Rozdział 46. Koniec

1K 37 7
                                    

Obudziłam się z samego rana jeszcze przed budzikiem. Powoli podniosłam się z łóżka, ciało bolało mnie niemiłosiernie. Spojrzałam w bok, na łóżku spał Namjoon. Jak najciszej wstałam z łóżka i poszłam do kuchni z apteczki wyjęłam leki przeciwbólowe. Następnie udałam się do łazienki, gorąca woda obmywała moje spocone ciało, prysznic to było moje zbawienie. Jeszcze tylko godzina i muszę jechać na lotnisko. Dopakowałam ostatnie rzeczy do mojej walizki i weszłam z powrotem do sypialni. Za pół godziny miął przyjść właściciel mieszkania odebrać klucze, a Namjoon nadal spał w najlepsze w sypialni. Pozbierałam jego rzeczy i cisnęłam nimi w niego. Chłopak podskoczył na moje zachowanie.

- Wstawaj ty idioto za 10 minut ma cię tutaj nie być. - rzuciłam chłodno i wyszłam
[RM]- Ale. Ale.
- Żadne „ale" wczoraj było miło, ale to nie zmienia faktu, że mnie wykorzystałeś.
[RM]- Jakoś specjalnie się nie broniłaś. - Uśmiechnął się cwanie zakładając bokserki.
- Odwal się i wynoś się. W ogóle co ci odwaliło i nie założyłeś wczoraj gumki.
[RM]- Ups... zapomniałem.
- Tia ty zapomniałeś a ja nie wiem co teraz ze mną będzie.
[RM]- Najwyżej będziesz miała ze mną dziecko. Poza tym lekarz mówił, że szanse nie są duże.
- Módl się, żeby tak było, bo inaczej nie ręczę za siebie.
Wyszłam z pokoju do kuchnio po moją kochaną kawę, usiadłam na krześle kuchennym i popijałam czarną ciecz.

[RM]- Dla mnie też jest kawa.
- Tia jasne w twoich snach, ale tam są drzwi.
[RM]- Urocza jak na początku naszej znajomości.
- Tylko dobrze szkoda, że wtedy byłam taka głupia i ci uległam, a najgorsze w tym wszystkie jest to, że się w tobie zakochałam. To co się stało wczoraj...ugh...niech to będzie ostatnie dobre wspomnienie jakie masz ze mną już nigdy się nie spotkamy.
[RM]- Nigdy nie mów nigdy. Sądzę, że coś nas jeszcze może nas połączyć.
- Wątpię w to, a teraz idź już do siebie. Tam są drzwi. Zaraz muszę wychodzić.
[RM]- Jeszcze się kiedyś zobaczymy.

Chłopak wyszedł w końcu z mieszkania, a ja odrazy złapałam za telefon. Wyszukałam z listy telefon do mojego ginekologa, w Stanach który z resztą był też moi dobrym znajomym, bo przecież w Korei nie znajdę tabletki „dzień po" w aptece nawet lekarz by mi jej nie przepisał. Pod tym względem Korea jest strasznie zacofana.
- Dzień dobry panie doktorze mam nadzieję, że panu nie przeszkadzam.
[L]-Dzień dobry panienko T/I Słucham co się dzieje.
- Wysłałam panu ostatnio cała dokumentacje medyczna z Korei i chciałam się dopytać, czy dotarł.
[L]- T/I nie owijaj mi tu w bawełnę co się dzieje. Znamy się już kilkanaście lat wiec mów śmiało.
- No bo wczoraj przespałam się z jednym gościem i ...
[L]- Z tym całym Namjoonem tak.
- Skąd ty to wiesz.
[L]- Na dokumentach było jego imię i nazwisko. Poza tym też przeglądam internat. Wiec co spaliście z sobą i co.
- Nom właśnie spaliśmy i on nie założył gumki i boję się, że mogłam z nim zajść w ciążę.
[L]- Dlaczego? Przecież to twój narzeczony wiec czemu nie.
- Proste nie wiesz wszystkiego. On ma dziewczynę, która jest już z nim w ciąży. Wiec mam do ciebie prośbę o tabletkę, sam wiesz jaką.
[L]- T/I z wielką chęcią bym ci ją dał, ale nie mogę.
- Czemu?
[L]- Jest to zbyt niebezpieczne, mogą wystąpić u ciebie powikłania. Wiem, że sama ciąża może być dla ciebie niebezpieczna, ale tabletka dzień po może wywołać dużo gorsze zniszczenie w twoim organizmie.
- Czaje dobra to nie będę ryzykować zgłoszę się do ciebie jak będę w Stanach.
[L]- Spoko to się jakoś zgadamy. Wracaj bezpiecznie.

Naszą rozmową przerwał dzwonek do drzwi. Przyszedł właściciel mieszkania sprawdził wszystko i zabrał klucze. Razem z nim wyszłam z mieszkania, w którym wszystko się zakończyło. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam na lotnisko. Oddałam bagaż rejestrowany do sprawdzenia i poszłam się odprawić. Została mi tylko kontrola celna. Kierowałam się właśnie do odpowiedniej bramki, kiedy poczułam, że jakaś zamaskowana postać łapie mnie za nadgarstek i przyciąga zamyka w szczelnym uścisku.
[V]- Chciałaś uciec bez pożegnania nieładnie tak. - wymamrotał
- Tae dusisz mnie. Puść daj odetkać.
[V]- A tak przepraszam.
Chłopak puścił mnie a ja rozejrzałam się wokół siebie. Koło Tae stało jeszcze pięciu zamaskowanych chłopaków. Od razu ich rozpoznałam, a po policzku spłynęła mi łza.
- Czemu przyszliście? Macie przecież zakaz kontaktowania się ze mną.
[S]- W dupie mam ten zakaz i oni też. - pokazał na chłopaków
- Jezu chłopaki przecież może wam się oberwać.
[JK]- Co nam zrobią jesteśmy gwiazdami, najwyżej pan Bang pokrzyczy na nas i tyle, a my musimy się pożegnać z tobą.
- Chłopaki jesteście kochani.
[BTS]- Wiemy. - zaśmiałam się
- To chodźcie, bo zaraz musze iść na kontrole
Przytuliłam każdego z osobna i szepnęłam miłe słówko. Cała szóstak miała łzy w oczach zresztą tak jak ja.
[S]- Namjoon nie mógł przyjechać ta jego pinda powiedziała ze boli ją brzuch i pojechali do lekarza, zresztą nawet nie wiem, gdzie on był całą noc pewnie gdzieś zachlał, jak go spotkam w dormu to mu gębę obije, że się nie pożegnał, mniejsza będę tęsknił napisz zadzwoń czasem, nie zapomnij o nas.
- Na pewno napiszę, może nawet spotkamy się kiedyś w tajemnicy. Też będę za wami tęskniłam, a Namjoona nie bij, bo pożegnał się ze mną rano.
[S]- Nie broń go wiem, że to nie prawda, ale zrobię, jak chcesz.

[Osiem miesiące później]

Objęłam fotel prezesa w korporacji ojca pracuje prawie po 12 godzin dziennie codziennie mój lekarz na mnie wyzywa ze w moim stanie nie powinnam się przemęczać, ale co ja poradzę, że mam dużo pracy. Zresztą i tak zaraz idę na urlop w końcu jestem w ósmym miesiącu ciąży. Dzięki pomocy mojego lekarza ciąża przebiega prawidłowo będę miała córeczkę. Nie powiedziałam chłopakom, że jestem w ciąży nawet Namjoon o tym nie wie. Z Peetem nie mam już kontaktu odczepił się jak zagroziłam mu policją. Z początku odgrażał się, że mnie zniszczy, ale w końcu odpuścił. Z rodziny tylko ociec utrzymuje ze mną kontakt. Całe szczęście, że przynajmniej on bardzo cieszy się z tego, że zostanie dziadkiem.

Z początku pisałam codziennie z chłopakami, ale w końcu nasze kontakty się poluźniły. Oni mają teraz na głowie trasę koncertową, nowy album nie chcę im przeszkadzać ja mam firmę, dziecko i moje marzenia. Szczerze tak cholernie boję się im powiedzieć, że ich lider ma ze mną dziecko.

Z samego rana zadzwonił do mnie na kamerkę Suga, szczerze byłam w szoku, bo dawno nie mieliśmy kontaktu zazwyczaj pisaliśmy maile. Szybko ogarnęłam się teraz już nie dam rady ukryć brzuszka pod luźną bluzą więc nie przebierałam się jakoś specjalnie. Po prostu ustawiła kamerkę w taki sposób, żeby nie było go widać.
[BTS]- Wszystkiego najlepszego kochana. - wydarł się cały zespół.
- Jejuś pamiętaliście a tak szczerze to nawet ja zapomniałam o moich urodzinach.
[J]- Zawsze będziemy pamiętać.
- To słodkie w ogóle co u was?
[JM]- Dobrze dajemy radę. Chociaż nudno bez ciebie.
[JH]- Nawet bardzo. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale dziecko niby Namjoona nie było jego.
- Ooo
[JK]- T/I przytyło ci się. W sensie masz większe cycki.
[S]- Gdzie się patrzysz młocie.
- Kook kobiety w ciąży już tak mają, że piersi się im powiększają.
[JH]- Jej będę wujkiem.
- Wszyscy będziecie.
[S]- Kto jest ojcem?
- Nie powiem wam, ale ojciec jest Koreańczyk.
[RM]- Czy to ja?
- Mhm. - kiwnęłam głową delikatnie
[RM]- Lecimy do ciebie...- rozłączył się

Koniec

Hej,
Wiem że rozdział miał być wcześniej ale jak go napisałam to usunął mi się nie wiem jak ale tak się stało. Przy okazji ostatniego rozdziału tej książki bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, mam nadzieję że czytało się ja przyjemnie. Dajcie znać czy chcecie kontynuację tej książki.
Całuski Autorka

KontraktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz