***
To gwałciciel. Zabiję mnie. Porwie mnie. Będzie mnie torturować. Wrzuci do rzeki. To niektóre z moich przewijających się myśli w tamtym momencie. Były tak krytyczne, bo nie byłam w pełni świadoma tego co się dzieję, ponieważ te drażetki w połączeniu z szampanem zaczęły działać o wiele szybciej niż normalnie, a w dodatku dwa razy mocniej. W dalszym ciągu nie uniosłam głowy, aby spojrzeć w twarz tej osoby. Wiedziałam tyle, że jest to mężczyzna, którego buty świadczyły o człowieku w średnim wieku. Miałam wymalowane przerażenie na twarzy i za nic nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu, niemal tak jak w snach, w których chcesz uciekać, lecz nie możesz. Próbowałam zająć się czymś innym niż tworzenie teorii dotyczących tego, co ten facet ze mną zrobi, dlatego zwróciłam uwagę na ciszę wokół nas, przez którą co jakiś czas przedzierały się szumy drzew i hucząca sowa. Przez to, jeszcze bardziej wbiłam się w powierzchnię. Marzyłam tylko o tym, aby ktoś się tu zjawił i zabrał mnie stamtąd w jednym kawałku.
-Susanna? -do moich uszu dotarł ochrypły i spięty głos, który praktycznie przez całe moje życie mi towarzyszył. Nie wiedziałam jak mam się zachować, co mam zrobić. W opóźnieniu powolnie uniosłam głowę ku górze, aby zobaczyć jego twarz, której tak nienawidziłam, a jednocześnie jakaś część mnie za nim tęskniła. To, że nie byłam w pełni świadoma się nie liczyło, bo to nagle wyparowało, kiedy usłyszałam jego głos to oprzytomniałam, wiedziałam co się właśnie dzieję i przed kim stoję, lecz nie wiedziałam jednego. Co mam zrobić w takiej sytuacji, stojąc przed tą osobą, przez którą musiałam radzić sobie sama, która zostawiła mnie jak psa, bez żadnych skrupułów potrafiła mnie zostawić kiedy ja nie mogłam sobie poradzić. I nie mogłam przyjąć do wiadomości, że mój ojciec był w stanie tego dokonać.
W końcu zdatna do ruchu, cofnęłam się półtorej kroku w tył, przyglądając się jego rysom twarzy, które się znacznie zmieniły. Dodatkowe zmarszczki, twarz lekko wychudzona, spuchnięte oczy, lekki siwy zarost i czarne włosy na przekór z siwymi. Jego twarz wyglądała... Inaczej. Odkaszlnęłam odważając się na skrzyżowanie z nim spojrzeń. Zauważyłam szklanki w jego oczach, już nie wspomnę o tym jak moje musiały wyglądać.
-Tato, co ty tu... -zatrzymałam się zagryzając wnętrze policzka. Jego spojrzenie nie było zdziwione, że tak go nazwałam, były puste. Wypuściłam ustami powietrze, aby móc wyregulować niestabilny oddech.
-Zmieniłaś się... Bardzo. -powiedział. Wzrok swój utrzymywał jedynie na moich oczach. -Twoi koledzy wciągnęli cię w pewne substancję, widzę to po oczach. -nie byłam pewna czy była to pretensja czy żal. Zagryzając usta od środka przerzuciłam wzrok na jakieś krzaki po mojej lewej stronie.
-Co tu robisz? I dlaczego mnie straszysz? Jesteś ostatnią osobą, którą chciałabym dzisiaj widzieć. -popatrzałam na niego mocnym i zranionym spojrzeniem.
-Wiem, minęło trochę czasu od tego jak... -czekałam aż dokończy to co chciał powiedzieć, bo wiedziałam, że wypowiedzenie przez niego na głos bolesnej prawdy sprawiłoby, iż uświadomiłby to sobie w końcu.
-Od tego jak mnie porzuciłeś? Tak, trochę minęło, więc dlaczego tutaj przyszedłeś! -podniosłam głos. Miałam dość wrażeń na dziś, zdecydowanie. Zobaczenie go sprawiło, że sobie wszystko przypomniałam, cały ból przy stracie mamy i to jak krótko po tym stwierdził, że się wyprowadza, radzenie sobie samej ze szkołą i domem, stres związany z problemami Gus'a. To wszystko wróciło i wiedziałam, że jak tylko kiedyś go zobaczę to tak będzie. Stąd nie chciałam już go widzieć do usranej śmierci. Ręce zaczęły mi dygotać tak jak nigdy, schowałam je za plecy.
-Nie wiem. -odpowiedział na co się wyprostowałam i otworzyłam delikatnie usta. -Przyjście tu to był impuls, dowiedziałem się, że Gus jest tutaj w moim mieście i będzie miał koncert, podejrzewałem, że tu będziesz, dlatego tu przyszedłem, aby cię zobaczyć chociażby z daleka, nie miałem w planach tego by z tobą rozmawiać, bo to dla mnie trudne. -prychnęłam na to jednocześnie mu przerywając, nie wierzyłam w to co mówi.
CZYTASZ
"Ty I Gustav" ~Lil Peep~
Teen Fiction~Granicy między przyjaźnią, a miłością nic ani nikt nie upilnuje~ 2020/2021