*41*

165 9 12
                                    

Powolnie się przeciągnęłam, wyjątkowo byłam bardzo wypoczęta. Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się do siadu rozglądając się po pokoju. Głęboko odetchnęłam przypominając sobie, że przecież jestem tu bezpieczna. Zza okien usłyszałam ćwierkaniu ptaków, uśmiechnęłam się. Wypełniło mnie uczucie, którego się nie spodziewałam. Szczęście.

Twoje szczęście nazywa się Gus

Skarciłam swoją podświadomość, a uśmiech zszedł z mojej twarzy. Chwyciłam swój telefon, żeby sprawdzić godzinę, ale moją uwagę zwróciło zdjęcie na tapecie. Śmiejący się Gus, a ja obok niego z językiem na wierzchu. Po odblokowaniu ekranu blokady, odważyłam się wejść w wiadomości.

Od: Gustav

-Gdzie jesteś? Proszę powiedz, że jesteś bezpieczna. ~wczoraj

-Nie chcę cię stracić, postaram się to wszystko ze sobą pogodzić. ~wczoraj

-Daj mi szanse, proszę. ~wczoraj

-Proszę Sus. ~wczoraj

-Ja cię kocham. ~wczoraj

Zastygłam, a moja krew w żyłach zaczęła szybciej krążyć. Patrzałam na te trzy słowa "Ja cię kocham". Przez moją głowę przebiegł pomysł, aby rzucić wszystko i pojechać do niego, przytulić go oraz przyrzec, że już więcej się nie rozstaniemy, lecz nie mogę. Te napisane słowa nie sprawiły i nie sprawią, że dziecko nagle zniknie. Nic już tego nie zmieni. Kiedy zetknęłam stopy z drewnianą podłogą przeszedł po mnie dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Od podłogi ciągnęło straszne zimno. Podeszłam do walizki i wyjęłam swoje ciepłe, zimowe kapcie króliki. Wsunęłam je na nogi i wyszłam z pokoju niepewnie otwierając drzwi. Słyszałam głosy dobiegające z dołu. Podskoczyłam gdy koło mnie zaskrzypiały drzwi. Spotkałam się ze smutnymi oczami Sophii, która z kocem na plecach i kubkiem w rękach wyszła ze swojego pokoju.

-Cześć. -rzuciłam nieśmiało.

-Cześć. -wymamrotała przechodząc koło mnie. Zeszłam za nią na dół, gdzie w jadalni każdy siedział już przy stole. Alex, Noah i mój tata, serdecznie uśmiechnęli się na mój widok. Usiadłam na wolnym krześle, na którym siedziałam wczoraj pomiędzy Alexem i moim tatą, który siedział na krótszym boku. Ukradkiem spojrzałam na puste, zabrudzone talerze wszystkich.

-Zazwyczaj siadamy wszyscy razem do śniadania, ale nie chciałem cię budzić. Byłaś na pewno zmęczona. -odezwał się do mnie mój ojciec. -Jak się spało?

-Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak wypoczęta. -uśmiechnęłam się pod nosem, patrząc na swoje dłonie.

-Bardzo się ciesze, że się wyspałaś. -powiedział i przeniósł wzrok na Sophie, która nalewała sobie wodę z kranu.

-Nie siadasz z nami? -spytał ją.

-Nie, nie zamierzam. -burknęła i weszła po schodach na górę.

-No cóż, Salamon zaniesiesz jej za chwilę śniadanie do pokoju. A ty Susanno częstuj się.

-Nie, ja chyba nie mam ochoty. -uciekłam wzrokiem od wszystkich otaczających mnie twarzy.

-Nie wiedziałam, że będziemy mieli anorektyczkę w drużynie. -odchrząknęła Riley. Nie miałam odwagi jej odpowiedzieć, ponieważ chyba miała rację.

-Riley. -Alex obdarzył ją złym wzrokiem.

-W porządku Alex. -odezwałam się uspokajając ciężką atmosferę.

-Riley, przypomnij sobie o czym ostatnio rozmawialiśmy. -zwrócił się spokojnie mój tata do Riley, uniósł delikatnie brwi do góry. Riley przestała być pewna siebie i opuściła wzrok.

"Ty I Gustav" ~Lil Peep~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz