Dnia 28 kwietnia 2022 roku mówię wreszcie tej powieści "no, to do nierychłego zobaczenia". Szczerze mówiąc, nie wiem, ile dłubałam tą korektę, ale to w tej chwili nieważne - grunt, że wreszcie postawiłam tutaj tą przysłowiową ostatnią kropkę i oddałam w wasze ręce coś, co jak na moje możliwości bardziej dopracowane być nie może.
To właściwie jest kolejna z tych historii w moim dorobku, które przeszły długą drogę. Początkowo powstała jako typowy drugi tom książki "Uszkodzona dusza", którą wydałam niesławnie jako szesnastolatka, ale już wtedy nie do końca wiedziałam, co takiego chcę z nią zrobić. Fabuła wielkim zmianom nie uległa, lecz sam jej zamysł i co za tym idzie - tytuł już tak. Była opcja, że miało to nosić miano "Pierwsza Kwadra" - bo w początkowych założeniach, gdy dopiero pomysł półdemonów powstawał w mojej głowie, funkcjonowały one zupełnie inaczej. Pełnia księżyca nie wywierała na Ladona i Leę żadnego działania (bo w tym pierwowzorze nie byli w części wilkołakami), a tym dniem w miesiącu, gdy odbijało im jak wilkołakom podczas pełni, była właśnie pierwsza noc pierwszej kwadry księżyca. Z czasem jednak pojawił się wątek starej sfory, specyficznego dziadka Lei i całej reszty, więc uznałam to za zbyt skomplikowane. Następny był zamysł zrobienia z tej książki czegoś na kształt... powiedzmy, że muzycznego triku, bo brakuje mi w tej chwili lepszego określenia. Tamta wersja nosiła tytuł "Trzynaście" i była pisana do albumu Black Sabbath o tej właśnie nazwie. Akcje z bladgorami były podzielone ściśle według kolejności utworów na płycie i w sporej części inspirowane ich tekstami. Cóż, wtedy pomysł wydawał się świetny, ale wiadomo, co się o podobnych wspaniałych olśnieniach sądzi po latach... Tekst i tak wymagał napisania go całkiem od nowa.
"Uszkodzona dusza 2: End of the Beginning" rozpoczęła się 1 lipca 2019 roku, a zakończyła 29 listopada 2020. Liczy sobie 508 stron A4 i 258 400 słów. Wynik całkiem niezły, zwłaszcza jak na Wattpada. I śmieciową kategorię, do której tego tasiemca dodałam. Najwyżej w rankingu udało mi się osiągnąć 57 pozycję wśród powieści o wilkołakach. Nie wiem, czy jest się czym chwalić, skoro im bliżej podium, tym większe raki można tam znaleźć, ale no.
Nie umiem zupełnie pisać podziękowań, dlatego będę się streszczać.
Jak zwykle, najmocniej jestem wdzięczna mojej rodzinie - nieżyjącej już babci, dzięki której odkryłam w sobie pasję do czytania i pisania, mamie, która jakimś cudem jeszcze ze mną wytrzymuje i przepisuje mi te fajne tabletki, po których mam ciekawe sny, i tacie, który nie dość, że swoimi historiami i poczuciem humoru zapewnia mi nigdy niewysychające źródełko inspiracji, to jeszcze ostatnio wpadł na pomysł, że to wszystko przeczyta. Cóż, powodzenia, ale w razie czego nie stać mnie chwilowo, żeby finansować pogrzeb, jeśli umrzesz z nudów...
Dziękuję również mojemu facetowi, który nie wiem, jak to możliwe, ale wciąż chce ze mną mieszkać, choć w pisarskich nastrojach zachowuję się nieraz tak, że samą siebie bym najchętniej wywaliła za okno. Nie szukając daleko - w momencie pisania tych słów kazałam mu się odczepić, a tylko chciał się przywitać po powrocie z pracy. Pojęcia nie mam, skąd chłop ma tyle cierpliwości, że jeszcze nie wywrócił mnie na lewą stronę, ale wy również mu pogratulujcie - gdyby nie on, pewnie nie napisałabym połowy tego, co znajduje się na tym profilu. I choć literatura go parzy, a literki skaczą w oczach, dlatego jeszcze nic nie przeczytał, i tak sądzę, że ma tu całkiem spory wkład.
No i oczywiście dziękuję też moim wiernym czytelnikom, a zwłaszcza trwającej przy mnie od samego początku UtaAsarinoke, bezlitośnie wytykającej mi wszystkie błędy i wiecznie sypiącej poprawiającymi humor komentarzami Nirviliia, Multivariate_Ego, która odważyła się krytykować, otworzyła mi oczy na sporo spraw, ale i tak dobrnęła do końca, a także Lirelve, Valantris i wszystkim tym, których nicków zapomniałam, ale byli ze mną do samego końca. Nawet nie wiecie, jak wielkie ma dla mnie znaczenie ta garstka czytających. Nigdy nie było was dużo, ale czy to źle?
CZYTASZ
Uszkodzona dusza 2: END OF THE BEGINNING
LobisomemUpalne, duszne lato. Żar lejący się z niemal fioletowego nieba, nieruchome powietrze, nagrzane betonowe ściany bloków. Gorące noce i snująca się pomiędzy latarniami mgła. Coś potężnego tak bardzo, że nie powinno się z nim mierzyć w pojedynkę. Magicz...