🅇🅇🅅🄸🄸

2K 104 6
                                    

Kiedy skończyłam patrol, postanowiłam, że wrócę na piętro rodziny alfa. Ostatnio zdecydowani za dużo szlajam się tam gdzie nie powinnam. Nie wracam na noc i wiele innych. Co mogło wydawać się aż nazbyt podejrzane. A nie chciałam, by ktoś się zorientował. Nie potrzebowałam kłopotów. A gdyby rodzinka dowiedziała się o mojej więzi z Zaydenem, mogłoby być nie ciekawie. W końcu jestem przyszła alfą a on banitą. Więc to wzbudziłoby pytanie i kontrowersje, których nie potrzebowałam. Zwłaszcza że dochodzi do tego, całe nasze igarnie z prawem i próba pokonania łowców. To tylko dodatkowo wkurzykoby mojego ojca. I bez wątpienia nie skończyłoby się to dobrze. Ani dla mnie, ani do mojego mate.

~ I tak w końcu się dowiedzą. - Stwierdziła Ava, która po prostu musiała się wciąć do mojego wewnętrznego monologu.

~ Może i tak. Jednak to na pewno nie jest doby moment na takie nowiny. Zresztą sama wiesz, przecież znasz moje myśli. - Rzuciłam, stwierdzając, że tłumaczenie jej tego jest po prostu bez sensu.

~ Wiem. Jednak łatwiej by było, gdyby wiedzieli. - Oświadczyła, a ja już wiedziałam, że za chwile walnie mały monolog o tym, czemu powinnam wyjawić rodzinie prawdę. ~ Myśli, że próbowaliby ci odebrać szczęście? Bo ja uważam, że pozwoliliby dokonać ci wyboru. A przynajmniej nie musiałabyś się ukrywać.

~ Niby tak. Jednak to mógłby zrodzić pytania. Wiele zbędnych pytaj. Poza tym ja tylko zauważę, że wtedy mogliby mnie pchać w jego ramiona. Ktoś byłby za tym bym z nim była a ktoś za czymś kompletnie innym. To tylko by namieszało. Chcę podjąć decyzję sama bez udziału osób trzecich.

~ Ty jak się na coś uprzesz. - Warknęła wkurzona i już nic nie powiedziała.

~ Zauważyłaś, jak my się już przez to kłócimy? Wyobraź sobie, że do tego dochodzą jeszcze moi rodzice i rodzeństwo. - Dodałam, jednak wilczyca mi nie odpowiedziała.

Westchnęłam cicho i weszłam na piętro rodziny alfa. Początkowo udałam się do swojego pokoju, jednak był on kompletnie pusty. Zdziwiona udałam się do salonu. Tam spotkałam moich znajomych i rodzeństwo. Siedział porozrzucani po całym pokoju i o czymś rozmawiali.

Pedro ku mojemu wielkiemu zdziwieniu rozmawiał z Colleen. No proszę może wreszcie uda mu się ją poderwać? Madii i Dylan rozmawiali z Jack'em i jego dwoma kumplami. Veronika rozmawiała z koleżankami Colleen. A Marcus trzymał ze swoją paczką. Nigdy nie sądziłam, że spotkam ich spędzających razem czas. A jednak ta dziwna sytuacja niemalże zmusiła ich do zapoznania się, a teraz rozmawiali jakby znali się całe życie.

Kiedy Veronika mnie dostrzegła pokazała, ręką bym do nich podeszła. Nie byłam przekonana do tego pomysłu, jednak bez ociągania do nich dołączyłam. Przyjaciółki mojej siostry Ruby i Megan są ode mnie skrajnie różne. Zawsze prezentują się pięknie umalowane i ubrane niczym modelki z Instagrama. Po prostu nigdy nie przypuszczałam, że mogłabym znaleźć z nimi wspólny język.

- Jak było na patrolu? - Spytała Ruby, która charakteryzowany rude gęste włosy i bursztynowe oczy.

- Znośnie, chociaż dosyć nudno. Nic się nie dzieje jednak to chyba dobrze. - Stwierdziłam, opierając się rękami i podłogę. - Lepsze to niż bójki co dwie minuty.

- Jestem pod wrażeniem tego, jak się dogadaliśmy. - Przyznała Megan blondynka o czarnych oczach. - Byłam pewna, że się tutaj wyzabijamy. A naprawdę nie jest źle.

- Dobrze pilnujemy, więc wilki są grzeczne. - Dodał Jack wtrącając się do naszej rozmowy.

- Ta ty to na pewno robisz najwięcej. - Rzucił rozbawiony Lucas rudowłosy chłopak o czarnych oczach. Chyba jest kuzynem Megan, z tego co kojarzę.

- No przecież widzisz, jak chodzi z głową w telefonie. Tak uważnie pilnuje. - Dodał Tony, którego włosy są idealnie białe a oczu ciemnozielone.

- A czego się po nim spodziewaliście? - Spytał rozbawiony Marcus.

- Niczego specjalnego w końcu to twój bliźniak. - Oświadczyła Nanci koleżanka Marcusa. Jest dosyć mocno opalona i posiada szare włosy i niebieskie oczy.

- I to dosłownie z jednej komórki. - Dodała Stejsi siostra Nanci, która wygląda dokładnie tak samo, jak ona.

- Powiedział te kompletnie inne. - Wtrącił Mike blondyn o fioletowych oczach, który jako jedyny stanął w obronie przyjaciela.

- A już tak dobrze nam szło to dogadywanie się. - Skomentowała rozbawiona Colleen, odrywając się od rozmowy z Pedro.

- No, a potem przyszła Aria czuli to wszystko jej wina. - Podsumował Pedro, wzruszając ramionami.

- Ta zrzucie wszystko na mnie. To Jack się wtrącił i zaczął kłótnie. - Zauważyłam, skazując na brata.

- Ta, ale to Lucas jako pierwszy mnie obraził i wszystko już dalej jakoś się potoczyło. - Bronił się mój młodszy brat.

- Jak z dziećmi. - Dylan westchnął cicho, a wtulona w niego Madii zaśmiała się lekko.

- No dobra jesteśmy z Jack'iem strasznie podobni. - Przyznał z bólem Marcus. - Jednak Colleen i Aria też są bardzo podobne. W końcu z nimi jest ta sama sytuacja co z nimi.

- No przed tym, jak Ari się obcięła, były nierozpoznawalne. Ile razy ja się pomyliłam. - Rzuciła Ruby, wykonają dziwny gest dłonią. - Podejrzewam, że nie umiem do tylu liczyć.

To prawda byłyśmy z Colleen uderzająco podobne. To był jeden z kilku powodów, dla których się obcięłam. Nie chciałam być mylona z siostrą. I może to głupie jednak to w pewien sposób stało się czymś, co mnie od niej wyróżniało. A ja miałam już szczerze dosyć bycia traktowana z bliźniaczką jak jedno. Zresztą ten, kto ma bliźniaka lub bliźniaczkę, ten zrozumie.

- Piękne, olśniewające, inteligentne i przede wszystkim bardzo skromne. To całe my. - Stwierdziła Colleen, obejmując mnie ramieniem.

- Ty to jesteś niemożliwa. - Rzuciłam, z trudem powstrzymując się od śmiechu.

- Trzeba znać własną wartość siostrzyczko. - Stwierdziła, zabierając swoją rękę.

Westchnęłam cicho, kręcąc głową rozbawiona. Moja siostra bywała serio niemożliwa. No, ale przynajmniej z nią nie da się nudzić.

~ Aria. - Głos mojego mate, który wzywał mnie telepatycznie, wystraszył mnie na tyle, że aż podskoczyłam.

- A tobie co? - Spytała rozbawiona Veronika.

- Nie nic. Po prostu ktoś coś ode mnie chce. Przepraszam na chwilę. - Podniosłam się z ziemi i wyszłam z salonu.

~ Aria. - Nawoływanie ponownie się powtórzyło.

~ O co chodzi? - Spytałam, opierając się o jedną ze ścian na korytarzu.

~ Idziesz ze mną do jednego z domów pary mieszanej? Moi ludzie znaleźli tam zwłoki i twierdzi, że zniknęł nastoletni syn pary.

~ Myślałam, że nie powinniśmy, wychodzi. - Stwierdziłam, mimo to weszłam do pokoju i zaczęłam ubierać buty.

~ Niby tak, ale chce to obejrzeć osobiście. - Oświadczył, a ja wyszłam z pokoju.

~ Za chwilę będę. Spotkajmy się poza bramą tam gdzie ostatnio.

Nasze dwa światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz