TW!
NEWT
— Czemu dalej ich nie ma? —zapytał zdenerwowany Chuck, stojący obok mnie. Minho i Angel dalej nie wracali z Labiryntu, a za niecałe piętnaście minut wrota miały się zamknąć na noc. Modliłem się w duchu, żeby ta dwójka wyszła z Labiryntu i przede wszystkim przeżyli.
— Może ktoś po nich pójdzie? — zasugerował Thomas, który nerwowo bawił się palcami.
— Zbyt ryzykowne — odpowiedziałem mu z bólem serca. Sam po prostu rzuciłbym wszystko i pobiegł ich poszukać.
— A mogłem iść tam z nimi... — westchnął Thomas.
Minuty mijały i mijały, a przy wrotach gromadziło się coraz więcej Streferów. Wpatrywałem się w wnętrze, mając nadzieję, że zobaczę ich całych i zdrowych. Z każdą sekundą moje serce biło coraz szybciej. Cholera, to nie może tak się skończyć.
— Tam! — usłyszałem głos Thomasa, który odruchowo szarpnął moje ramię. Wskazał na lewy zakręt, z którego wyszły dwie postacie i kierowały się w naszą stronę. Jednak coś nie grało. Zmrużyłem oczy i zobaczyłem Minho ciągnącego Angel, która dosłownie była cała we krwi. Podobnie, jak Minho. Wyglądała na zupełnie martwą, a jej brudne od krwi włosy przysłaniały jej siną twarz.
— Purwa... — przeklął pod nosem Chuck.
Zignorowałem go i wbiegłem do Labiryntu pomóc Minho, który ledwo stał na nogach. Usłyszałem jeszcze jakieś krzyki w moją stronę, lecz olałem to i szybko pokuśtykałem w stronę przyjaciół. Wiedziałem, że było to cholernie niebezpieczne i wrota za dosłownie kilka minut zamkną się, jednak nie mogłem znieść widoku Minho, niosącego ze sobą prawie martwą Angel. Gdy byłem tuż obok nich, bez zastanowienia przerzuciłem przez ramię rękę dziewczyny i udaliśmy się w stronę wrót. Kiedy byliśmy zaledwie między wrotami, one zaczęły posuwać się do siebie. Przyspieszyliśmy tępo i chwilę później wylądowaliśmy na terenie Strefy. Położyliśmy z Azjatą Angel, po czym wszyscy otoczyliśmy dziewczynę. Przykucnąłem obok niej. Przyłożyłem ucho do jej ust, starając się wyłapać jakiś oddech.
— Ona nie oddycha! — zawołałem, wywołując dyskusję między Streferami. Chwilę później po drugiej stronie przysiadł Clint wraz z Jeffem.
— Odsuńcie się, wiemy co robić... — odparł Clint i po jego słowach wstałem, dalej nie spuszczając z oczu dziewczyny. — Resuscytacja? — Clint zwrócił się do drugiego Plastra, który w odpowiedzi przytaknął.
— Minho? — odwróciłem się do kompletnie bladego i ubrudzonego krwią Azjaty, który w osłupieniu wpatrywał się w Angel. — Co tam się stało?
Minho, jednak nie odpowiedział. Był kompletnie sparaliżowany.
— Co tam się stało? — powtórzyłem tym razem głośniej.
— Ona zaczęła się dusić...krwią — wyszeptał Minho.
— Jak długo nie oddycha? — zapytał Jeff.
— Nie wiem...może trzy minuty... — powiedział powoli. — Kiedy starałem się ją jakoś tu przetransportować, po prostu pluła tą krwią, brała jakieś płytkie oddech i znowu mdlała.
— Niedobrze — wyszeptał Jeff.
Odwróciłem się z powrotem w stronę Plastrów, którzy nadal reanimowali Angel. Wyglądało to wszystko koszmarnie. Miałem wrażenie, że zaraz Jeff po prostu powie, że nic już nie może zrobić. Że ona nie żyje. Na samą myśl zrobiło mi się słabo. Nagle usłyszałem głośne kaszlnięcie. Spojrzałem na Angel, która z trudem bierze jakikolwiek wdech. Przykucnąłem obok niej. Ona natomiast przewróciła się na drugi bok wypluwając przy tym mnóstwo krwi. Streferzy odruchowo odsunęli się kilka kroków w tył.
CZYTASZ
| Angel | The Maze Runner Trilogy [PL]
FanfictionDRESZCZ zabrał jej wszystko. Rodzinę, pamięć, przyjaciół. Stworzyli Labirynt, w którym umieścili kilkadziesiąt różnych nastolatków. Angelina trafia do Labiryntu pełnego samych chłopaków, a wydostanie się stamtąd nie jest łatwym zadaniem... ✨ - rozdz...