🅇

3.3K 147 8
                                    

Wbiegłam po schodach na górę, chcąc jeszcze zachaczyć o swój pokój. Czułam się niekomfortowo, biegając ubrana jedynie w bluze. Weszłam do pokoju i zgarnęłam pierwsze ubrania z brzegu. Szybko je założyłam, rzucając bluzę na oparcie krzesła. Później mu ją oddam.

Całą drogę do gabinetu myślałam, co powiem. Mimo wszystko nie chciałam od razu się unosić. Krzykiem jeszcze nikt nic nie wskórał. Poza tym, jak podniosę głos na alfę, to skończy się to tak, że zaczniemy się po sobie drzeć, potem się na siebie śmiertelnie obrazimy i tyle było z naszej rozmowy. A jednak w dalszym ciągu liczyłam na porządne wyjaśnienia.

Weszłam do gabinetu gdzie jak zawsze przesiadywał mój ojciec. Zamknęłam za sobą drzwi, o które się oparłam. Spojrzałam na niego spod byka, ostatni raz myśląc o przebiegu tej rozmowy. Chociaż ja doskonale wiedziałam, że przemyślanie tego, jak potoczy, się rozmowa jest głupie. Bo jak niby ze stuprocentową pewnością przewidzieć poczynania drogiej osoby? Jest to po prostu niemożliwe.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że aby się przemienić, trzeba te przemianę wywołać? - Spytałam nadal spokojna i świadoma tego, że brzmię jak głupie dziecko. - Zresztą z jakiegoś powodu nikt mi o tym nie powiedział.

- Nie u każdego przemianę trzeba wywołać. Tylko alfa musi wykazać się siłą woli, by przywołać swoją wilczą postać. - Wyjaśnił spoglądają na mnie ze spokojem.

- A nie powiedziałeś mi, bo? - Podeszłam bliżej biurka, krzyżując ramiona na piersiach.

- Bo nie było na to warunków. Żeby przywołać przemianę, musiałaś wrócić na łono natury. A w tym lesie roi się od banitów. - Zauważył, jakby to wcale nie było oczywiste. - Nie mam nad nimi żadnej kontroli. To nie jest bezpieczne, zwłaszcza dla przyszłego alfy.

- Jako przyszła alfa chyba powinnam wykazywać się większą odwagą. - Przeczesałam włosy palcami. - Takie ukrywanie się przed zagrożeniem którego ja w ogóle nie widzę, nie przystoi alfie.

- Przeszła alfa powinna respektować wolę obecnego. To ty jesteś przykładem dla wilkołaków. Jeśli ty pokażesz im, że jestem słaby i można ignorować moje rozkazy, oni również zaczną się buntować.

- Nie sprzeciwstawiam się twoim rozkazą. Zrobiłam to co musiałam, by wreszcie skończyły się te katorgi. - Oświadczyłam już nieco bardziej agresywnie. - I co by się ze mną stało, gdybym nie wywołała przemiany?

- Sama w końcu byś się przemieniła. - Stwierdził, podnosząc się z miejsca. Tak jakby chciał mi pokazać, o ile bardziej dominujący jest.

- I ile bym się musiała przy tym nacierpieć? - Wyprostowałam się dumnie, nie zamierzając dać się tak łatwo zastraszyć.

- Aria nie robię tego tobie na złość. - Rzucił, omijając biuko. - Robię wszystko by chronić moje dzieci i watahę. Jeśli coś, co się stanie, stracę dziecko i jedynego następcę... - Chciał kontynuować, jednak mu na to nie pozwoliłam.

- A wtedy wataha umrze. - Wydusiłam doskonale widząc jak, potoczy się dalsza część tego wywodu. - Z tego, co zauważyłam, banici są posłuszni i nie łamią twoich zasad. Po co mieliby zabijać przyszłą alfę watahy, która udzieliła im swojej ziemi?

- Osłabiliby nas i przejęli nasze ziemię. - Oświadczył bardzo pewny swego, jednak ja coś nie kupowałem tej ściemy.

Nasze dwa światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz