Rozdział 3

25K 613 282
                                        

Otworzyłam oczy i pierwsze co spojrzałam na zegarek 3:20. Cholera, dlaczego tak wcześnie. Wstaje z łóżka i przecieram oczy. Spoglądam na okno, za którym rozciąga się ciemność.

Jedyne światło dają pobliskie latarnie, które już i tak ledwo co świecą. Włączam laptopa i zaczynam przeglądać portale społecznościowe.

Mało kto jest o tej godzinie dostępny. Nie było nic ciekawego, wiec zamykam laptopa, jednak w ostatniej chwili słyszę dźwięk dostawanej wiadomości.

Okazuje się, że osobą, która do mnie napisał, jest Chris. Nie powiem, jestem w lekkim szoku, ponieważ on nigdy do mnie nie pisze. No, chyba że chodzi o to, że już za chwile przyjdzie z rodzicami. I mam być miła, bo inaczej się ze mną policzy.

Dla świętego spokoju wtedy staram się go tolerować, aby rodzice mogli odetchnąć z ulgą.

Otwieram czat i czytam wiadomość.

Chris
Dlaczego nie śpisz?

Ja
Aż tak ciebie to obchodzi?

Chris
Po prostu zauważyłem, że jesteś dostępna, to napisałem. Więc odpowiedz, czemu nie śpisz?

Ja
Niedawno się obudziłam, nie mam co robić, więc weszłam na social media. A dlaczego ty nie śpisz? Dzieci już dawno o tej godzinie śpią Chris.

Chris
Oj Watson Watson, nie zaczynaj kłótni, choć i tak wydajesz się za miła, patrząc, jaką potrafisz być paniusią. Wiesz, ja też nie mam co robić, więc możemy jakoś razem wykorzystać ten czas.

Ja
Dobra skończ, napisz w tej sprawie do jakiejś innej dziewczyny, bo ja i tak się na to nie zgodzę. Tym bardziej że akurat zachciało mi się spać. Także dobranoc Williams.

Chris
Dobranoc Naomi.

Kiedy odczytuje ostatnią wiadomość, wyłączam laptopa. Odkładam go na biurko, po czym biorę słuchawki. Podłączam je do telefonu i puszczam sobie muzykę.

Kładę się do łóżka, przykrywam się szczelnie kołdrą, bo zawsze jest mi zimno. Zamykam oczy i próbuje zasnąć. O dziwo w jakimś czasie odpływam.

                                                                                           •••••

Budzę się i od razu patrzę na godzinę w telefonie. O kurwa zaspałam, pierwsza lekcja już się praktycznie skończyła, z moimi ruchami jak zdążę na trzecią lekcję, to będzie cud.

Szybko wstaje, biorę pierwsze lepsze ubrania z szafy a padło na czarną zwykłą koszulkę i w tym samym kolorze spodnie porwane na kolanach.

Po ubraniu się szybko myje zęby i rozczesuje włosy sterczące każdy w inną stronę. Zbiegam na dół z plecakiem i ubieram swoje czarne adidasy. Gdy już wychodzę z domu, zaczynam biec w stronę szkoły.

Kondycję mam na szczęście dość dobrą, więc szybko dobiegam do szkoły. Na wejściu wpadam na kogoś, przez co czuje jak lecę na podłogę z tą osobą.

Kiedy nasze ciała walnęły o podłogę, otwieram oczy i spoglądam na tego kogoś. No tak, jak zwykle mam cudowne szczęście. Williams leży pode mną i uśmiecha się cwaniacko.

Szybko zaczynam się podnosić, lecz przeszkadzały mi jego dłonie spoczywające na mojej talii. W końcu mnie puszcza, dzięki czemu szybko z niego wstaje, poprawiając przy tym koszulkę.

-Ja przepraszam, nie widziałam Cię- odpieram, patrząc na niego, kiedy podnosił się z podłogi.

-Wiedziałem, że na mnie lecisz, ale nie sądziłem, że aż tak skarbie- podchodzi do mnie i wkłada kosmyk włosów za moje ucho- nie no nic się nie stało pokrako, tylko na następny raz uważaj- dodał z cwaniackim uśmiechem.

Co do cholery się dzieje. On chyba uderzył się nieźle głową o podłogę przy upadku. Przecież powinien do mnie skakać, a on zamiast tego jeszcze się do mnie uśmiecha. Coś mi tu śmierdzi. Chyba że ma w tym swój interes i już zdążył coś zrobić, żeby uprzykrzyć mi życie.

-Eee... będę uważać, jeszcze raz przepraszam- mówię i jak najszybciej go wymijam, kieruje się do mojej klasy.

To, co zobaczyłam na wejściu do niej, bardzo mnie uszczęśliwiło. Alice siedziała na kolanach Liama i śmiali się z czegoś. Naprawdę moim zdaniem uroczo razem wyglądają.

-No widzę, że nie nudziłaś się pod moją nieobecność- mówię, uśmiechając się do niej i do Liama.

-No co Ty, martwiłam się o Ciebie. Pisałam do ciebie, ale nie odpisywałaś, myślałam, że coś się stało. Zazwyczaj jak ma cię nie być, to dajesz mi o tym znać, a tym razem nie dałaś znaku życia- mówi, wstając z kolan chłopaka, podchodzi do mnie, po czym zamyka w uścisku.

Odwzajemniam uścisk, czochrając ją przy tym po włosach. Widzę jak Liam patrzy na nas z uśmiechem także wystawiam w jego stronę kciuka w górę, na co się śmieje.

                                                                                        •••••

Siedzę na czwartej lekcji i szczerze to się cholernie nudzę. Zaczyna mnie nieźle boleć głowa. Być może jest to spowodowane upałem albo moim nocnym siedzeniem przy laptopie. Czuje, jakby miała mi za chwile eksplodować.

Patrzę na zegarek, muszę wytrzymać jeszcze dziesięć minut i chyba zwolnię się do domu. Nie chce siedzieć, męcząc się z bólu jeszcze przez dobre cztery kolejne lekcje.

Kładę głowę na ławce i zamykam oczy. Po czasie słyszę dzwonek, więc pakuje swoje rzeczy i wychodzę razem z Alice ze szkoły gdzie zauważamy Liama i Chrisa. Podchodzimy do nich tylko ze względu na moją przyjaciółkę, bo ona bardzo na to nalega.

Kiedy siadamy na ławce, zaczynam się odzywać.

-Alice ja idę do domu, źle się czuje- powiedziałam, siedząc obok niej. Dziewczyna od razu spogląda na mnie i przykłada usta do mojego czoła. Po chwili się odsuwa ze zmartwieniem na testy.

-Masz podwyższoną temperaturę. Dojdziesz do domu? Nie wiem może, chodźmy do pielęgniarki, niech zadzwoni po twoich rodziców czy coś- mówi przejęta.

Obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie, masuje mi plecy, na co ja przymykam oczy. Z bólu, jak i przyjemnego, lekko zimnego dotyku jej dłoni.

-Chodź ja Cię zawiozę do domu- mówi Williams, od razu spoglądam na niego zdziwiona. Nie mam najmniejszej ochoty, sprzeczać się z nim w tym momencie, dlatego posłusznie biorę swój plecak z ławki i kierujemy się razem w stronę jego samochodu.

Czuje rękę Chrisa na dole moich pleców, odbiera ode mnie mój plecak. Nie spoglądam na niego, tylko spuszczam głowę w dół, bo słońce rażąc mnie po oczach, sprawiało mi jeszcze większy ból.

Pomaga mi wsiąść do auta, po czym sam do niego wsiada i rusza z parkingu. Włączamy się do ruchu na drodze. Między nami panuje grobowa cisza. Co też nie jest normalne, patrząc na naszą relację.

Kiedy dojeżdżamy na miejsce, wychodzi z auta, otwiera mi drzwi i prowadzi pod dom.

-Ja już będę lecieć, uważaj na siebie, połóż się i idź już najlepiej spać. Powinnaś poczuć się lepiej- mówi, na co kiwam kolejny raz głową. Z widocznym zawahaniem się dotyka mojego policzka, odgarniając przy tym z niego włosy.- Do zobaczenia Nao- dodaje, po czym idzie znów do auta i odjeżdża w stronę szkoły.

Z dość sporym zdziwieniem wchodzę do domu i idę prosto do kuchni zrobić sobie mięte. To było dziwne, niespotykane.

Przypomniała mi się sytuacja, gdzie w podstawówce mieliśmy tańczyć razem na jakimś przedstawieniu. Błagał nauczycielkę, aby zmieniła nam parę, bo on nie chce mnie dotykać.

Choć błagał ją przez cały tydzień, jednak nauczycielka była nieugięta i musieliśmy razem wystąpić. Nie wspominam tego za dobrze, lecz mogę przyznać, że nasze zachowanie wobec siebie było dziecinne i okropne jak na taki młody wiek.

Teraz niestety nie jest lepiej, choć jesteśmy już dużymi dziećmi.

Forget about meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz