Rozdział 37.

695 33 1
                                    

Maraton 9/14

Leżę na podłodze w śnieżnobiałym pokoju. Wokół jest tylko pusta przestrzeń żadnych mebli, obrazów kompletna nicość, jestem ubrana w biała krótką koronkową sukienkę z złotą nitką moje długie kasztanowe loki opadają bezwiednie na ramiona. Parzę się przed siebie i widzę jasną złotą kulkę na środku pomieszczenia.
Gdzie ja do licha jestem? Podchodzę do niej bliżej, ale nie mogę. Podłoga zaczyna się pode mną łamać biegnę coraz szybciej, a do moich uszu dochodzi tylko zdanie „Kochanie musisz walczyć, bez ciebie ja też umrę." Znam ten głos dokładnie to RM, ale dlaczego, czy ja umieram to jest niemożliwe. Biegnę dalej. W końcu dotykam złotej kulki a pod powiekami znowu zagościło żółte światło słoneczne. Żyję!!

 Promienie słońca, które żgały moje powieki. Poruszyłam palcami i zmarszczyłam nos pouczyłam, że na mojej ręce leży czyjaś dłoń i lekko ją ściska.

* Gdzie ja jestem? Co się stało? Dlaczego wszystko mnie boli? * spróbowałam podnieść głowę jednak był to bardzo zły pomysł jęknęłam cichutko. Od razu dłoń puściła mnie, a moim oczom ukazała się blond czupryna.
[RM] – Obudziłaś się, Jezu jak się strasznie o ciebie bałem. Zaraz zawołam lekarza. Chłopacy obudziła się!! Nie ruszaj się, leż spokojnie.
- Przestań zostaw mnie. Gdzie ja jestem? Dlaczego wszystko mnie boli?
[RM]- Spokojnie nie bój się jesteś w szpitalu miałaś wypadek samochodowy i operacje lekarz powie ci szczegóły. Jak ja się strasznie o ciebie bałem!! Nawet nie masz pojęcia.
- Dlaczego siedziałeś przy mnie cały czas przecież jestem dla ciebie nikim. Powinnaś iść do swojej dziewczyny.
[RM]- Przecież jestem....
[V]- T/I słonko moje obudziłaś się. Ale nam strachu narobiłaś myśleliśmy ze już się nie obudzisz.
- Haha tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. W ogóle długo tu jestem.
[S]- No mam nadzieję. Byłaś w śpiączce trzy miesiące. Cały czas siedzieliśmy z tobą.
- Nie musicie tego robić jesteście zajęci musicie tworzyć, tańczyć.
[JK]- Przestań przecież jesteś dla nas bardzo ważna. Zresztą i tak czasami musieliśmy wychodzić, bo menager by nas zamordował, ale z tobą i tak zawsze ktoś był RM i Suga oni praktycznie z tond nie wyszli.
- Dzięki Kook, że mi to mówisz.

W szpitalu spędziłam ponad miesiąc nudziłam się strasznie lekarze i pielęgniarki pilnowali mnie cały czas. Przekazanie firmy ma dobyć się dopiero za trzy miesiące  więc będę miała spokój przez jakiś czas. Codziennie przychodzili do mnie chłopcy chociażby na godzinę, dzięki temu atmosfera poprawiała się chociaż na te kilka godzin dużo śmialiśmy się, opowiadali mi co słychać w firmie jak idą nagrania na nową płytę.

Dziś w końcu mogłam wyjść z szpitala i pojechać do domu ustaliliśmy, że najlepszą opcją będzie, jeśli zamieszkam przez jakiś czas w dormie z chłopakami ma to być dla mnie lepsze niż zamieszkanie samemu lub z Karo i RM. Co zresztą i tak mnie nie ominęło, bo okazało się, że oni też przenieśli się do dormu. *No cóż takie życie*. Wyszłam z szpitala a przed wejściem czekał na mnie Suga oparty o czarnego mercedesa. Uśmiechnął się do mnie i pomógł mi wsiąść do auta.

 Grała muzyka od razu poprawił mi się humor zaczęłam sobie podśpiewywać pod nosem co nie umknęło uwadze Sugi.
[S]- Nie musisz się krępować możesz śpiewać głośniej lubię twój głos.
- Powinnam, w moim aucie zawsze śpiewałam i rapowałam. W ogóle co się stało z moim dzieckiem.
[S]- Dzieckiem??
- Haha nie w tym sensie, chodzi mi o Lexusa?
[S]- Aha to sprawa ma się nieciekawie.
- Jest doszczętnie zniszczony prawda.
[S]- Tak.
- A co z nim zrobiliście?
[S]- Na razie przewieźliśmy go do nas sama ocenisz co chcesz z nim zrobić.
- Super.
[S]- Czemu?
- Wiesz, że kupiłam go zagranicą i to w autoryzowanym serwisie wiec nawet jeśli pozostałby z niego silnik i kołpaki oni mają obowiązek naprawić go lub wymienić na nowszy model. Zresztą nawet jeśli poszedłby na złom to i tak stać mnie na zakup nowego auta i to jeszcze lepszego, nawet Lamborghini mogę kupić bez problemu.
[S]- Serio??
- Tak mam kilka firm i działam na giełdzie, przestałam bać się Peeta mogę go spłacić jednym przelewem tak jak i waszą wytwórnie, ale nie mów tego nikomu tą całą kasę zebrałam teraz jak byłam w szpitalu.
[S]- Wow jesteś bogata.
- Tak. - uśmiechnęłam się- W końcu po wydaniu waszej nowej płyty będę wolna i wracam do Stanów, do mojego nudnego życia.
[S]- To czemu nie zostaniesz.
- Wiesz to dla mnie trudne, polubiłam Kore na pewno tu wrócę, ale na razie chcę się skupić na doprowadzeniu mojego życia do porządku zresztą będziecie mieli mnie dość.
[S]- Dlaczego? Zresztą na pewno nie ja.
- Fakt ty nie bo jesteś bardzo podobny do mnie, zresztą za to cię szczerze lubię, bo nie boisz się powiedzieć, że coś ci się nie podoba i masz tą pasje do muzyki, dlatego będę miała do ciebie prośbę, chcę abyś mnie czasem pohamował okrzyczał, bo jako producent jestem straszna i chcę z tobą nagrać piosenkę jeśli będziesz chciał.
[S]- Spoko z miłą chęcią.
- Zresztą chcę nagrać po jednym utworze z każdym z was do niektórych mam teks dla innych nie.
[S]- Napiszesz coś tego jestem pewien. Aha w dormie w piwnicy mam studio możesz korzystać z niego, ile chcesz.
- Ejj ja słyszałam, że ty nie wpuszczasz nikogo do swojego królestwa jak tworzysz.
[S]- Tak chłopaki nie mają tam wstępu, ale ty to co innego. - uśmiechnął się
- Haha tańczyć znowu nie mogę więc będę śpiewała, rapowała i pisała teksty. A właśnie wiedzieliście tekst i słuchaliście wstępnej melodii, którą przekazałam menagerowi.
[S]- Właśnie ta piosenka ona jest świetna. Chcemy ją nagrać z chłopakami w najbliższym czasie, ale nie do końca możemy sobie poradzić z podziałem tekstu.
- Spoko jeszcze dziś się tym zajmę, więc raczej dziś nie będziesz mógł wejść do studia tylko jest tak sprawa, bo ja sama tam nie zejdę, jak widzisz mam jeszcze gips.

KontraktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz