Rozdział 29

74 19 1
                                    

Uniosłam wargi, obnażając kły, i odruchowo przylgnęłam do lewego boku Quillsa, mocno tuląc uszy do czaszki. Jedna z wilczyc, która znalazła się zdecydowanie zbyt blisko, warknęła na mnie ostrzegawczo i kłapnęła zębami, więc długo nie pozostałam jej dłużna.

Co to ma znaczyć?! – Quills całkowicie porzucił stoicki spokój, jaki towarzyszył mu od początku spotkania ze sforą Cruxera. Samą swoją zdecydowaną postawą i zjeżoną wzdłuż kręgosłupa sierścią demonstrował, że nie zamierza puścić takiego zachowania płazem. Patrzył wrogiemu Alfie prosto w ślepia, rzucając wyzwanie.

Co tu się dzieje? – jęknął Seth.

Myślowy chaos zaczął powoli klarować się w słowa, gdy obce wilki zamknęły nas w pierścieniu i nie pozostawiły już miejsca na żadne wątpliwości co do swoich zamiarów. Narastająca wściekłość watahy udzieliła mi się błyskawicznie i rozpaliła w żyłach w nagłym wyrzucie adrenaliny, sprawiając, że nagle zapragnęłam rzucić się na kogoś.

Skoczyć, zmiażdżyć gardło, rozszarpać...

Tak, w takich sytuacjach ciężko jednak było dalej udawać, że było się człowiekiem.

Gabrysia pisnęła ze strachu, gdy któryś z obcych wilków szczypnął ją w ogon, i pozwoliła, by Collin po dżentelmeńsku ją osłonił. Mniejszy wilk burknął na niego ze złością i wycofał się do swojego szeregu, już nie tak pewny swego.

Oni chcą z nami walczyć – syknął Paul.

Więc dostaną walkę! – Sam, pozorując atak, wyskoczył w stronę jednego z większych basiorów. Ten cofnął się kilka kroków, lecz nie stracił łatwo zimnej krwi.

Jednomyślne stado – przypomniał Jared.

Cruxer nie zdoła panować nad wszystkimi w walce z więcej niż jednym przeciwnikiem – warknął Ladon. – Tutaj będzie się liczyć tylko wyszkolenie. Czy jesteście na tyle go pewni, by podejmować wyzwanie?

– A mamy go nie podejmować? – Embry nie obejrzał się w jego stronę, choć miał wielką ochotę. – Mamy odejść z podkulonymi ogonami?

– Nigdy! – poparł go od razu Geri, oblizując się z ekscytacji. Widząc, jak cieszył się z tego wstępu do krwawej jatki, mogłam bez trudu uwierzyć, że byli kiedyś z Embrym najlepszymi kumplami.

Mówię jedynie o rozsądnej ocenie własnych możliwości – nie ustępował półdemon. Beta Cruxera spróbował zajść go z lewej flanki, lecz zatrzymał się jak wmurowany, gdy tylko spoczęło na nim lodowate spojrzenie mojego brata. Choć biały basior nie był tu wcale największy, wszyscy starali się omijać go szerokim łukiem.

Jesteśmy wystarczająco silni i zorganizowani, by walczyć – uspokoił go Brady.

– Armed and dangerous – zanuciłam, nie mogąc się powstrzymać. Kilka myślowych głosów w ramach nerwowej głupawki podchwyciło znany utwór zespołu Anthrax.

Cruxer, czego od nas oczekujesz? – Quills, gdy już rozejrzał się i na własne oczy przekonał, jak wygląda sytuacja, ponownie skupił uwagę na wrogim Alfie, stojącym tuż naprzeciw niego. Lekko rudawy wilk o orzechowych oczach, w przeciwieństwie do kłębiącego się w oczekiwaniu na rozkaz do ataku stada, był nieporuszony jak kamienny posąg. – Czy tak wygląda propozycja wsparcia, o której mówiłeś?

– Użyłem słowa „wsparcie"? – Wilkołak przechylił wielki łeb, jakby chciał nas lepiej słyszeć lub przyjrzeć się albinosowi z innej perspektywy. – Nie do końca o to mi chodziło. Miałem raczej na myśli propozycję współpracy.

Uszkodzona dusza 2: END OF THE BEGINNINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz