Part XXXVII

190 7 3
                                    

Dzisiaj jest po prostu przepiękny niedzielny dzień, którego szkoda marnować na pracę, więc ubrałam na siebie koszulkę z krótkim rękawkiem i obcisłe granatowe jeansy, a na stopy założyłam reeboki i zeszłam do garażu. Wsiadłam do Jaguara i wyjechałam na dróżkę leśną.

Dojazd do centrum zajął mi około 40 minut, a teraz maszerowałam między rodzinami spacerującymi z dziećmi. Od razu do głowy wrócił mi wynik moich badań i poczułam łzy zbierające się w oczach.

Bezpłodność.

Ta diagnoza zmieniła moje życie, świadomość braku możliwości zajścia w ciąże, to najgorsza informacja dla młodej kobiety. Wierzyłam, że jak zajdę w ciąże Calum będzie mnie lepiej traktował. Może jakbym urodziła mu dziecko ucieszył by się, ale jak dowiedzieliśmy się o tym, że jestem bezpłodna był bardzo zadowolony.

Przestał gwałcić mnie z prezerwatywami, co jak twierdził było wygodniejsze dla niego. Po policzku popłynęła mi kolejna łza jak zauważyłam bawiącą się dziewczynkę w piaskownicy. Pociągnęłam nosem i szybkim krokiem wróciłam do samochodu. Oparłam głowę o kierownicę i zaczęłam cicho szlochać.

Udało mi się zapomnieć o tej tragedii, ale jak już wraca ta świadomość uderza ze zdwojoną siłą. Sięgnęłam po chusteczkę w schowku wydmuchałam nos. Wzięłam kolejną chusteczkę i zaczęłam poprawiać makijaż i starłam łzy.

Odpaliłam samochód i ruszyłam powoli zatracając się w myślach. Jakby wyglądało moje życie, gdybym nie miała amnezji. Moje życie wyglądałoby całkowicie inaczej, może byłabym kimś ważnym, ale też może i bym skończyła pod mostem, albo w ogóle nie żyła.

Nagle, ktoś wyskoczył mi przed maskę, a ja dałam całkowicie po hamulcach, zostawiając za sobą czarne ślady gumy. Co za idiotka! Cała nabuzowana wysiadłam z samochodu i ruszyłam do dziewczyny.

-Nie wchodź ludziom pod koła! - warknęłam, a dziewczyna na mnie spojrzała. -Sophie? - zapytałam niepewnie. Zapłakana dziewczyna spojrzała na mnie przerażona, a ja szybko kucnęłam obok niej. -Sophie co się stało? - zapytałam pośpiesznie, a dziewczyna wybuchnęła płaczem wtulając się w moje ciało.

Zdezorientowana złapałam ją i zaniosłam do samochodu. Oczywiście, nie obyło się bez otrąbienia przez innych kierowców, a ja pokazałam im tylko środkowy palec wsiadając i odjeżdżając z piskiem.

Spojrzałam się na dziewczynę, która wypłakiwała już przez długi czas łzy. Sięgnęłam po chusteczki i położyłam je na jej kolanach. Zajechałam na obwodnicę, a z tamtąd zjechałam do bardzo ładnej restauracji.

Zaparkowałam samochód daleko od wejścia i spojrzałam na Sophie, która nieobecnie się wpatrywała w dal. Położyłam dłoń na jej udzie, ale ona napięła całe swoje ciało, a ja właśnie zdałam sobie sprawę co się właśnie stało.

-Kto to zrobił? - zapytałam poważnie.

-Co? - zapytała roztrzęsionym głosem.

-Kto cię zgwałcił? - zapytałam najłagodniej jak mogłam, a dziewczyna zaczęła znowu płakać. Odpięłam jej pas i przytuliłam ją mocniej do siebie. Kołysałam nas kojąco, dopóki dziewczyna sama się nie odsunęła ode mnie. -Możesz mi zaufać - szepnęłam, a dziewczyna oblizała swoje usta.

-Zerwałam zaręczyny z Ben'em - wyszeptała. -To koniec - dodała, a ja z westchnieniem ponownie przytuliłam dziewczynę.

W życiu nie spodziewałabym się tego, że Ben byłby w stanie zgwałcić Sophie, przecież jest taka delikatna i w dodatku pod sercem nosi jego dziecko.

-Chodź - powiedziałam wyciągając kluczyki ze stacyjki. -Zjesz coś - dodałam uśmiechając się lekko, dziewczyna pokiwała głową i po chwili byłyśmy w środku. Zajęłyśmy stolik koło okna niedaleko Jaguara. Złapałam za menu i zaczęłam przeglądać wszystkie pozycje jakie były.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz