•·11·•

206 9 0
                                    

~•~

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie pomyślała bym nawet, że on mógłby próbować zrobić coś takiego. A bezpośredniość i lekkość z jaką to wypowiedział mnie dobijała.

- Dlaczego to chciałeś zrobić? - spytałam nieśmiało, a on wzruszył ramionami.

- Ty akurat chyba wiesz jak to jest, kiedy brakuje siły i nie ma nikogo, kto mógłby pomóc - przerwał na chwilę, aby znowu zaciągnąć się dymem - nie różnimy się aż tak bardzo, jak myślisz.

Spuściłam wzrok. Nastała cisza. Już wiedziałam przynajmniej czemu był taki bez serca. Pewnie prościej mu tak niż, kiedy czuł za dużo.

- Znałem wtedy tylko Namjoon'a - zaczął mówić - nie byliśmy blisko, z nikim nie byłem nigdy blisko, ale on mi pomógł.

- Wraca ci to czasem? - spojrzałam na niego.

- Dawno o tym nie myślałem, ale zdarza się jeszcze - odpowiedział i wzruszył ramionami - wiesz chyba jak to jest.

Pokiwałam delikatnie głową. Wstał i zaczął zmierzać do auta, więc też wstałam.

- Siedź, nie jedziemy jeszcze - powiedział, kiedy zauważył, że się podnoszę.

Po chwili wrócił z wódką.

- Yoongi, nie - wstałam i chciałam mu to wyrwać - masz mnie odwieźć do domu i ja z tobą nie pojadę, jak będziesz pijany.

- Nie przesadzaj - odpowiedział jak zwykle lekceważąco - nie będę pijany.

- Mhm, tak.

- No tak.

Wróciłam na miejsce i zastanawiałam się jak wrócę do domu. On od czasu do czasu pił, ale przede wszystkim wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą.

- Dlaczego mi w ogóle o tym wszystkim powiedziałeś? - spytałam w końcu.

- Nie wiem - odpowiedział po dłuższej chwili, ale wypił jeszcze więcej i kontynuował - próbowałaś mnie ostatnio zrozumieć, więc pomyślałem, że jesteś najodpowiedniejszą osobą do rozmowy.

Uśmiechnął się do mnie. Na prawdę nie rozumiałam tego człowieka. Raz zachowywał się, jakby był gotowy mnie zabić, a innym razem uśmiechał się i chciał ze mną rozmawiać.

- Możemy wrócić do domu? - spytałam z nadzieją.

- Niech ci będzie - odpowiedział i wstał.

Chyba nie wypił bardzo dużo. Miałam nadzieję, że da radę prowadzić, bo nie miałam jak inaczej wrócić do domu. Wsiedliśmy do samochodu. Teraz jechał spokojniej, ale dalej za szybko i prawie nie wyrabiał się na zakrętach. Kiedy auto się zatrzymało otworzyłam drzwi i chciałam wysiąść, ale on zacisnął palce na moim nadgarstku zmuszając mnie do zatrzymania się. Odwróciłam się do niego przodem, a on cofnął swoją rękę.

- Dziękuję - powiedział, a ja się uśmiechnęłam do niego. On w ogóle znał takie słowa?

- Dobranoc - pożegnałam się z nim i poszłam do domu.

Loved OnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz