Rozdział 31.

857 35 0
                                        

Maraton 3/14 

Obudziły mnie śmiech dziecka, które wpadło do naszej sypialni z uśmiechem na twarzy. Chłopczyk skoczył na łóżko i zaczął się wiercić i skakać.

[JW]- Noona wstawiaj! - śmiał się
- Cześć słoneczko. – uśmiechnęłam się
[JW]- Wujek wstawaj!
[RM]- Cześć szkrabie. - ziewnął
[JW]- Nona jestem głodny, zrobisz mi śniadanie.
- Jasne skarbie. Zaraz przyjdę.
[RM]- Idź się ubrać łobuziaku.
- RM pójdziesz z nim?
[RM]- Z miłą chęcią, ale niestety nie mogę nie mam nic na sobie. – szepnął mi na ucho
- Ja też, pamiętaj następnym razem trzeba ubrać się od razu a nie spać nago. – szepnęłam
[RM] -To co dziś w nocy powtórka.- poruszył dwuznacznie brwiami
- Może. Dobra mały pobiegł do siebie mamy chwilę na ogarnięcie wstawaj z łóżka, ale już. 

Podniosłam się posłania i zarzuciłam na siebie satynowy szlafrok. Z szafy wyjęłam dżinsową spódniczkę z guzikami z przodu oraz białą koszulkę z delikatnym dekoltem, pochyliłam się jeszcze bardziej aby dosięgnąć do szuflady z bielizną, z której wyjęłam biały komplet i to był błąd bo dostałam klapsa w moje piękne zgrabne pośladki, puściłam tylko mordercze spojrzenie Namowi. Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w moją stylizację na dziś, zeszłam /na dół i uszykowałam śniadanie dla chłopków tańcząc po kuchni.
[RM]- Kochanie, a ty przypadkiem nie jesteś zmęczona po wczorajszej nocy.
- Trochę bolą mnie mięśnie, ale da radę przeżyć, a co?
[RM]- Bo ja jestem bardzo zmęczony, a jeszcze mamy dziś trening z chłopakami. Może mnie usprawiedliwisz, przed nimi.
- Hahaha może wczoraj to nie był najlepszy pomysł, aby sypać z sobą. Żałujesz tego?
[RM]- Głupia jesteś to był najlepszy seks jaki miałem dotąd. Byłaś świetna.
- Powiem ci, że ty też byłeś całkiem niezły.
Podałam chłopakowi śniadanie i zawołałam Jiwona na posiłek chłopcu przygotowałam kaszkę z sokiem malinowym, a Nam miał kanapki z sałatą, szynką, pomidorem sobie uszykowałam twarożek z pomidorem. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy dużo się przy tym śmiejąc. Jakby ktoś nas teraz zobaczył stwierdziłby szczęśliwa rodzina. *Jednak jak długo potrwa jeszcze ta sielanka. *

Razem z Namjoonem odwieźliśmy dziecko do jego mamy, a później ruszyliśmy w stronę wytwórni. Jechaliśmy zatłoczonymi ulicami miasta incognito tak jak zazwyczaj robią to zwyczajne pary. Kierowałam pojazdem jadąc przepisową prędkością miejscami nieznacznie ją jednak przekraczając. RM siedział obok mnie na miejscu pasażera rozmawialiśmy na temat nowej piosenki jaką pisze. Jego ręka spoczywała na moim udzie lekko wchodząc pod spódniczkę, jednak nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie. Dobry humor nie opuszczał mnie dziś nawet na chwilę. Wtedy rozległ się dzwonek mojego telefonu przełączyłam rozmowę na zestaw głośno mówiący a w aucie rozległ się męski głos menadżera.

[M]- T/I będziesz dziś w wytwórni? - zapytał zdenerwowany
- Tak proszę pana właśnie jesteśmy w drodze za ok 5 minut powinniśmy być na miejscu.
[M]- Dobrze jak tylko przyjedziesz przyjdź do mnie. Namjoon jest z tobą?
- Tak jest, i oczywiście od razu przyjdę do pana gabinetu tylko, że miałam dziś przeprowadzić test chłopakom z angielskiego.
[M]-Rozumiem niech będzie tak Namjoon niech przyjdzie od razu, a ty jak skończysz pracę.
- Dobrze a coś się stało jest pan zdenerwowany.
[M]- Dowiesz się wszystkiego na miejscu to nie jest rozmowa na telefon. 

Rozłączył się. Zastanawiałam się o co może tutaj chodzić. Prasa nie widziała nas z dzieckiem, wszystko się układało, wykonywałam swoje obowiązki należycie a sprawa ślubu była już praktycznie zamknięta została tylko kwestia zaproszeń dla gości mija sukienka i garnitur dla Nama. Kiedy zaparkowałam auto od razu poszłam na zajęcia z chłopakami dałam im testy i usiadłam się spokojnie z kawą. Jednak nadal uśmiech nie schodził mi z twarzy, byłam szczęśliwa i rozluźniona po wczorajszym. Nie umknęło to uwadze chłopaków. 

[JH]- T/I co ty taka szczęśliwa co.
- Nic takiego wszystko ok.
[JM]- Hm... no wydaje mi się, że wczoraj w nocy nieźle się działo, że ani ty, ani Nam nie odbieraliście telefonów.
- Oj już przestań Jimin-si.
[JK]- Coś musiało się stać, bo RM nie ma piosenki.
- Nie miał weny po prostu. - zaśmiałam się słodko.
[J]- Obstawiam, że ta wena wróciła, bo od rana szczerzy się jak nienormalny.
- Dobra, dobra detektywi siadajcie do testu, bo nie mam całego dnia. Lecę jeszcze na sesje, a jeszcze muszę iść do menagera. Nie wiem, dlaczego, chyba byłam całkiem grzeczna.
[JK]- Tylko nas zamęczałaś.
- Ale z jaką satysfakcją. - zaśmiałam się 

Sprawdziłam egzaminy i powiem szczerze byłam bardzo dumna z wyników. Chłopcy naprawdę przyłożyli się do nauki. Oceniłam ich prace oraz omówiłam błędy jakie popełnili. Później pożegnałam się z nimi i poszłam do gabinetu menagera. Idąc długim korytarzem towarzyszyło mi nieprzyjemne uczucie, którego nie mogłam się pozbyć. 

❤❤❤❤❤❤❤
Hej,
  nie wierzę wbiliście dziś 1K wyświetleń. Jak się strasznie cieszę. Jesteście naprawdę cudowni, dziękuje wam z całego serduszka. 
Całuski Autorka😘

KontraktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz