medycynę, żeby zostać lekarzem. Starał się ich przekonać, że to równie opłacalna praca jednak rodzice byli nieugięci.
Powiedzieli, że dopóki jest na ich utrzymaniu, mają dużo do powiedzenia w jego sprawie i musi liczyć się z ich zdaniem. Niestety im uległ i stara się spełnić ich marzenia, zapominając przy tym o swoich.
Ruszamy razem pod klasę gdzie mamy mieć lekcje. Po dzwonku razem z panią od biologii wchodzimy do pomieszczenia i siadamy do swoich ławek.
Jak tylko dostaje do rąk sprawdzian, zaczynam go uzupełniać. O dziwo okazuje się nie tak bardzo ciężki, jak myślałam.
Nie chcąc, aby Liam miał problemy u rodziców, razem z Alice dyskretnie, robimy mu niewielką ściągę, którą podrzucamy pod jego krzesło.
Na szczęście szybko zrozumiał, o co chodzi i schował ją tak, aby nauczycielka jej nie zobaczyła.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, wychodzę z klasy.
Idąc do szafki, ktoś kolejny raz mnie popycha, choć starałam się to lekceważyć, tym razem już nie wytrzymałam.
-Czego ty do cholery ode mnie chcesz? Kolejny raz mnie popychasz bez jakiegokolwiek powodu, ogarnij się może w końcu- mówię, patrząc na niego ze złością.
-Co tak niemiło Watson, ostatnio zachowywałaś się wobec mnie o wiele ładniej- na jego twarzy znów ukazuje się ten cholerny uśmieszek.
-O czym ty mówisz Chris.
-Byłaś o wiele łagodniejsza, kiedy rżnąłem cię w twoim pokoju, gdzie na dole siedzieli nasi rodzice. Co już o tym zapomniałaś, że masz taką minę?
-Oboje dobrze wiemy, że nic się takiego między nami nie wydarzyło.
-Watson jesteś po prostu zwykłą szmatą, która myśli, że jej wszystko wolno. Nie jesteś pępkiem świata i nie jesteś tak grzeczna, na jaką się kreujesz, ale nie powiem, zajebiście się ciebie pieprzyło. A tylko do tego się nadajesz.
Słysząc te słowa, bez namysłu podchodzę do niego i uderzam go z ręki w twarz. Widzę, jak w jego oczach pojawia się furia, która występuje zawsze przy jego bijatykach. Cofam się od niego o kilka kroków i patrze na niego z bólem.
Choć staram się za wszelką cenę nie rozpłakać, nie udaje mi się to. Czuję, jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Wkoło nas zaczyna zbierać się coraz większe zgromadzenie. Odwracam się i zabieram wszystkie rzeczy z szafki, po czym po przepchaniu się przez ludzi wychodzę ze szkoły.
-Naomi zaczekaj!
Słyszę krzyki Alice, lecz nie zatrzymuje się. Po chwili wbiega przede mnie i przyciąga do siebie. Zaczyna głaskać mnie po plecach i uspokajać.
-Nie przejmuj się nim, ja wiem, to nie powinno tak wyglądać i zrobił straszne zamieszanie, ale postaraj się nie brać tego do siebie. Każdy, kto tylko ciebie zna, dobrze wie, jaka jesteś i na pewno nikt nie uwierzy w jego słowa.
Razem poszłyśmy do mnie do domu, zamówiłyśmy jedzenie i zaczęłyśmy oglądać film.

CZYTASZ
Forget about me
Romans-Znów musiałeś wszystko zniszczyć Chris- mówię patrząc na niego z furią w oczach. -Taaak? A co niby takiego robie, to ty wiecznie wpierdalasz się tam gdzie nie trzeba. Czuje jak moje serce łamie się na jeszcze drobniejsze kawałki. Co komu zrobiłam...