Rozdział 41

76 14 8
                                    

– Co niby znaleźli? – zainteresowałam się.

To znaczy... Wytężyłam wszystkie swoje nadwątlone przez Gabrysię siły, by wykazać się jakimkolwiek zainteresowaniem, ale tak naprawdę nie byłam w stanie przegonić sprzed oczu rozkosznie kuszącego obrazu ciepłego łóżka. Marzyłam, by zakopać się wreszcie w pościeli i zasnąć, ukołysana spokojnym oddechem śpiącego w sąsiednim pokoju Ladona. Marzyłam właściwie o wszystkim, co mogło przynieść mi choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa, bo dziwaczna pogoda powoli zaczynała mnie dobijać. Zrywający się nienaturalnie nagle wiatr z każdą chwilą wydawał mi się cieplejszy, a zapach, jaki ze sobą niósł, był aż nadto znajomy. Sama aura wieczoru wywoływała we mnie nieprzyjemny niepokój, od którego chciałam uciec najszybciej, jak to było możliwe. Wątpiłam, by zamknięcie się w czterech ścianach domu rodziców mogło przynieść coś więcej niż złudne wrażenie spokoju, ale nie zmieniało to faktu, że ciągnęło mnie do tego wręcz nie do wytrzymania.

Szlag. Napiłam się jeszcze. Jak to możliwe, że natrafiam na takie kontrasty? W jednej chwili bawię się na najgorszej, najżałośniejszej i wypełnionej najgłupszymi ludźmi imprezie w swoim życiu, a w następnej znajduję się w samym centrum zawieruchy na odległość cuchnącej niebezpieczną magią. Poczucie, że coś nie gra, dodatkowo wzmacniało to, że na dobrą sprawę odkąd wyszłam z mieszkania emosi, nie spotkałam zupełnie nikogo oprócz Quillsa. Zdawało mi się, że nie jest wcale jeszcze tak późno, by miejskie ulice tak całkowicie się wyludniły...

Wiedziałam, w jakich sytuacjach tak się działo. Gdy racjonalne, niewierzące w żadne przesądy społeczeństwo podświadomie ulegało podszeptom głęboko ukrytego instynktu i chroniło się gdzieś, czując, że pozostawanie na zewnątrz nie będzie najrozsądniejszą opcją. Ale weź kogokolwiek zmuś, żeby się do takich przeczuć przyznał...

Wypiłam piwo do końca, chwilę obracałam butelkę w palcach i wreszcie wrzuciłam do jaskrawo kolorowego śmietnika, stojącego obok ławki. Dźwięk okazał się tak głośny, że aż się wzdrygnęłam.

– Byli z Ladonem za miastem, w miejscu, które im wyszło, gdy narysowali z już odkrytych kraterów trójkąt – wyjaśnił Alfa. – Rozmawialiśmy o tym wczoraj. Przeczesali las w miejscu, gdzie znalazł się wierzchołek, i chyba coś im z tego przyszło, ale niewiele zrozumiałem przez telefon. Kiepski tam mają zasięg.

No tak. Pokonani przez technologię. Westchnęłam boleśnie.

– A o bladgorach może coś wspominali? – spytałam ze zrezygnowaniem.

– Na razie żadnego nie znaleźli, choć możliwe, że jest tam jakiś trop. Ladon poszedł przyjrzeć mu się z bliska, a Collin się odłączył, żeby nas zawiadomić. W tym podejrzanym miejscu nie złapali sieci wcale. – Albinos wzruszył ramionami, widocznie nie dostrzegając w tym fakcie niczego istotnego, ale mi zapaliła się w głowie ostrzegawcza lampka, choć nie potrafiłam powiedzieć dlaczego. Przecież to normalne, że w lesie czasem nie ma zasięgu... prawda?

– I tyle? Zwołują całe stado, bo coś im się wydaje? – W rzeczywistości wcale nie zabrzmiałam tak sceptycznie, jak planowałam.

– Collin jeszcze chciał nam coś pokazać. Podobno niezwiązane z akcją, ale nam się spodoba i w ogóle. – Albinos nie wyglądał tak, jakby potrafił w choć niewielkim stopniu podzielić zdanie członka stada, obojętnie, co by tam dla nas szykował. – Jak dla mnie to idiotyzm, w dodatku strata czasu, ale podobno jest po drodze i zajmie tylko chwilę.

– Pewnie, chodźmy. Przecież żadne z nas nie ma niczego lepszego do roboty, co nie? – zakrzyknęłam entuzjastycznie. – No dalej, ruszajmy! To nie tak, że wolałabym w tym czasie spać snem sprawiedliwego, wcale.

I nie to, że nagle zaczęłam się cholernie martwić o Ladona.

– Nie zaszkodzi tego sprawdzić, cokolwiek to jest – powiedział chłopak, zmuszając mnie do podniesienia się z ławki i ruszenia na widoczny w przerwach w żywopłocie przystanek autobusowy. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież nie mieszkamy w mieście na tyle cywilizowanym, by móc liczyć na coś takiego jak linie nocne, ale nie odzywałam się.

Uszkodzona dusza 2: END OF THE BEGINNINGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz