🅇🄻🄸🄸

1.7K 91 0
                                    

Siedziałam w kącie celi zrezygnowana. Czułam się bezsilna i przerażona. Tak bardzo nie chciałam stracić Avy. Ona była częścią mnie. I, mimo że czasem wkurzała mnie niemiłosiernie to i tak ją kochałam. I nie wyobrażam sobie życia bez jej ciągłych komentarzy i dogryzania. Bo mimo wszystko była przy mnie i często mnie wspierała. Kiedy miałam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie, pojawiała się ona. Ta, która mimo wszystko zawsze patrzyła na świat w podobny sposób co ja. I zawsze umiała podnieść mnie na duchu i wesprzeć. Nie mogłam jej stracić. Po prostu nie mogłam.

Poza tym takie życie mnie przerażało. Odebranie mi wilka rozszarpałoby moją duszę na drobne kawałki. Pozbawiłoby mnie zwierzęcej strony i więzi z Zaydenem. No i jeszcze więzi z Colleen która też była w pewien sposób nie zwykła. Zostanę tylko pustą skorupą. Żywe ciało i martwa dusza.

- Jakie były pierwsze słowa, które powiedziała do ciebie Ava? - Spytał Zayden siedzący obok mnie.

- Hej jestem Ava i już zawsze będę przy tobie. - Wyjawiłam, wracając wspomnieniami do dnia dziesiątych urodzin.

- Jestem Aks jeszcze mnie nie znasz, ale jestem pewien, że będziemy się ubóstwiać. - Zacytował swojego wilka rozbawiony.

~ Nie bawcie się w sentymenty, tylko coś zróbcie. - Poprosiła Ava, która podobnie jak ja była przerażona.

~ Musi być jakieś wyjście. - Wtrącił Aks, którego Ava musiała wpuścić do mojego umysłu.

~ Ja na pewno się nie poddam. - Zapewnił Zayden. ~ W końcu kim będziemy, kiedy odbierze nam się wilczą część? Całe nasze życia opierają się na tym, kim się urodziliśmy. Nie możemy tego stracić. Nigdy w życiu.

~ Masz rację. - Stwierdziłam, przyciągając do siebie kolana. ~ Tylko co możemy zrobić? Siedzimy tutaj i sami na pewno się nie wydostaniemy.

~ Może uda nam się z kimś skontaktować przez telepatię. - Zaproponował Zayden, który był u szczytu własnej desperacji.

~ Te ściany to są wyłożone od spodu srebrem. Ono skutecznie was zablokuje. - Oświadczył Aksel, pozbawiając nasz resztek nadziei.

~ Może zwykle wilki by zablokowało. Jednak ja mam bliźniaczkę jednojajową, a moja moc jest związane z połączeniem z siłą metalną. Tak samo moc Zaydena. Być może jesteśmy na tyle silni, by się z nimi skontaktować. - Stwierdziłam, spoglądając na chłopaka. ~ Musimy spróbować. Nic innego nam nie zostało.

~ Aria ma rację. Sami nie uciekniemy, bo łowców na pewno jest masa. Poza tym siedzimy za srebrnymi kratami. Nie mamy szans bez wsparcia watahy. Jeśli to się nie uda, zostajemy bez planu. Więc będziemy musieli włożyć w to wszystkie siły. I nie przerywać, nawet kiedy znajdziemy się na skraju wytrzymałości. - Oświadczył Zayden, a ja skinęłam głową.

To było ryzykowne. Nadużywanie mocy telepatycznej może poważnie uszkodzić umysł. A nawet doprowadzić do śmieci. Jednak nie pozostało nam nic innego. I szczerze wolałam śmierć jak życie jako zombi. Nie zniosłabym tego. Bo nie istnieje dla wilkołaka większą kara niż odebranie mu wolności. I zabronienia mu bycia tym, kim był.

Zawsze byłam dumna, z tego kim byłam. Kochałam to, że byłam wilkołakiem. W połowie zwierzęciem. Wolnym i dzikim. Nie przywiązanym do miasta i technologi. Przyszłą alfą. I kiedy odebrano mi to ostatnie, nawet przez sekundę nie pożałowałam tego kim byłam.

~ Poświęcę wszystko by nie musieć żyć jak ta dziewczynka. - Oświadczyłam, bardzo pewnie odsuwając się od ściany. ~ Tylko że nie wiemy, gdzie jesteśmy. Więc jak im to przekażemy?

~ Mamy w stadzie wilka, któremu może idąc się wyczuć, gdzie jesteście. Jego zdolnością jest lokalizacja członków stada. To będzie trudne, jednak może jakoś im się to uda. - Wtrącił Aksel czym nieco mnie uspokoił.

~ Miejmy tylko nadzieję, że uda im się, to zanim łowcy odprawią rytuał. - Dodała Ava, po raz kolejny zabijając we mnie nadzieję.

~ Ty to zawsze potrafisz podnieść wilkołaka na duchu. - Warknął alfa, uprzedzając mnie w skomentowaniu wypowiedzi mojego wewnętrznego zwierzęcia.

~ No co? Tylko stwierdzam fakty. - Stwierdziła, a ja zaśmiałam się lekko. Będzie mi tego brakować, kiedy ode mnie odejdzie. Miejmy nadzieję, że to się nie stanie.

~ Dobra skupcie się i zaczynajcie. - Zarządził Aksel.

Usiedliśmy na środku sali po turecku. Zayden złapał moje obie ręce i spojrzał mi prosto w oczy. Jakby robił to po raz ostatni w swoim życiu. A najgorsze w tym wszystkim było to, że prawdopodobnie były, że to nasze ostatnie chwile. Może tego nie przeżyjemy. Może jedno z nas tego nie przeżyje, a może przeżyjemy a oni odbiorą nasze wilki.

- Jeśli tego nie przeżyje, to chce żebyś wiedziała, że żałuję wielu rzeczy w tym tego, że cię okłamywałem. A raczej nie mówiłem Ci całej prawdy.

- Już dawno przestałam być o to zła. - Przyznałam zgodnie z prawdą. W końcu ile można złościć się o jedną i tę samą rzecz.

- Jednak przede wszystkim chce, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna i żałuję, że to musi się tak skończyć.

- To zawsze miało się tak skończyć. - Wzruszyłam ramionami, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. - Może to zabrzmi dziwnie, bo jesteśmy swoimi przeznaczonymi jednak chyba po prostu niedane nam było być razem.

- Niestety chyba masz rację... Gotowa? - Spytał, nie odrywając idę mnie spojrzenia.

- Gotowa.

Zayden oparł swoje czoło o moje a ja przymknęłam oczy. Z całych sił skupiłam się na myślach o mojej bliźniaczce. Co w aktualnym chaosie panującym w mojej głowie wcale nie było takie łatwe. W uszach słyszałam cichy pisk, jednak całkowicie go zignorowałam. Walczyłam z narastającym bólem głowy, aż w końcu wyczułam moją siostrę. Skupiłam na niej wszystkie siły wiedząc, że nie mam zbyt wiele czasu.

~ Colleen. - Odezwałam się niepewna czy ona w ogóle to usłyszy.

~ Aria! Gdzie ty jesteś!? Wszędzie cię szukam! - Warknęła moja bliźniaczka co znaczyło, że mnie słyszy.

~ Słuchaj, nie mam wiele czasu. Porwali mnie łowcy. Chcą odebrać mi, wewnętrznego wilka rozumiesz? Oni wiedzą jak to zrobić. Jestem tutaj z Zaydenem. Więc błagam cię, pospiesz się. - Mówiłam jak najszybciej, by tylko zdążyć powiedzieć wszystko co powiedzieć musiałam.

~ Powiem ojcu i znajdziemy was, jak najszybciej przysięgam. Kocham cię Aria.

Już miałam odpowiedzieć, kiedy połączenie zostało zerwane. Otworzyłam oczy, oddychając jakbym przez chwilę się dusiłam. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a w dodatku słyszałam pisk którego nie byłam w stanie się pozbyć. Zakryłam uszy dłońmi jednak to nie było w stanie mi pomóc. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam mojego przeznaczonego który wcale nie był w lepszym stanie.

Aż nagle pisk zaczął stawać się coraz cichszy a ból coraz mniejszy. Obraz przed oczami zaczęła mi się rozmazywać i poczułam jak coś spływa mi z nosa. Przetarłam te okolice palcami i jak przez mgłę zobaczyłam krew. Potem nie widziałam już nic. Jedynie poczułam jak moje ciału uderza o betonową posadzkę.

Nasze dwa światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz