•·9·•

232 10 0
                                    

~•~

- Skąd wiesz? - brawo ja, zadałam chyba najgorsze pytanie z możliwych.

- Odpowiedz mi - zignorował moje pytanie - po co przyszedł?

- Nudziło mu się - odpowiedziałam, tak jak on mi powiedział w nocy.

- To znaczy? Co wy robiliście? - spytał patrząc na mnie wzrokiem, którego nie mogłam znieść.

- Graliśmy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Mhm, szybko się pocieszyłaś.

- Mark, możesz...

- Nie przerywaj mi! - podniósł na mnie głos, a mi pojawiły się mimowolnie łzy w oczach - przy mnie płaczesz, a za kilka godzin siedzisz z innym.

Dlaczego on nagle zrobił się taki oschły?

- Możesz mi wierzyć lub nie, ale ja go tu nie zaprosiłam - powiedziałam, próbując opanować drżenie głosu - i nie robiliśmy nic złego, zwyczajnie rozmawialiśmy.

- To graliście czy rozmawialiście?

- Graliśmy, rozmawialiśmy i piliśmy wino, pasuje? - odpowiedziałam.

- Mhm, fajnie, że już jest ktoś na moje miejsce - powiedział, a ja wzięłam głęboki oddech.

- Nigdy nie było nikogo na twoje miejsce i przestań tak do mnie mówić! - teraz ja na niego krzyknęłam i momentalnie poczułam jego usta na swoich.

Chciał się odsunąć, ale nie pozwoliłam mu na to. Położył rękę na moim biodrze, a drugą wplątał w moje włosy.

- Przepraszam - powiedział przytulając mnie do siebie - nie chcę cię stracić.

- Tęskniłam - spojrzałam na niego.

- Ja też - odpowiedział nie puszczając mnie.

- Obiecujesz, że będzie już dobrze? - spytałam z twarzą schowaną w jego klatkę piersiową, a on pokiwał głową.

- Obiecuję - odpowiedział i spytał szeptem - wrócisz do mnie?

- Wrócę - powiedziałam, a on pocałował mnie w czubek głowy i przytulił jeszcze mocniej.

Kiedy w końcu mnie puścił zniżył się do mojego poziomu.

- Mam propozycje - powiedział uśmiechając się do mnie.

- Jaką? - spytałam.

- Chodźmy na pokemony - powiedział z ekscytacją.

- O tak - odpowiedziałam tak samo i też się do niego uśmiechnęłam - tylko pójdę się ogarnąć.

- Ok - powiedział i poczochrał mi włosy.

Poszedł do mojego pokoju. Odpalił od razu konsolę, przełączył na swoje konto i zaczął w coś grać. Po chwili byłam gotowa do wyjścia. Mark zdziwił się, że tak szybko mi poszło, wyłączył wszystko.

Zaopatrzeni w zestaw, którego potrzebuje każdy trener pokemonów, czyli telefon i powerbank, wyszliśmy z domu. Mark nieśmiało chwycił mnie za rękę, więc też ją uścisnęłam i uśmiechnęłam się do niego. Obeszliśmy wszystkie pokestopy, które zazwyczaj odwiedzaliśmy, zahaczyliśmy o kilka raidów i usiedliśmy na ławce, aby powymieniać się pokemonami, których nie mieliśmy, a nie były jakieś ważne. Właściwie to tylko potrzebne do pokedeksu.

Kiedy zdecydowaliśmy iść dalej, żeby wbić jeszcze dzisiaj siedem kilometrów to zaczął mnie wkurzać. Popchnęłam go delikatnie, on mnie mocniej, więc całkiem wywaliłam go z chodnika. Po chwili skończyłam przerzucona przez jego ramię.

Loved OnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz