🅇🅇🄸🄸

2.3K 112 5
                                    

Szłam za Zaydenem skupiona na nasłuchiwaniu ewentualnych zagrożeń. Wytężyłam wszystkie zmysły, jakimi obdarzyła mnie natura, by nie pozwolić się zaskoczyć. Doskonale wiedziałam, że łowcy wiedzą, jakie są nasze słabości i umieją nas podejść tak, że nawet nie zauważyłam, z której strony nadszedł cios. Wystarczyła do tego jedynie chwila nieuwagi. Jeden błąd i mogę leżąc martwa, ze strzałą w głowie. Z pełną świadomością tego ryzyka opuściłam teren domu watahy. Oddałam swoje życie w ręce Zaydena. Bo, mimo że jest między nami różnie, ufam mu jako alfie. Po prostu nie wierzę w to, że wyprowadził nas poza mury, nie mają żadnego planu. Chociaż może to właśnie ta głupia wiara w mojego mate wpędzi mnie do grobu. Lub raczej zamieni w dywanik łazienkowy.

~ Może wypadałoby go spytać o to, jaki ma plan. - Zaproponowała moja wilczyca.

Chwilowo wbiłam wzrok w swojego przeznaczonego, jednak szybko go od niego oderwałam. Sama nie wiedziałam czy jest sens pytać. Odnosiłam dziwne wrażenie, że on nie chce mówić mi wielu rzeczy. Co nieco mnie irytowała, jednak nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Rozmowy wydawały się nie przynosić żadnych rezultatów.

~ On i tak nic mi nie powie. - Oświadczyłam, wracając do nasłuchiwania.

~ Jak nie spytasz, to na pewno nic ci nie powie. - Stwierdziła moja wilczyca, a ja przewróciłam oczami. ~ Zrób to lub ja się tym zajmę. A na pewno nie chcesz załatwiać z nim spraw przez swojego wilka.

Westchnęłam cicho i nieco przyspieszyłam kroku. Chciałam zmniejszyć odległość dzielącą mnie i Zaydena. Ten w końcu przestał dyskutować z Nicki. Co przyjęłam z dużą ulgą. Ostatni nie układa nam się zbyt dobrze, więc jestem zazdrosna. I to chyba nawet nie trochę a bardzo.

~ Zayden. - Zwróciłam się do niego nieco niepewnie w myślach. ~ Zdradzisz mi może, gdzie nas ciągniesz? - Spytałam, jednak szczerze nie liczyłam na to, że doczekam się odpowiedzi.

~ Udało mi się dowiedzieć, gdzie łowcy ostatnio spędzali sporo czasu. Chcę sprawdzić co tam jest, co mogłoby zainteresować łowców. - Wyjaśnił, czym nieco mnie zaskoczył.

~ Czyli możliwe, że ciągniesz nas do miejsca pełnego łowców? Na pewnie nie będziemy się nudzić. - Stwierdziłam, a Zayden warknął cicho.

~ Jesteśmy już niedaleko, więc skup się. - Poprosił, a ja już nic więcej nie powiedziałam.

Szliśmy jeszcze jakieś dwadzieścia minut, po czym alfa się zatrzymał. Ukucnał by być mniej widocznym, a ja podeszłam do niego schylona. Następnie uklękłam obok niego i spojrzałam na dom, któremu się przyglądał. W żaden sposób nie różnił się niczym od zwykłego domu. Więc dlaczego łowcy upatrzyli sobie akurat to miejsce? Czyżby to tutaj się zatrzymali?

~ Idziemy tylko powoli i ostrożnie. - Zwrócił się do mnie. ~ Reszta czeka tutaj na mój sygnał. - Polecił i podniósł się z ziemi.

Złapał za broń i ruszył przed siebie, ostrożnie stawiając każdy krok. Ja na nic nie czekając, ruszyłam za nim. Dłoń zacisłam na broni, która niosłam w ręku. Cały czas rozglądałam się i nasłuchiwałam. Do tego doszedł węch. W okolicy domu można było wyczyść, masę różnych woni a w końcu i krew. Mogła to być pułapka lub ktoś tutaj zginął. Ciężko było mi to określić z zewnątrz.

~ Wchodzimy. - Zarządziłam i obeszłam dom w poszukiwaniu drzwi, które okazały się być otwarte.

Powoli do nich podeszłam i przekroczyłam próg domu. Zapach krwi stał się bardzo intensywny, dlatego postanowiłam, że za nim pójdę. Tak trafiłam do kuchni, w której leżały dwa ciała. Kobieta i mężczyzna przebici podobnymi strzałami jak ta, która zaatakowali nas łowcy wtedy w lesie. Skupiłam się na zapachu tej dwójki i szybko doszłam do wniosku, że kobieta jest wilkołakiem a mężczyzna to zwykły człowiek.

~ Myślałem, że wszystkie wilki musiały się stawić w domu watahy. - Stwierdził mój mate, stając za moimi plecami.

~ Ona nie należał do watahy. Zgodnie z prawem wilki, które chcą poślubić człowieka, muszą zrzec się przynależności do sfory. W ten sposób stają się obojętne. Przestają podlegać alfie i w świetle prawa stają się ludźmi. - Wyjaśniłam świadoma tego, że jako banita ma prawo tego nie wiedzieć.

~ Dobra zabili ją, bo była łatwym celem jako samotny wilk. Jednak czemu zabili człowieka? - Spytał cały czas telepatycznie by nie robić zbędnego hałasu.

Ja w tym czasie zaczęłam się rozglądać. Szybko odnalazłam zdjęcia, które wskazywały na to, że mają oni dzieci. Starsza dziewczynka wyglądała na około trzynaście lat. Za to młodszy chłopiec na około dziesięć.

~ Lepsze pytanie na ten moment to gdzie są dzieci? - Spytałam, a kiedy ten do mnie podszedł, wskazałam na zdjęcia.

~ Może uciekły. Wiesz, jest opcja, że rodzice zginęli, kiedy ich nie było, a kiedy znaleźli ich martwych to uciekli. - Stwierdził, chociaż to była tylko jedna z wielu opcji. ~ Mimo wszystko łowcy mają swoje zasady i nie zabijają dzieci.

~ I nie zabijają też ludzi. - Przypomniałam, odnoszą się do martwego mężczyzny.

~ Jest więcej takich rodzin w tej okolicy? - Dopytałam, a ja westchnęłam cicho.

~ Ojciec ma ich spis, ale ja go nie znam. - Wyjaśniłam, rozglądając się po pomieszczeniu. ~ Co teraz?

~ Poszukamy tych dzieci. - Stwierdził, ruszając w głąb domu.

Przekazał reszcie, by przeszukali las opisując im rodzeństwo. My w tym czasie przeszukaliśmy dom. Niestety wszystko wskazywało na to, że nikogo tutaj nie ma.

~ Musimy nauczyć cię panować nad twoją mocą. Z nią byłoby o wiele łatwiej. - Stwierdził, a ja musiałam przyznać mu racje.

~ A umiesz, mnie tego nauczy? - Spytałam, pokonując z nim rząd schodów by na powrót znaleźć się na pierwszym piętrze.

~ Moja moc jest podobna. Tyle że ja widzę historię osób i przedmiotów. Ty widzisz, teraźniejszość a ja przeszłość. - Wyjaśnił, a ja skinęła głową.

Jakoś nigdy nie rozmawialiśmy o swoich umiejętnościach. Nigdy nie było do tego dobrej okazji. A ja, mimo że przemieniam się już od ponad miesiąca, jakoś nie trenowałam swoich umiejętności. Nie miała do tego głowy ani czasu.

~ Wracajmy do domu watahy. Reszta jest już w drodze. Wrócimy w różnym czasie, więc nie powinno to być tak podejrzane.

Skinęła głową i ruszyłam w stronę domu watahy. Byłam cholernie zmęczona. Wstałam dzisiaj dosyć wcześnie i, mimo że zaraz będzie świtać, ja nadal nie zmrużyłam oka. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zapewne położę się dopiero wieczorem, bo za niedługo zaczynam pochód po domu watahy. Wpakowałam się naprawdę w niezłe kłopoty. Jeśli nie zasnę na stojąco, to będzie cud.

~ Co zrobimy z faktem, że znaleźliśmy te ciała? - Spytałam, chcąc zająć czymś swój umysł.

~ Na razie nic. Postaram się dowiedzieć, po co łowca mogłyby być dzieci z mieszanego związku. Jeśli się nie dowiem, powiemy twojemu ojcu.

Skinęłam głową, będąc już zbyt zmęczona na rozmowy. Marzyłam już tylko o tym, by położyć się do łóżka i wreszcie zasnąć.

Nasze dwa światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz