A N G E L I N A
Pięć dni. Cholerne pięć dni mijało spokojnie i w miarę normalnie. Pięć dni minęło od momentu, w którym znalazłam chłopaka oraz zostałam oficjalnym kucharzem w Strefie. Każdego dnia budziłam się o tej samej godzinie, bo Patelniak stwierdził, że będę robić Streferom śniadania (co szczerze mówiąc średnio mi pasowało, bo wolałabym się wyspać). Następnie opuszczałam stołówkę zajmując się swoimi sprawami lub pomagając Teresie, która ostatnio przybyła do Strefy. Osobiście uważam, że przyjaciółkami nie będziemy i traktujemy się z dystansem, lecz musimy zacząć się dogadywać. W końcu siedzimy tutaj same. A kiedy nastawał wieczór, Newt akurat kończył swoje zajęcia i spokojnie mogliśmy spędzić wspólnie czas. I tak minęły mi pięć dni.
Aż do tego pamiętnego dnia.
Tym razem Teresa miała zająć się Kuchnią. Alby szukał jej zajęcia i poprosił mnie, żebym wytłumaczyła jej wszystko na temat gotowania i zajmowania się jedzeniem.
— Cholera...— syknęła Teresa, stojąca do mnie tyłem, krojąc warzywa.
—Coś się stało? — zapytałam ją najmilej, jak tylko potrafiłam.
— Nic...tylko się prawie zacięłam...
Następnym razem uważaj, bo skończysz bez palców... — pomyślałam
— Też tak uważam...zapomniałaś, że potrafimy do siebie mówić w myślach? — spytała. Odwróciła się do mnie i spojrzała z pełną powagą wymalowanej na swojej twarzy.
— Ugh, przepraszam. Po prostu tego jeszcze nie kontroluję...Jak ty to robisz?
— W końcu się nauczysz — odpowiedziała. — Co mam zrobić jeszcze?
— Możesz... — przerwałam, gdy usłyszałam szybkie kroki w naszą stronę. Podeszłam do lady i rozejrzałam się. — Cześć Thomas, co tam? — przywitałam się z chłopakiem, który przystanął naprzeciwko mnie i oparł się o ladę. Prawdę mówiąc dopiero wtedy zrozumiałam, że dawno nie rozmawiałam z Thomasem.
— Mamy mały problem z Pudłem — rzucił od razu.
— W sensie? — Teresa stanęła obok mnie i zmarszczyła brwi.
— W takim sensie, że nie przyjeżdża. A powinno...trzy dni temu.
—Dziwne — mruknęłam.
— Może skończyły im się zapasy? I nie mają co mam wysyłać? — zaproponowała dziewczyna obok mnie.
— To bez sensu, Teresa. Wysyłali im zapasy przez trzy lata i nagle robią tak po prostu przerwę? Musi być inny powód — odparłam, zastanawiając się nad sensownym pomysłem. — Niby Teresa miała być ostatnia, ale to nie jest jakiś sensowny argument. Bez zapasów nie przeżyjemy.
— No, masz rację — zgodził się ze mną Thomas.
— Chcesz coś zjeść? Mamy trochę jabłek — spojrzałam na chłopaka. Kiwnął głową, a chwilę później w jego rękach znalazł się owoc. — To...kiedy idziecie do Labiryntu?
— Niby jutro — powiedział krótko. — A wam jak się gotuje?
— Właśnie, Teresa. Jak ci się podoba? — zwróciłam się do dziewczyny.
— To chyba nie dla mnie... — odpowiedziała, jednak nie była zrezygnowana, lecz nawet chętna do szybszej zmiany zajęcia. — Nic na razie nie przykuło mojej uwagi...
— Też tak miałam. Zaprowadzić cię do Alby'ego? — zapytałam.
— Jeśli możesz — wzruszyła ramionami i udała się w stronę wyjścia.
CZYTASZ
| Angel | The Maze Runner Trilogy [PL]
FanfictionDRESZCZ zabrał jej wszystko. Rodzinę, pamięć, przyjaciół. Stworzyli Labirynt, w którym umieścili kilkadziesiąt różnych nastolatków. Angelina trafia do Labiryntu pełnego samych chłopaków, a wydostanie się stamtąd nie jest łatwym zadaniem... ✨ - rozdz...