Chciałbym kiedyś z tobą zamieszkać, rybolubny chłopcze.
Przydomek "Książę" Dazai nie zyskał wcale przez swoje królewskie pochodzenie, o nie. Tego długo nawet Fyodorowi nie zdradzał.
Po pierwsze — nie było ku temu okazji, po drugie — Dazai był niemal pewien, że marynarz mu nie uwierzy, że na plaży ze wszystkich syrenek tamtego dnia spotkał akurat tę najbardziej królewską! Jak w bajce!
Z pewnością by go wyśmiał i nie byłoby nic, co by go przekonało.
Przynajmniej w samo istnienie syren marynarz wierzył, a nie było to trudne, odkąd przecież odnaleziono szkielety takowych.
Dzięki naukowcom morskie pół-człowiecze stwory zamieszkujące niezbadane głębiny przestały stanowić wyłącznie śmiałą fantazję na kartach dawnych baśni, a zostały uznane za gatunki - według oficjalnych źródeł - wymarłe tak samo jak dinozaury i wiele innych.
Fyodor może nie znał się na syrenach tak dobrze, ale ten beztroski, psotny tryton, którego morze wyrzuciło na kamienny brzeg poprzedniego lata, na jego oko nie należał do specjalnie wymarłych gatunków... Potrafił za to sprawić, że każdy zamarłby na jego widok.
Od początku Dazai zwyczajnie zachowywał się jak zmanierowany królewicz (czyli jak zawsze), że czasem był naprawdę nie do wytrzymania. Tak bardzo, że nawet kot Czajkowski od niego uciekał! (Jemu akurat Dazai sam w tym pomagał). Właśnie dlatego marynarz ochrzcił go w ten sposób, nie bez ironii. Z wiadomych powodów Dazaiowi nie przeszkadzało, gdy się tak do niego zwracał.
Fyodor wszystkiego dowiedział się pewnego wieczoru, a było to w niedzielę, kiedy nastał już ten bolesny czas rozstania (dosłownie bywał bolesny, bo Dazaiowi zdarzało się gryźć ostrymi kłami marynarza po rękach, gdy ten próbował zagonić go do worka i bezpiecznie przetransportować na łódź). Mężczyzna wyjątkowo wcześnie chciał odprowadzić trytona do domu, mając zamiar położyć się prędzej, bo kolejny dzień zapowiadał się na wyczerpujący, ale Dazaiowi nie spodobało się to i zaczął mu uciekać. Fyodor wtedy przekonał się, że syrenki na lądzie potrafią być prawie tak samo ruchliwe jak w wodzie, natomiast Dazai był tą szczególną syrenką o niespodziewanej energii, i trochę pożałował swojego późniejszego gniewu z tego powodu...
Tryton skakał jak oszalały dookoła, wydzierając się, że nigdzie się jeszcze nie wybiera i wyglądało to doprawdy przekomicznie, że może w innej sytuacji marynarz tylko by się rozczulony roześmiał, lecz wtenczas miał inne odczucia i rozbawienie do nich na pewno się nie wliczało.
Ponieważ zmęczenie dawało już o sobie znać, Fyodor tego dnia był bardziej stanowczy i nieprzyjemny. Do tego stopnia, że pierwszy raz zdarzyło mu się wybuchnąć i podnieść głos na nieposłusznego trytona, który nie chciał się jeszcze rozstawać i rozzłoszczony zaczął rozrabiać.
Nawet proszące, szczere spojrzenie nie było w stanie cofnąć decyzji nieubłaganego marynarza o groźnie ściągniętych brwiach.
Chwycił go w końcu za ramię, mocno ściskając, i wtedy doszło do prawdziwej szarpaniny, w trakcie której wystraszony Dazai całkiem nieświadomie użył na mężczyźnie magii, by go od siebie odepchnąć, wysyłając na ścianę. Wyglądało to, tak jakby sam tego dokonał, ale nie zamierzał się tłumaczyć zdziwionemu Fyodorowi tym nagłym pokazem siły, bo zaraz czmychnął do łazienki, w której się zamknął.
Po długich, syrenich szlochach z nadchodzącej tęsknoty w następnych dniach, Fyodor, którego rozbolała tylko głowa od tego dzikiego cyrku, pokonany odpuścił i pozwolił Dazaiowi zostać jeszcze parę godzin.
Już prawie doszło do pojednania dwójki przyjaciół, gdyby nie to niebezpieczne ostrze, które znienacka wylądowało na gardle mężczyzny i przestraszyło w pierwszym odruchu nawet samego Dazaia!
CZYTASZ
Mermaid AU | Fyozai
Fanfic"[...] dlatego gdy już ze sobą zamieszkamy, łatwiej będzie nam się poznać. Pod warunkiem, że nie skończę jako sałatka rybna, a ty - jako mój stek. Wiedziałeś, że syreny sa mięsożerne? Wypadający za burtę marynarze to nasze ulubione przystawki!" Bana...