•·56·•

136 8 0
                                    

~•~

Seokjin i Hoseok stwierdzili, że po posiłku pojadą po samochód Yoongi'ego. Chłopak nie był tym szczególnie zadowolony, ale nie było w ogóle opcji, żeby on sam go spowrotem tu sprowadził. Powiedziałam, że później przyniosę kluczyki, bo miałam je chyba w kieszeni spodni. Tak mi się wydawało przynajmniej.

Na początku trwała dosyć niezręczna cisza, ale później było w jakimś procencie, tak jak dawniej. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wszyscy chyba byli w dobrym nastroju. Taehyung zaczynał się ciągle w Yoongi'ego. Kiedy młodszy wiedział, że przegiął zaczął uciekać, a Yoongi pobiegł za nim. Tae ruszył gdzieś na górę, ale Yoongi'emu pewnie nie chciało wchodzić się po schodach. Wrócił do nas i cały czas patrzył na korytarz. Tae też po chwili wrócił i chciał usiąść na miejscu, ale gdy tylko dawał krok do przodu,Yoongi wstawał, a Taehyung cofał się spowrotem na schody. Łucja umierała ze śmiechu, a ja razem z nią. W końcu Taehyung szybko podbiegł do Łucji i stanął za nią, starając się schować. Cały czas patrzył na Yoongi'ego, który odwzajemniał spojrzenie, jakby co najmniej chciał go zabić.

Kiedy wszyscy zjedli Tae pierwszy pobiegł na górę, a Łucja za nim, zabierając po drodze Yeontan'a na ręce. Dalej się z nich śmiała.

- Jimin - zwróciłam się do chłopaka, ale Yoongi mnie pociągnął za sobą.

- Idziemy - przerzucił mnie sobie przez ramię.

Zachwiał się, bo przecież nawet dobrze jeszcze nie oddychał, więc nie było w ogóle mowy o jakimkolwiek wysiłku.

- Yoongi, postaw mnie na ziemi - powiedziałam, a on zaczął kierować się na schody.

- Nie - odpowiedział, idąc równym krokiem na górę.

- Porozmawiamy jednak później - zawołałam do Jimin'a, ale nic nie usłyszałam w odpowiedzi.

Yoongi poszedł do swojego pokoju. Zamknął drzwi i położył mnie na swoim łóżku. Położył ręce przy mojej głowie. Schylił się do mnie i na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Jesteś urocza - zaśmiał się i pocałował mnie w usta.

Czułam, że miał problemy z oddychaniem, ale nie chciałam tego przerywać. Po chwili przeniósł się na moją szyję. To dawało przyjemność, ale trzeba było to przerwać.

- Yoongi, muszę iść jutro do pracy - wyszeptałam.

- Wiem - wymruczał z ustami wlepionymi dalej w moją szyję - nawet nie waż się tego korektorować, wszyscy mają widzieć, że jesteś moja, a Jimin szczególnie.

- Ale ja tak nie mog... - chciałam powiedzieć, ale znowu mnie pocałował, tym razem w usta.

- Nie masz wyboru, najwyżej cię wywalą - zaśmiał się.

W jego oczach znowu było widać te cudowne iskierki.

- Yoongi, nie będę szukać kolejnej pracy - westchnęłam.

- No już za późno - dalej się śmiał.

- Jesteś głupi - odepchnęłam go delikatnie od siebie, aby usiąść, ale nie pozwolił mi - sprawia ci to radość?

- Nie masz pojęcia, jak wielką - znowu zniżył się do mojej szyi - możesz ewentualnie wziąć wolne - dodał za nim znowu połączył swoje usta z moją skórę.

- Kolejny raz? - powiedziałam cicho. Przez niego ciężko było mi się skupić, ale w końcu zebrałam myśli - już tyle razy mnie nie było, niektórzy nawet jednego dnia nie opuścili, na prawdę nie mogę tak robić.

- No i co z tego? - wzruszył ramionami - ty sobie poradzisz, jak zawsze.

- Nie wiem - starałam się uniknąć z nim kontaktu wzrokowego.

- Jesteś zła? - położył rękę na moim policzku i skierował moją twarz na siebie.

- Nie, po prostu zastanawiam się co mam zrobić - odpowiedziałam.

- Mieć wyjebane, moja droga - powiedział, tak jak zawsze, gdy dzielił się ze mną swoimi mądrości.

- Dzięki wiesz - zaśmiałam się - idealny plan na życie.

- Ja mam zawsze świetne plany.

- Na prawdę jesteś głupi - poczochrałam mu włosy i podniosłam się.

Oparłam się plecami o ścianę. Usiadł na przeciwko mnie po turecku i spytał:

- Chcesz jeszcze o czymś porozmawiać?

- Na razie chyba wszystko sobie wyjaśniliśmy - odpowiedziałam, a on pokiwał głową - nie chce mi się wracać do domu, mogę spać tu?

- Zawsze - uśmiechnął się i spojrzał na mnie wymownie, a ja go popchnęłam.

- Zaraz to pójdę spać do dziewczyn - zagroziłam mu.

- Ej no spokojnie, bez takich skrajnych akcji - odpowiedział i uśmiech zniknął mu z twarzy.

- Idę się umyć i zastanowię się, czy wrócę do ciebie, czy śpię u nich - wstałam i wyszłam.

Łucja akurat wychodziła z pokoju Tae. Uśmiechnęłam się do niej, a ona gwałtownie mnie zatrzymała.

- Co ci się stało? - spytała patrząc na mnie w szoku.

- Ta, Yoongi mi się stał - wyjaśniłam i dopytałam - aż tak źle?

- Nie widziałaś tego jeszcze? - spytała znowu, a ja pokiwałam głową na przeczenie.

Poszłam szybko do łazienki i stanęłam przed lustrem. Łucja zatrzymała się przy mnie. W trzech miejscach na szyi miałam zupełnie sine ślady.

- To ci nie zejdzie przez tydzień co najmniej - powiedziała. Cudowne pocieszenie.

- To świetnie - odpowiedziałam sarkastycznie - da się cokolwiek z tym zrobić?

- Lód może trochę pomóc, ale na pewno całkiem nie zejdzie za nic, chodź na dół.

Zeszłyśmy do kuchni. Łucja wyciągnęła lód z zamrażarki i przyłożyła mi do szyi. W pierwszym momencie szybko się odsunęłam, bo nie spodziewałam się takiego zimna, ale po chwili przyzwyczaiłam się.

- Heeej - usłyszałam głos Hoseok'a.

- Heeej - odpowiedziałyśmy tak samo, obydwie.

- Co robicie? - spytał, patrząc na nas pytająco.

- Emmm - spojrzałyśmy po sobie i Łucja odpowiedziała - nic takiego.

Jak ona fatalnie kłamie. Chciało mi się śmiać, Łucji chyba też. Starałyśmy się powstrzymać.

- Mhmmmm, to fajnie - odpowiedział i uśmiechnął się do nas szeroko, w sumie normalne zachowanie Hoseok'a.

Wrócił na górę i wtedy zaczęłyśmy się śmiać. Podziękowałam Łucji. Powiedziała, że wygląda to trochę lepiej, niż wcześniej. Poszłyśmy na górę. Łucja dała mi ręcznik i poszłam wziąć szybki prysznic. Faktycznie, malinki nie były już aż tak sine, ale w dalszym ciągu doskonale widoczne. Wróciłam do pokoju Yoongi'ego. Po cichu zamknęłam za sobą drzwi i kiedy je domykałam, poczułam, że chłopak położył ręce na moich biodrach. Odwróciłam się twarzą do niego.

Chciałam odwdzięczyć mu się za te malinki. Niech też się męczy. Stanęłam na palcach i zaczęłam całować jego szyję. Nie bardzo wiedziałam, jak to się robi, ale nie ważne. Po jakiejś minucie odsunęłam się, aby zobaczyć czy w ogóle został jakikolwiek ślad, ale nic. Zaśmiał się.

- Nie ma nic, co nie? - założyłam rękę na rękę, przez co jeszcze bardziej się śmiał.

~•~

Loved OnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz