Odkąd Dazai dowiedział się o prawdziwej tożsamości marynarza, jego zaloty stają się... agresywniejsze. Już nic go nie powstrzymuje przed zaczepianiem Fyodora, który, choć początkowo wygląda na zagubionego, widząc, do czego uparty tryton zmierza, w końcu poddaje się jego grze przez swoją ogromną słabość do niego, jaka z każdym dniem się pogłębia, i zaczyna odpowiadać bardziej zdecydowanie.
Dazai: Zastanawiam się, rybolubny chłopcze... Czy czujesz obrzydzenie, gdy tak dotykasz mojego ogona? Wiesz, on jest śliski i zostawiam ślady...
Fyodor: *z uśmiechem spogląda na Dazaia, wciąż trzymając rękę na jego gładkich, chłodnych, błękitnych łuskach* Nie, oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł? *jest szczerze zdziwiony pytaniem*
Dazai: Jestem przecież rybą... Filetem. Śledziem. Makrelą. Tuńczykiem. Sałatką rybną *nie zauważa, kiedy w jego głosie pojawia się czysty wstręt na dźwięk wypowiedzianych słów o sobie*
Gdzieś z tyłu głowy syreni ksiażę ma ostatnią rozmowę z przyjacielem, który z takim zapałem próbował mu uświadomić różnice, że teraz sam zaczyna je rozważać, natomiast tak naprawdę - im zaprzeczyć.
Fyodor: *jego ton jest łagodny, a oczy pełne zachwytu* Co za bzdury. Jesteś cudownym, majestatycznym stworzeniem o niesamowitym ogonie. Dotykanie go to dla mnie zaszczyt, Wasza Wysokość. Od dawna nie widzę w tobie tylko ryby, Dazaiu. Dla mnie jesteś... piękny.
Dazai: Jak smażony kotlecik rybny?
Fyodor: Kotleciki rybne według ciebie są piękne...?
Dazai: Powiedziałem kotlecik rybny? Och, nie, nie. Myślałem o czymś zupełnie innym. Język mi się plącze i nie wiem, co mówię...
Fyodor: Nic nie szkodzi. Przyzwyczaiłem się już do tego.
Dazai:
Fyodor:
Dazai: *przełyka nerwowo ślinę* To takie dziwne, bardzo dziwne. Zawsze na siebie patrzymy, a dziś aż nie wiem, co powiedzieć.
Fyodor: Dziś jest jakiś specjalny dzień? *pyta z nadzieją*
Dazai: *nie reaguje na złośliwość* Chcę spędzić z tobą resztę życia.
Fyodor:
Dazai: *czerwienieje* Znowu powiedziałem coś dziwnego, prawda?
Fyodor: Nie, głuptasie *kręci głową* W moim świecie zwierzątka domowe żyją z panami aż do swojej śmierci *palcami łaskocze go pod brodą* Myślałem, że to było jasne od samego początku...
Dazai: Panami!? *Dazai w jednej chwili wraca do siebie, objawia się jego królewski majestat, o którym często w obecności Fyodora zwyczajnie zapomina* W tym pokoju widzę tylko jednego i z pewnością nie jesteś nim ty, człowieku *prycha z pogardą, przykrywając mu kolana ogonem, który Fyodor smarował wcześniej oliwką* Masuj!
A w myślach powtarza: pocałuj mnie wreszcie.
No, a gdybyście chcieli coś mniej słodkiego, zapraszam gdzie indziej. Wrócicie tu z krzykiem, płaczem i nadzieją, że ich nie skrzywdzę.
CZYTASZ
Mermaid AU | Fyozai
Fanfiction"[...] dlatego gdy już ze sobą zamieszkamy, łatwiej będzie nam się poznać. Pod warunkiem, że nie skończę jako sałatka rybna, a ty - jako mój stek. Wiedziałeś, że syreny sa mięsożerne? Wypadający za burtę marynarze to nasze ulubione przystawki!" Bana...