***
Podjechał po mnie czarny, duży Peugeot. Zza przyciemnianej szyby wychyliła się nieznana mi osoba z identyczną bandamką na szyi jak Riley, w oczy rzuciła mi się blizna, która rozciągała się od brwi do powieki, kończąc się na dolnej powiece. Na jej usta wparował nieszczery uśmiech, a drzwi pasażera otworzyły się i wyszła z nich właśnie Riley.
-Wszystkie twoje rzeczy są w bagażniku. -oznajmiła otwierając mi tylne drzwi samochodu.
-Co? Jak? -jeżeli mają moje bagaże to musiały być w hotelu i na pewno mijali kogoś z ekipy kogo uwagę by przyciągnęły. Nie rozumiałam jak zdołały same zabrać moje rzeczy bez jakiejś konfrontacji z innymi. Chociaż skąd mogę wiedzieć czy nie było jakiejś potyczki, ale w sumie to nie ważne, nie chciałabym wracać tam po walizki, dlatego dobrze, że one to zrobiły. Od Riley i tak nie dostałam odpowiedzi, dlatego wsiadłam uciekając oczami od jej mocnego wzroku. Samochód ruszył, a mnie oblało uczucie jakbym właśnie zostawiała Gus'a i miała już go więcej nie spotkać. Definitywnie tego bym nie chciała, ale może zbliża się mój koniec? Może jestem taka naiwna, że jadę z obcymi ludźmi nawet nie wiem dokąd, gdzie nie wiem co zamierzają ze mną zrobić, lecz nie bałam się. Pierwszy raz w życiu byłam odważna. Albo już po notorycznym odczuwaniu strachu się do niego przyzwyczaiłam i nauczyłam z nim żyć i czułam, że w cale go nie ma.
Minęło około 20 minut. Co jakiś czas czułam na sobie wzrok dziewczyny, która kierowała i patrzała się w lusterko na mnie. Z daleka dojrzałam lotnisko. Wyprostowałam się i zmarszczyłam brwi.
-Lecimy samolotem? -wzdrygnęłam się mając nadzieję, że powiedzą mi chociaż gdzie.
-Tak. -odpowiedziała Riley, gdy zaparkowałyśmy.
-Spokojnie, lecimy do LA. -po raz pierwszy odezwała się ta druga, kiedy zobaczyła, że jestem zaniepokojona. Po jej odpowiedzi trochę się uspokoiłam, bo lecimy do mojego miasta. -Przepraszam, że się nie przedstawiłam, jestem Eliana AKA Fox. -przedstawiła się. Zdziwiły mnie te ich przezwiska, Riley AKA Bee, Eliana AKA Fox, a ja będę Susannah AKA Slouch (Ciamajda). Wyjęłyśmy bagaże i weszłyśmy do środka, na przeciwko nas były kasy biletowe, do których ku mojemu zdziwieniu nie było dużych kolejek, zaledwie kilka osób.
-Poczekajcie, muszę przecież kupić bilet. -powiedziałam kiedy szły w stronę wejścia do samolotu.
-Już go masz. -odparła Eliana.
-To chociaż wam oddam pieniądze. -powiedziałam marszcząc nos.
-Jeżeli chcesz oddać pieniądze za bilet to komuś innemu. -odpowiedziała Riley.
-Komu? -spytałam zdziwiona, a one spojrzały się na siebie jakby kontaktowały się niewerbalnie. Nie odpowiadając mi nic, obróciły się i skierowały się do wejścia na pokład samolotu, podążyłam za nimi. Znalazłyśmy w połowie samolotu trzy wolne fotele. Zaproponowały abym to ja usiadła przy oknie, więc się zgodziłam. Wyjęłam komórkę, a na powiadomieniach widniały trzy nieodebrane od Gus'a i tak samo od Tracy'ego.
Do: Tracy
-Wszystko dobrze Tracy, nawet nie próbujcie się o mnie martwić.
Od: Tracy
-A właśnie, że się martwimy. Gus nie może się uspokoić po tym jak dwie dziewczyny wparowały tu i wzięły twoje rzeczy. Przy okazji taranując nas, gdy chcieliśmy je zatrzymać. Powiedz co się do cholery dzieję.
Do: Tracy
-Nic się nie dzieję, uwierz mi. Jestem bezpieczna, te dziewczyny to moje znajome, musiałam trochę od tego wszystkiego odpocząć i wyjechać.
CZYTASZ
"Ty I Gustav" ~Lil Peep~
Teen Fiction~Granicy między przyjaźnią, a miłością nic ani nikt nie upilnuje~ 2020/2021