Rozdział 2

29.2K 596 94
                                    

Razem z nim przychodzi Liam, jednak całe szczęście on jest inny. Mój wróg uwielbia pieprzyć wszystko, co się rusza, a on taki nie jest. Ma szacunek do każdej dziewczyny, nieważne czy lubi ją mniej, czy bardziej.

-Cześć Alice, Nao, o czym gadacie, jeśli można wiedzieć?- pyta Liam patrząc na Alice.

Ta parka podkochuje się w sobie od pierwszego razu, kiedy się zobaczyli. Jednak za wszelką cenę próbują to ukryć. Niby udają, że są dla siebie obojętni, a jednak jak tylko się widzą, to ciągnie ich do siebie jak magnesy.

Liam sprawia, że moja przyjaciółka się uśmiecha. A kiedy ona się cieszy, to ja również.

-Ucinamy sobie szybką pogawędkę o babskich sprawach- odpowiada Alice.

-A ty co się nie odzywasz Watson?- zadaje pytanie Chris.

-A ty co tu robisz? Jeśli szukasz atrakcji, to tutaj nic nie osiągniesz. Pomyliłeś ławki mój drogi, laski, które zawsze mają na ciebie chrapkę, siedzą z przodu.

-Och Watson jak zwykle jesteś miła. Lepiej przymknij w końcu tę niewyparzoną buźkę, bo już mnie ona irytuje. Chociaż mogłabyś ją wykorzystać w inny, ale na pewno przyjemniejszy sposób- wysyła mi buziaka w powietrzu.

-Och, jesteś gorszy niż świnia. Jeśli aż tak bardzo cię denerwuje, możesz odejść. Przynajmniej nie będziesz mi psuł humoru. Także wypad, szukaj doznań gdzie indziej, pamiętaj, że jest takie coś jak burdel. Kto wie może, cię tam zatrudnią- puszczam do niego oczko.

Nastał dzwonek na lekcje, więc poprawiłam się na swoim miejscu, do naszej klasy wchodzi babeczka po czterdziestce ucząca nas matematyki.

Szczerze? Jest to moja znienawidzona nauczycielka, która uprzykrza mi życie od pierwszej klasy. Nie mniej jednak jakimś cudem nie mam aż tak bardzo złych ocen z matmy, a ogarniać jej kompletnie nie ogarniam.

-Witam młodzież. Dzisiaj na rozbudzenie krótka kartkówka. Wiem, jak bardzo się cieszycie z tego powodu. Wyciągamy karteczki i zapisujemy zadanka.

Po napisaniu kartkówki, na której pomagałyśmy sobie z Alice nawzajem. Zaczęliśmy temat, który tak mnie, nudził, że zaczęłyśmy pisać sobie liściki. Niestety nasze zajęcie długo nie trwało.

-A co panienki robią Watson, Parker jesteście normalne? Postradałyście zmysły? To nie jest przedszkole. Pisać sobie liściki na moich lekcjach o nie. Tak nie będzie. A później się dziwić, że sprawdziany nie są na sześć tylko cztery. Zapraszam pannę Parker do tablicy i zobaczymy, co zapamiętałaś jak dotąd z lekcji, a Ty Watson pójdziesz następna- krzyczy, patrząc na nas srogim wzrokiem.

Niestety jej plany popsuł dzwonek na przerwę, który bardzo mnie ucieszył.

-Na następnej lekcji was zapytam, nie odpuszczę wam- dodaje, zbierając dziennik oraz swoje książki, po czym wychodzi z klasy.

                                                                                   •••••

Siedzimy z Alice na ostatniej lekcji, a dokładnie na godzinie wychowawczej. Leżymy z głowami położonymi na ławce i słuchamy muzyki na słuchawkach.

Co do wychowawczej zawsze jest tak samo, czyli okropnie nudno. Nasz nauczyciel jak zwykle robi coś w dzienniku, więc my siedzimy i się nudzimy.

Moje myśli trochę zaprząta ten sprawdzian w chemii. Nawet jeśli jestem dobrze nauczona, mam wrażenie, że nie dostanę dobrej oceny. Nie jestem kujonem, ale lubię mieć oceny, które mnie satysfakcjonują.

Na całe szczęście dziś lekcja z wychowawcą minęła bardzo szybko, nim się obejrzałam, dzwonił już dzwonek na przerwę. Pożegnałam się z Alice przed szkołą i poszłam w stronę domu. Gdy wychodziłam za teren szkoły, ktoś złapał mnie za ramie.

-Boże nie strasz mnie Liam- powiedziałam, spoglądając na niego.

-Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć Watson, ale nie mogłem się oprzeć pokusie- powiedział, śmiejąc się, przez co ja z dezaprobatą kręcę głową- Chodź, podwiozę cię do domu- dodaje, po czym kierujemy się do jego auta.

-Jak myślisz, Alice da się zaprosić dzisiaj na spacer czy coś ?

-Sorki, ale się umówiłam na dzisiaj z nią, spytaj się jej jutro. A widząc, że macie się ku sobie, to na pewno się zgodzi- mówię, patrząc na drogę i na ludzi idących po chodnikach.

-Naomi przestań to nie prawda, po prostu chciałem ją zaprosić na najzwyklejszy w życiu spacer.

-Jasne jasne, ciężko jakoś mi w to uwierzyć. Ani Tobie, ani jej nie wychodzi ukrywanie tego, że się sobie podobacie. To widać zapewne nawet na 5 kilometrów, także naprawdę przestań gadać głupoty Liam.

Porozmawialiśmy jeszcze chwile, aż w końcu dojechaliśmy pod mój dom.

-Dziękuje za podwózkę Liam, do jutra- mówię z uśmiechem, machając mu.

-Nie ma sprawy, do jutra- odpowiada, machając.

Po wejściu do domu od razu idę do pokoju i zakładam na siebie dresy. Spoglądam na zegarek, który wskazywał 14:38. Jeszcze mam sporo czasu do spotkania, więc schodzę do kuchni i robię sobie naleśniki, a jedząc je w salonie, oglądam TV.

Po zjedzonym obiedzie poprawiam makijaż i włosy. Przebieram się w bardziej normalne na wyjście ubrania, ale dalej wygodne. Kiedy zegarek wskazuje 17:40, szybko zbiegam ze schodów, wkładam na nogi buty i wychodzę z domu.

Po dojściu do galerii zauważam przyjaciółkę czekającą na mnie, witam się z nią i kierujemy się od razu prosto na zakupy, a potem do kina.

Forget about meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz