A N G E L I N A
Poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Podniosłam powieki. Nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Rozejrzałam się dookoła półprzytomnym spojrzeniem, wyrwana z mojego, jakże dziwnego snu. Ujrzałam słońce, które oślepiało mnie, przez co zmrużyłam oczy. Zobaczyłam też mury Labiryntu, a wejście do środka, było jeszcze zamknięte. W takim układzie stwierdziłam, iż jest dość wczesna pora. Właściwe to co ja tu robię? Musiało mi się wczoraj przysnąć pod drzewem.
Jak nie będę chora, to będzie cud.
— Czemu śpisz pod drzewem? — Spojrzałam w stronę osoby, która mnie obudziła.
Było to oczywiście Newt, który patrzył na mnie z dosyć zdezorientowanym wyrazem twarzy. Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Przed chwilą śniło mi się, jak całował się ze mną, a teraz znikąd pojawia się i mnie budzi. Normalnie ironia losu.
— Właściwie to — zaczęłam powoli. — nie mogłam spać w nocy, więc poszłam się przejść i akurat wyszło, że zasnęłam na dworze. Pod drzewem. Która godzina?
— Godzina, taka o której wstają jedynie Przywódcy — odpowiedział i wystawił do mnie rękę. Podniosłam się z ziemi z jego pomocą i zarzuciłam na siebie koc. Newt spojrzał na moją zawiniętą w bandaż rękę, którą po chwili wyrwałam z jego uścisku.
— Boli cię? — spytał. Podniosłam na niego wzrok. Z tego co pamiętam nie wspomniałam mu o tym, że się cięłam. No chyba, że któryś z Streferów jest kablem i połowa Strefy wie o tym incydencie.
— Już nie, a skąd wiesz? — zapytałam, na co on chwilowo podniósł kącik ust w górę.
— Zacznijmy od tego, że po tej kłótni poszedłem cię przeprosić. Pukałem, czekałem, a potem stwierdziłem, że śpisz. Postanowiłem się upewnić. Na przyszłość polecam zamykać drzwi na noc — powiedział, na co ja prychnęłam, przypominając sobie o kartce, którą ktoś zabrał z mojej chatki. — Tak, czy inaczej zobaczyłem, jak leżysz z rozcięta ręką. Zabandażowałem ci ją. Powiem ci, że masz twardy sen.
— W przeciwieństwie do ciebie — przerwałam mu.
— Potem poszedłem do łazienki, żeby wyrzucić jakieś chusteczki i zobaczyłem rozwalone lustro. — Tu przerwał, prawdopodobnie zastanawiając się nad czym. Wbił wzrok w ziemię.
W pewnej chwili, zrozumiałam, że Newt mógł pomyśleć sobie, że to właśnie przez niego zrobiłam sobie krzywdę. Co było oczywiście kompletną bzdurą. Podeszłam do chłopaka i objęłam go.
— To nie twoja wina — powiedziałam, powstrzymując łzy napływające do moich oczu. — Słyszałam jakąś kobietę, która powiedziała, że jeśli się potnę to da mi spokój. No i dotrzymała słowa. Tak w ogóle to przepraszam cię za to co ci wtedy powiedziałam...
— Daj spokój — odparł, odsuwając się ode mnie i kładąc mi ręce na ramionach. Spojrzał wprost w moje oczy. Znów poczułam to dziwne ukłucie w sercu. — Przepraszam, że cię wtedy nie broniłem. Przepraszam za wszystko, co ci kiedyś zrobiłem i za te wszystkie słowa, które mogły cię urazić. Po prostu przepraszam.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, jednak po chwili przypomniałam sobie o wspomnieniach.
— Coś się stało? — spytał blondyn.
— Chyba to idealna pora opowiedzieć ci o wszystkich wspomnieniach — westchnęłam i ponownie usiadłam przy drzewie.
Opowiedziałam mu o praktycznie każdym wspomnieniu, czy też śnie — oczywiście pomijając dzisiejszy — starając się nie przekraczać żadnego szczegółu. Mówiąc to wszystko, zaczęłam składać w całość ten wątek z kartką i DRESZCZem. Wyszło na to, że to ja byłam tym całym obiektem A10, a ta kartka dotyczyła właśnie mnie.
CZYTASZ
| Angel | The Maze Runner Trilogy [PL]
FanfictionDRESZCZ zabrał jej wszystko. Rodzinę, pamięć, przyjaciół. Stworzyli Labirynt, w którym umieścili kilkadziesiąt różnych nastolatków. Angelina trafia do Labiryntu pełnego samych chłopaków, a wydostanie się stamtąd nie jest łatwym zadaniem... ✨ - rozdz...