Gustav po tym co usłyszał zauważył mnie stojącą w przedsionku. Patrzał się na mnie z poczuciem winy, ja to zignorowałam i poszłam do pokoju, zaraz po mnie wszedł on, zamknął drzwi i podszedł do mnie.
-Ja cię bardzo przepraszam... - powiedział opuszczając wzrok, ja to zignorowałam, nie byłam zła na niego za to że poszedł do kolegów, tylko na to że wciągał, bałam się że gdy osiągnie sławę zacznie to robić bardzo często...
-Odezwij się w końcu do mnie. -powiedział trochę głośniej.
-Co ja mam ci do cholery powiedzieć, co! -krzyknęłam. - Ja się o ciebie boję, boję się że zaczniesz przygodę z tym gównem na poważnie. -powiedziałam wpatrując mu się w oczy.
-Byłem pijany, wziąłem to tylko raz. -zapewnił. -A teraz wiem że cię już nie zostawię samej. -powiedział zatroskany.
-Dlaczego traktujecie mnie jak jakąś sierotkę Marysię?! -krzyknęłam oburzona.
-Odcięłaś się od świata Sus, minęły dopiero 3 dni od tego co się stało i już miałaś silny atak. -powiedział uświadamiając mi to. -Kornelia nawet do mnie zadzwoniła pytając się jak się czujesz, bo dzwoniła do ciebie ze wszystkich numerów, i to ja się o ciebie boję, ponieważ wiem że zawsze byłaś bardzo wrażliwa i twoja psychika zawsze była na skraju... -powiedział poważnie, ja popatrzałam się w podłogę ze łzami w oczach, uświadomił mi że to wszystko to prawda. Przytulił mnie, a ja jego. -Przepraszam...- powiedziałam szeptem.
-Już dobrze, ale proszę cię zjedz coś... Nie jadłaś prawie nic przez te kilka dni. -powiedział opiekuńczo, a ja przytaknęłam.
Poszliśmy do kuchni, a Gus zaczął robić dla nas tosty.
-Już pogodzeni? -spytała Liza z nadzieją.
-Na szczęście tak... -odpowiedziałam z uśmiechem.
Po śniadaniu skorzystałam z okazji i zadzwoniłam do Kornelii mówiąc jej o wszystkim, było słychać że strasznie się o mnie martwiła. Zastanawiałam się czy zadzwonić do Dominika... Ale pewnie Kornelia mu wszystko przekażę.
12:34
Zadzwonił mój telefon, był to mój tata. Przekazał mi wiadomość, że pogrzeb odbędzie się w poniedziałek, ja mam samolot w niedzielę rano więc będę na wieczór. Dziś było chłodno, podeszłam do szafy żeby wyjąć golf, miałam tymczasową półkę na ubrania pod półką Gusa, miał porozwalane ubrania, postanowiłam mu je złożyć, ale podczas składania z kieszeni jego spodni wyleciał woreczek. Wzięłam go ostrożnie do ręki i przyjrzałam się mu, zdecydowałam nie robić mu dramy więc włożyłam mu to z powrotem do spodni i poskładałam resztę ubrań.
-Co robisz? -spytał wchodząc do pokoju, w jego oczach na początku widniał strach ale po chwili już go nie było, najwyraźniej bał się że może znalazłam to coś...
-Składam ci ubrania, nie mogłam patrzeć na ten burdel. -powiedziałam lekko śmiejąc się, a on usiadł na łóżku, obserwując każdy mój ruch, czułam się trochę nieswojo. Po chwili do pokoju weszła Liza, odwróciłam na nią wzrok.
-Słuchaj Sus. -powiedziała Liza, a Gus lekko się uśmiechnął, a ja nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.
-Jako że w poniedziałek jest pogrzeb twojej mamy... My z Gusem też zamierzamy tam być, kupiłam już bilety i w niedzielę lecimy z tobą. -odpowiedziała uśmiechając się, ja też się uśmiechnęłam ale było mi szkoda, że muszą jechać na pogrzeb akurat mojej mamy... Nadal do mnie nie dochodziło że nigdy już jej nie zobaczę i nie usłyszę jej głosu.
-Rozmawialiśmy z twoim tatą i zostaniemy u was do czwartku. -powiedział Gus zwracając się do mnie.
-Cieszę się. -odpowiedziałam wstając i przytulając tą dwójkę.
CZYTASZ
"Ty I Gustav" ~Lil Peep~
Teen Fiction~Granicy między przyjaźnią, a miłością nic ani nikt nie upilnuje~ 2020/2021