Part LIII

207 9 10
                                    

Obudziłam się poprzez koszmar i rozejrzałam się po pokoju. Znajduję się w sypialni na Seszelach, a na mojej dłoni leży Vin. Zamrugałam szybko starając się odgonić łzy, po raz pierwszy łzy szczęścia.

Lewą ręką wyłączyłam maszynę, która mierzyła mi tętno i wyciągnęłam wenflon z mojej ręki. Zdjęłam dłoń i głowę Vincent'a z mojej ręki i najciszej jak umiałam wyszłam chwiejnym krokiem z domu.

Pomimo rozmazanego obrazu przed oczami poznałam ten obraz... Obraz miejsca naszych zaręczyn, ślubu. Pociągnęłam lekko nosem i starałam łzę, która płynęła mi po policzku.

Wszystkie wspomnienia wróciły, a ja czułam, że wreszcie wiem kim jestem. Nancy to tak na prawdę wszystkie moje słabe cechy.

Płaczliwość, wieczny strach, ból i co najważniejsze szczerość.

Przez te 2 lata byłam szczera i teraz tak na to patrząc jest to bardzo dziwne. To nie byłam prawdziwa ja. Twarda Sheila, która nawet na torturach nie zapłacze lub nie przyzna się do bólu, to prawdziwa ja.

Wróciłam do środka i dostrzegłam poruszającą się w korytarzu sylwetkę. Zaczęłam kierować się do niej, ale kiedy dostrzegłam ojca otworzyłam szerzej oczy.

-Witaj z powrotem córeczko - szepnął rozpinając rozporek.

-Ladacznica - warknęła moja matka z drugiego końca domu, więc tam spojrzałam. Miała na twarzy wypisany złowieszczy uśmiech.

-Nie - szepnęłam.

Szybko usiadłam, a maszyna zaczęła szybko i głośno piszczeć, więc jak najszybciej ją wyłączyłam. Wyciągnęłam wenflon i oparłam się o poduszkę. Spojrzałam na lewo i dostrzegłam spokojnie śpiącego Vin'a.

Przetarłam twarz dłonią i westchnęłam. Czyli koszmary wróciły również z pamięcią, super. Wiem czego teraz potrzebowałam. Wstałam powoli i ruszyłam do łazienki z przyszykowanymi ubraniami.

Wymyłam się i ubrałam pośpiesznie. Będąc w holu założyłam trampki i wyszłam głównym wyjściem. Idąc po asfalcie powoli przypominałam sobie wszystkie rzeczy z mojego życia. Niestety najbardziej uderzyały do mnie te złe. Matka, ojciec, jebany kłamca Calum.

Jak mogłam dać się tak omamić, jak mogłam dać sobą tak pomiatać. W moim śnie było dużo racji, byłam słabą wersją mnie. Podróż zajęła mi równe 15 minut. Popchnęłam drzwi do sklepu 24h i położyłam na blacie Vogue niebieskie oraz zapalniczkę. Młoda dziewczyna z uśmiechem wydała mi resztę, a ja od razu wychodząc ze sklepu ruszyłam w bardzo dobrze znane mi miejsce.

Kaplica od 2 lat w ogóle się nie zmieniła, a miejsce naszych zaręczyn? Wszystko takie samo, ale czy ja jestem dalej taka sama? Czy Nancy będzie przedzierała się przez Sheilę? Na samą myśl robiło mi się słabo.

Nie wiem, którego papierosa już wypaliłam, ale zostały mi już tylko 4. Słońce już świeciło na niebie, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym co powinnam zrobić. Powiedzieć Vin'owi, że odzyskałam pamięć? Nie, musi trochę pocierpieć za zdradzenie mnie.

Sam fenomen tego, że on wiedział, ze jestem jego żoną i mi o tym nie powiedział jest dla mnie całkowicie niezrozumiały i frustrujący. Dlaczego mi tego nie powiedział?

A jeszcze lepsze pytanie jest takie, dlaczego mnie zdradził, przecież on nie stracił pamięci, ale w sumie ja wyszłam nielegalnie za innego człowieka, co również mnie nie usprawiedliwia.

Mój wzrok przykół jubiler i karteczka, która wskazywała, że dzisiaj jest 3 września, co oznacza, że za dwa dni w gruncie rzeczy jest nasz 2 rocznica ślubu. Jak to w ogóle brzmi? Nie widzieliśmy się przez 2 lata, albo i lepiej i tak po prostu spędzimy rocznicę ze sobą?

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz