𝐋𝐍𝐒 | 𝟕. 𝐓𝐞𝐫𝐞𝐬𝐚.

625 33 7
                                    

A N G E L I N A

Przebudziłam się, słysząc nerwowy i płytki oddech za mną. Otworzyłam szerzej oczy. Od razu spojrzałam na okno, przez które wpadało trochę światła przez lampę uliczną. Przekręciłam się na bok i niemalże od razu usiadłam na łóżku.

— Newt, co się stało? — zapytałam zachrypniętym głosem. Nie odpowiedział mi, po prostu siedział na materacu i ciężko oddychał. — Newt?

Podsunęłam się do niego. Oddychał zdecydowanie za szybko, coś było nie tak.

— Czy to dzieje się naprawdę?

— O czym mówisz? — Nie zrozumiałam jego pytania. Przeczesał nerwowo swoje włosy.

— Ja...nie mogę oddychać.

— Co?

Położyłam mu rękę na ramieniu, starając się spojrzeć na jego twarz.

— Co się dzieje? Spójrz na mnie.

Złapał się za chorą rękę. Nie wiedziałam co zrobić, jedynie domyśliłam się, że może być to jakiś atak paniki. Miewałam je, gdy mieszkałam w Strefie, ale naprawdę nie widziałam, jak mu pomóc. Każdy przeżywa to inaczej.

— Przepraszam...

— Nie masz za co, wszystko jest ogay. Po prostu oddychaj, dobrze?

Lecz jego oddech stawał się coraz cięższy. Nie potrafił się uspokoić. Wzięłam jego rękę i przyłożyłam do jego klatki piersiowej.

— Czujesz? Wszystko jest ogay, żyjesz.

Udało mi się. Zamknął oczy i po prostu siedział obok mnie, ciągle trzymając swoją rękę na klatce piersiowej, jakby chcąc upewnić się, że na pewno żyje. Jego dłoń była cholernie chłodna, zdawało mi się, że trząsł się z zimna lub ze stresu.

— Przepraszam.

— Nie masz za co, Newt. Chcesz się położyć?

Pokiwał głową. Dopiero teraz zobaczyłam, jak bardzo był blady, jak bardzo było źle.

Jak mało czasu nam zostało.

— Czekaj, mogę zobaczyć twoją rękę? — zapytałam. Chcąc nie chcąc, pokazał mi swoje ugryzienie. Skierowałam jego rękę w stronę okna. Przypatrzyłam się rozgałęziającym się ciemnym żyłom. Coraz wieciej było ich tuż koło jego ramienia. Czy byłam przerażona? Z jednej strony tak, z drugiej strony można było się domyśleć, że nieleczona Pożoga będzie się rozwijać. — Wyleczymy cię. Lepiej się czujesz? Chcesz wody?

Zaprzeczył ruchem głowy. Przetarł oczy dłońmi.

— Jestem tym wszystkim zmęczony.

— Wiem, Newt. Wiem. — Przytuliłam go. — Damy radę, zaufaj mi, ogay?

Pokiwał głową. Popatrzyłam na jego twarz, wyglądał na tak bardzo zmęczonego i przytłoczonego tym wszystkim. Otarłam jego łzy. Rzadko widywałam jego okazującego smutek przy ludziach, nawet przy mnie. Lecz to całkowicie normalne.

| Angel | The Maze Runner Trilogy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz