Tydzień przed Nocą Duchów z nieba opadły pierwsze płatki śniegu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że towarzyszyły im krople deszczu. Zamiast pojawienia się białej pierzyny otulającej świat, zrobiło się jeszcze bardziej szaro i ponuro. Ciągła plucha na zewnątrz ani trochę nie napawała mnie entuzjazmem.
Mrok już dawno spowił Hogwart oraz jego okolice. Po raz pierwszy od dłuższego czasu przestało padać, jednak chmury nadal przykrywały niebo, nie pozwalając księżycowi i jego lśniącym towarzyszkom rzucić swego blasku na ziemię. Przytulny pokój wspólny rozjaśniał metalowy żyrandol, a w kominku trzaskały wesoło płomienie.
Stanęłam przed profesor McGonagall, która właśnie weszła do salonu Gryfonów, po czym wezwała mnie do siebie ruchem dłoni. Miała na sobie szmaragdową szatę, włosy jak zawsze były upięte w ciasny kok, a okulary tkwiły u samej nasady nosa czarownicy.
– Tak, pani profesor? – zapytałam.
– Właśnie zakończyło się zebranie grona pedagogicznego – oznajmiła nauczycielka, rozwijając pergamin trzymany w dłoni – na którym zatwierdziliśmy udział uczniów w Międzyszkolnym Konkursie Magicznym.
Coś przewróciło mi się w żołądku.
Wspominałam Ginny o Konkursie. Stwierdziła, że nie ma możliwości, bym nie pojechała do mojej ukochanej Francji. Ja uważałam inaczej. Z numerologią świetnie radził sobie Michael Corner, a na zaklęciach bardzo często wybijał się Zachariasz Smith. Zostawała jeszcze obrona przed czarną magią, na której od zawsze miałam dobre wyniki, ale wiedziałam też, że Snape w życiu mnie nie dopuści. Byłam za słaba, by pojechać do Francji.
Jednocześnie przez głowę przemykała mi myśl, że niewzięcie udziału w Konkursie byłoby największą porażką w moim życiu.
Tymczasem McGonagall odchrząknęła cicho i spojrzała na mnie poważnie.
Wstrzymałam oddech.
– Jak zapewne się domyślasz, zostałaś zakwalifikowana.
Miałam ochotę krzyknąć ze szczęścia. Ograniczyłam się jedynie do wciągnięcia głośno oddechu.
Konkurs.
Francja.
Nagroda.
Te trzy słowa obijały się o ściany mojego umysłu. Owszem, McGonagall już wcześniej dała mnie i Teodorowi do zrozumienia, że najpewniej to my weźmiemy udział w tymże konkursie, jednak potrzebowałam oficjalnego potwierdzenia. Chciałam mieć pewność. Nie wyobrażałam sobie, jak bym się czuła, gdybym przyjęła mój wyjazd do Francji za rzecz stuprocentową, a później okazałoby się inaczej.
To by było okrutne.
Dlatego gdy tylko otrzymałam od McGonagall wyraźną informację zakwalifikowania do Konkursu, moja dusza i serce krzyczały z radości.
– Och, nawet nie zdaje sobie pani sprawy z tego, jak bardzo się cieszę! – pisnęłam. Poczułam, że na moje policzki wpływają rumieńce. – Dobry Gryffindorze, marzyłam o tym!
Nie ujrzałam uśmiechu na ustach McGonagall, jednak w jej oczach zatańczył przyjazny blask. Kobieta ponownie odchrząknęła i zerknęła do pergaminu.
– Skoro już wszystko jest jasne, przedstawię ci zasady oraz przekażę ważniejsze informacje – rzekła. Opanowałam się trochę, spijając z ust kobiety każde jej słowo. Do tej pory nie udało mi się wyciągnąć czegokolwiek z Ivy. Była zbyt uparta, a ja musiałam się z tym pogodzić. – Zacznę od samego wyjazdu. Odbędzie się on drugiego grudnia bieżącego roku. Polecicie wysłanym przez organizatorów powozem prosto do głównej siedziby Międzynarodowego Instytutu Edukacji Magicznej, czyli – jak już mówiłam – do Burgundii, niedaleko Dijon. Cały konkurs trwa do ósmego grudnia, wtedy delegacje poszczególnych szkół wracają do siebie. – McGonagall znowu spojrzała do pergaminu. – Pierwszego dnia zostaniecie zakwaterowani oraz dowiecie się, o której godzinie dnia następnego odbędą się części pisemne Czarodziejskich Konkursów, jak często nazywane są poszczególne kategorie. Można w nich zdobyć pięćdziesiąt punktów, tak samo w częściach praktycznych. Razem sto. Praktyki odbywają się czwartego grudnia. Są ogłaszane wyniki co do kolejnego dnia, czyli coś w rodzaju walk między uczniami na poszczególnych kategoriach. Wtedy też – według najwyższej punktacji – typuje się osoby do ostatecznych starć. Szóstego grudnia Komisja ogłasza wyniki całego Konkursu i organizuje uroczystą galę dla wszystkich uczestników, oczywiście obowiązują szaty wyjściowe. Nagroda za zwycięstwo nie jest znana, najpewniej organizatorzy ujawnią ją już w Instytucie. Ostatniego dnia uczestnicy wracają do szkół, o czym mówiłam.
CZYTASZ
Jeden jedyny wyjątek
FanfictionSpotkali się w bibliotece, dwoje piekielnie zdolnych uczniów, i zaczęli rozmawiać o nauce. Skończyło się kłótnią, pierwszą, lecz nie ostatnią. Już wtedy była nim zaintrygowana - nie mogła przecież wiedzieć, że właśnie w tamtej chwili założyła sobie...