A N G E L I N A
Myśli. Za dużo myśli. Za dużo myśli, które przeszkadzają mi w zaśnięciu. Przychodzi taki moment w nocy, kiedy wszystkie przykre wydarzenia do ciebie wracają. Kiedy przypominasz sobie o tym, jak bardzo masz dość i jak bardzo chciałabyś zacząć wszystko od nowa. Wyobrażasz sobie, jak Twoje życie wyglądałoby gdybyś żyła w innymi miejscu, otoczona innymi osobami. Wyobrażasz sobie, jak cudownie by było gdybyś nie oglądała śmierci swoich przyjaciół, gdyby niektóre słowa nie padły z ust osób, na których ci zależy. Noce są okropne. Bezsenność jest okropna.
Odwróciłam się w stronę zegarka, który leżał na prowizorycznym stoliku nocnym. Tej nocy nie czułam się za dobrze. Ani psychicznie ani fizycznie. Brzuch bolał mnie na myśl o martwym ciele Steve'a, a głowa bolała mnie od kolejnej nieprzespanej godziny. Urządzenie wskazywało godzinę grubo po pierwszej. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Musiałam wstać rano do roboty, ale wiedziałam, że nie zasnę przez kolejne kilka godzin. Po prostu nie miałam nawet siły zasnąć. Zeszłam z łóżka, w celu ubrania się w coś cieplejszego i wyjście na dwór, z myślą, że pomoże mi to zasnąć jak się przewietrzę. Poprawiłam swoje ciemne luźne spodnie, w których głównie spałam oraz czarną bluzkę na ramiączkach. Zarzuciłam na siebie bluzę, a następnie założyłam buty. Wyszłam z chatki, uprzednio ją zamykając. Poczułam, jak chłód opatula moje ciało, przez co zastanowiłam się, czy nie powinnam wracać spać i męczyć się kolejną godzinę. Na zewnątrz było cicho i spokojnie, nie było słuchać żadnych rozmów Streferów, ani szmerów. Była to perfekcyjna cisza, co jakiś czas przerywana przesuwającymi się ścianami Labiryntu.
Kilka minut później podeszłam pod ścianę z imionami i opuszkami palców dotknęłam skreślone go imienia Steve'a. Nie znałam go zbyt długo, a mimo to zżyłam się z nim. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby stało się coś dla Minho, Newta lub Chucka. Nie wybaczyłabym sobie tego. Potrząsnęłam głową i zawróciłam, kierując się do Bazy. Przechadzałam się między chatkami powoli rozglądając się i upewniając czy na pewno nikt mnie nie widział. Nie chciałam robić sobie zbędnych kłopotów. Przeszłam obok jakiegoś podłużnego budynku. Przez jedną z szpar zauważyłam delikatne światło. Zastanowiłam się chwilę czy wejść. A co jeśli to na przykład Alby, który w każdej chwili może mnie ochrzanić za to, że nie śpię? A co jeśli to Gally, który nadal jest na mnie zły, choć tego nie okazuje?
Raz się żyje — powiedziałam sobie w myślach, uważając to za dobrą motywację do poznania nowego miejsca w Strefie.
Podeszłam do drewnianych drzwi i ostrożnie otworzyłam, próbując nie stworzyć żadnego hałasu. Wyjrzałam na podłużny i wąski korytarz, całkiem ciemny, gdyby nie zapalone światło jednego z pokoi. Obrałam go sobie za cel. Najciszej jak potrafiłam, powoli podeszłam pod drzwi, gdzie paliło się światło. Lekko uchyliłam wejście do pokoju, które delikatnie zaskrzypiało. Nie wiedziałam, czy panikować, czy też zwyczajnie w świecie stanąć w drzwiach i porozmawiać z tą osobą. Zobaczyłam odwróconą do mnie tyłem, siedzącą nad jakimiś kartkami znajomą osobę.
— Alby mówiłem Ci, że zaraz skończę — odparł Newt, siedzący za biurkiem. Nie odwrócił się do mnie, więc nie wiedział też, że nie rozmawia z Albym.
— Alby'ego tu nie ma — chrząknęłam i oparłam się o framugę drzwi. Chłopak momentalnie odwrócił głowę w moją stronę. Wydawał się zaskoczony, choć w sumie mu się nie dziwię. Było już dość późno w nocy, więc powinnam już spać. Tak samo, jak on.
— Angel? Co ty tu robisz? — spytał, podchodząc do mnie, a następnie pocałował mnie w czoło.
— Nie mogłam zasnąć i przechadzałam się po Strefie, aż trafiłam tutaj. To twój pokój?
CZYTASZ
| Angel | The Maze Runner Trilogy [PL]
FanfictionDRESZCZ zabrał jej wszystko. Rodzinę, pamięć, przyjaciół. Stworzyli Labirynt, w którym umieścili kilkadziesiąt różnych nastolatków. Angelina trafia do Labiryntu pełnego samych chłopaków, a wydostanie się stamtąd nie jest łatwym zadaniem... ✨ - rozdz...